Bydlęce wagony, ziemianki, głód i mróz. W Toruniu wspominano masowe wywózki na Sybir
– Sowieci chcieli usunąć polskie elity z Kresów – mówi prof. Wojciech Polak, który uczestniczył w uroczystości upamiętniającej 83. rocznicę II Masowych Wywózek Polaków na Sybir oraz 78. rocznicę kulminacji V Masowych Wywózek Polaków na Sybir w latach 1944-1945.
W ramach wojewódzkich obchodów odbyła się msza święta i konferencja naukowa w Urzędzie Marszałkowskim. Wzięli w niej udział m.in. sybiracy, uczniowie, historycy.
– Wywożono głównie inteligencję, ziemian, urzędników, także bogatszych rolników – mówi historyk z toruńskiego UMK, prof. Wojciech Polak. – Mój dziadek, który miał 35 hektarów ziemi i był czynny na swoim terenie w różnych sprawach, uznany został za jak najbardziej podpadającego i z rodziną został wywieziony na Syberię. NKWD przychodziła zupełnie niespodziewanie. Dawali godzinę na spakowanie się, potem ładowali ludzi na wozy, wieźli do najbliższej stacji, a tam wpychali wszystkich do wagonów. To były wagony bydlęce, gdzie ludzi upychano jak śledzie. Bywało, że taka podróż trwała w zamkniętych wagonach z tydzień, więc jak otwierano drzwi po raz pierwszy, to najpierw wynoszono zmarłych. Ludzie dobijali się, wołali przez okno błagając o wodę. Do załatwiania potrzeb naturalnych służyła dziura w podłodze. To była makabra (...).
Jak przypomina prof. Polak, taka podróż trwała jeszcze z kilka tygodni przez tereny już sowieckie. Oprawcy nierzadko oddzielali mężczyznę od kobiet i dzieci. Mężczyzn spędzali do kopalń, kobiety i dzieci wysadzali gdzieś w stepie, w Kazachstanie, dawali łopaty i kazali kopać ziemianki. – Możemy sobie wyobrazić, jak wysoka była śmiertelność, ilu ludzi umierało z głodu, z powodu strasznych warunków (...). To zesłanie było takim zesłaniem na wyniszczenie (...).
Pan Michał Ziemczonek wraz z rodziną przetrwał sowiecką katorgę. – Pamięć, która została z Kazachstanu to temperatura. W lato dochodziło do prawie 40 stopni - i tak każdego dnia, i przez cały dzień. W południe, w taką gorączkę trzeba było pracować. Nie było ani kropelki deszczu. Ja większość czasu spędziłem na traktorze. Nadszedł ten czas, że dostaliśmy wiadomość, że Polska stara się o nasz powrót do ojczyzny. Szczęśliwie cała rodzinka: tata, mama, dwie siostry i brat wróciliśmy. Wszyscy...
Więcej w relacji Moniki Kaczyńskiej.