Poseł Szopiński: w sprawie bloku wyborczego są nawoływania, a brakuje rozmów [Rozmowa dnia]
– Dla opozycji ważniejsze od wspólnej listy powinno być ustalenie przywództwa na wypadek tworzenia koalicji rządowej po wyborach – uważa poseł Jan Szopiński z Lewicy. – Propozycja Lewicy jest otóż taka: najpierw porozmawiajmy z partiami opozycyjnymi o kwestii dotyczącej tego, co chcemy zrobić w sto dni po wyborach. Jakie mamy ustawy, jakie mamy projekty, czy mamy ustawy gospodarcze, czy mamy ustawy związane z opodatkowaniem, ustawy związane z życiem emerytów i rencistów – i tu się kłania projekt naszej ustawy dotyczącej renty wdowiej – mówił w „Rozmowie dnia” Polskiego Radia PiK.
Michał Jędryka: Czy Pana przekonał sondaż obywatelski w „Gazecie Wyborczej”, którego konkluzją było, że jeżeli opozycja chciałaby wygrać wybory, to musiałaby pójść jednym blokiem, jedną listą?
Jan Szopiński: Ja już mam swoje lata, bardzo wiele sondaży już w swoim życiu przeżywałem – lepszych, gorszych – które dotyczyły różnych wyborów, i specjalnie się do tych sondaży nie przekonuję. Sondaż z poniedziałku nie wzbudził mojego głębokiego zainteresowania, bo wczoraj z kolei ukazał się inny sondaż, z zupełnie innymi wynikami. W związku z powyższym, według mnie, ważniejsze od sondaży są rozmowy tych, którzy chcieliby utworzyć jakiś blok wyborczy i razem tym blokiem startować. Ale jeżeli mamy w przestrzeni publicznej różnego typu nawoływania bez rozmowy, no to efekty mamy takie, jakie mamy na dziś, bo tego typu sondaże powodują oczywiście zainteresowanie opinii publicznej, ale powodują też, i to zupełnie niepotrzebnie, nerwowość, różnego typu uwagi, opinie wzajemnie wobec siebie tych, którzy byli w tym sondażu wymienieni, czyli partii opozycyjnych.
Nerwowość jest charakterystyczna dla kampanii wyborczej, tego się chyba nie da uniknąć.
Jasne, że nie da się uniknąć, ale powiedziałbym tak: ta kampania wyborcza, która się jeszcze, z jednej strony, nie rozpoczęła, ale z drugiej strony trwa jakby już cztery lata, to jestem gotów w tej rozmowie udowodnić…
Kampania wyborcza zaczyna się po wyborach (śmiech).
Tak, ona rozpoczyna się po wyborach, ale też w Polsce mieliśmy w tej kampanii wyborczej przykłady związane z pewnego rodzaju deklaracjami rządu: a to była fabryka samochodów elektrycznych, a to była kwestia dotycząca mieszkań, a to w końcu była kwestia patentów czy badań naukowych. Niewolna od owych obietnic była również Bydgoszcz, musimy przyznać...
Do tego jeszcze wrócimy.
… jako że mieliśmy w ramach tych obietnic – tych dużych – rządowych, i pewnie jako opozycja będziemy pytać na przykład o kondycję Wojskowych Zakładów Lotniczych, bo w Bydgoszczy mieliśmy mieć centrum produkcji polskich dronów. Jak na razie mamy prezentowany jeden dron, i to wszystko.
Natomiast rozpoczęliśmy to pytanie od kwestii dotyczącej nerwowości – jasne, że ta nerwowość jest zawsze obecna. Tu mieliśmy już kwestię powiedziałbym – startu w wyborach w pewnym etapie zasypaną, bo już nie było tych wątpliwości kto z kim startuje. Natomiast ta kwestia została z powrotem odkopana, bez tego, co powiedziałem na początku – bez jakichś elementów z rozmowami, które dotyczyłyby liderów owych ugrupowań (...).
Cała rozmowa jest dostępna poniżej.