Szpital w Toruniu ma problem z miejscami dla dzieci. Większość łóżek jest zajęta
– Blisko dwie trzecie miejsc w szpitalu dziecięcym jest obecnie zajętych – poinformował rzecznik prasowy wojewódzkiego szpitala w Toruniu dr n. med. Janusz Mielcarek. Dodał, że część młodych pacjentów wymaga intensywnej terapii.
Rzecznik prasowy szpitala przyznał, że infekcji innych niż COVID-19 jest w tym roku bardzo dużo. – Dominują głównie zakażenia wirusem RSV. Trochę mniej jest grypy, ale również dużo. Trafiają się pojedyncze przypadki dzieci z koronawirusem. Większość miejsc w szpitalu dziecięcym jest zajętych. Zdecydowana większość to hospitalizacje z powodu infekcji – powiedział Mielcarek.
Część pacjentów wymaga niestety intensywnej terapii. – To pojedyncze przypadki, ale zdarzają się poważne powikłania zarówno grypy, jak i RSV. Większość rodziców nawet nie wie, że w ogóle można szczepić dzieci przeciwko grypie – wskazał rzecznik prasowy.
Zwrócił uwagę, że w poprzednich dwóch sezonach jesienno-zimowych dzieci miały zdecydowanie mniej kontaktów z rówieśnikami. – Wracamy do sytuacji normalnych kontaktów międzyludzkich w zamkniętych pomieszczeniach. Także w święta te spotkania przecież były nasilone – ocenił Mielcarek. W wojewódzkim szpitalu wprowadzono zakaz odwiedzin, ale każdy niepełnoletni pacjent może być na oddziale z jednym zdrowym opiekunem.
W Toruniu od lat ogromnym problemem jest dostępność pediatrów. Wielu rodziców nie może umówić wizyt w przychodniach nawet na kilka dni do przodu. Ponadto w ostatnich latach ciężar nocnej i świątecznej opieki nad pacjentami został przerzucony z przychodni na szpitale, a cały system nadal zmierza właśnie w tym, a nie w odwrotnym kierunku.