Pracownicy komunikacji miejskiej zamierzają zaostrzyć protest. Strajku jednak nie będzie
Szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Bydgoszczy Andrzej Arndt nie wyklucza zaostrzenia protestu w nowym roku. O powtórce wakacyjnego strajku na ten moment nie ma mowy, ale Arndt chce rozmów z udziałem mediatora i analizy sytuacji finansowej miejskiej spółki.
Na konferencji przed zasłoniętym czarnym materiałem autobusem szef związku w bydgoskim MZK stwierdził, że nie spotkał się z tak złą sytuacją w komunikacji miejskiej w całym kraju. – Został nam tydzień do umowy. Nie mamy powiedziane, za ile będziemy jeździć i na jakich warunkach, Tak być nie może. Przecież jesteśmy strategiczną firmą do pomocy rozwoju miasta. Nie jesteśmy firmą komercyjną – stwierdził Arndt.
Brak postępów w rozmowach najpewniej będzie skutkował zaostrzeniem protestów. Aktualnie nie przewija się jednak temat strajków. – Spór wciąż trwa, były zawieszone rozmowy, ale teraz je odwieszamy. Liczymy, że przyjdzie mediator. Jeśli będziemy zmuszeni podjąć radykalne kroki dla obrony miejsc pracy, to takie kroki podejmiemy. Nie mówimy jednak o strajku, nie chcemy straszyć społeczeństwa. Protest jednak zaostrzymy krótko po 1 stycznia – dodał szef związku w bydgoskim MZK.
Niedawno dwaj szefowie MZK złożyli rezygnację ze stanowisk. – Warunki, które zaproponowano nam jako spółce na wykonywanie usług przewozowych w przyszłym roku, są nierealne do spełnienia – powiedział prezes Piotr Szałkowski, pytany o powody dymisji.
W piśmie do Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej prezes i członek zarządu MZK wyrazili gotowość do podpisania aneksu do dotychczasowej umowy – do 15 stycznia i rozliczenie styczniowych dni stawkami z IV kwartału 2022 roku.