Radni PiS mają pomysł, jak pomóc w sprzedaży węgla. Prezydent mówi „nie”
- Od pośrednictwa sprzedaży węgla są prywatne firmy, a nie urzędnicy - tak inowrocławski ratusz odpowiada radnym tamtejszej opozycji, którzy zaproponowali, aby magistrat pomógł w sprzedaży węgla.
Prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza tłumaczy, że nie ma możliwości prawnych, by być pośrednikiem w handlu węglem. - Takich możliwości nie mają prezydenci miast ani burmistrzowie – tłumaczy. - Nawet nie chciałbym się podjąć się takiej roli i być osobą odpowiedzialną za sprzedaż węgla, bo się na tym nie znam, a moja życiowa dewiza jest taka, by nie zajmować się sprawami, o których nic nie wiem – dodaje.
Tymczasem radny PiS Maciej Basiński zdziwiony jest taką postawą włodarza miasta. - Prezydent naszego miasta powinien się cieszyć, że radni opozycji mają dobry pomysł. Nawet zaproponowaliśmy przecież, gdzie można by taki węgiel sprzedawać i przez to pomóc, aby wszyscy mieszkańcy miasta mogli w odpowiednim czasie otrzymać opał – mówi. - Niestety usłyszeliśmy, że jest to niemożliwe i nie do zrobienia. Nie wiem dlaczego? Przecież nam chodzi tylko i wyłącznie o dobro mieszkańców Inowrocławia.
Zdaniem radnych Pis w dystrybucji węgla w Inowrocławiu mógłby pomóc tamtejszy Zakład Energetyki Cieplnej. Tymczasem - jak się okazuje - na terenie Inowrocławia nie ma już żadnego składu węgla. Mieszkańcy miasta muszą jechać na przykład do pobliskiego Latkowa. Tam tona węgla typu orzech luzem kosztuje 3,4 tys. zł, a ekogroszek luz – 3350 zł (to węgiel z Kolumbii i Australii). Z kolei w pobliskim Broniewie została już tylko końcówka węgla ekogroszek w workach – za jeden trzeba zapłacić 3,6 tys. zł (to węgiel z Kazachstanu).