Żeby urlop nie stał się przykrą niespodzianką. Diabeł tkwi w szczegółach
Czytajmy umowy zanim je podpiszemy - przypomina Luiza Chmielewska - rzeczniczka Inspekcji Handlowej w Bydgoszczy. To rada w kontekście letniego wypoczynku. Po pandemicznej przerwie wraca temat „wakacyjnych reklamacji”. Na razie są pojedyncze zgłoszenia - wszystkie dotyczą wypoczynku dorosłych.
Luiza Chmielewska zaznacza, że czasami klienci skupiają się na zdjęciach obiektu, natomiast powinni dobrze przeanalizować ofertę.
- Zalecam to zwłaszcza, kiedy mamy do czynienia z ofertą „all inclusive”. Niestety all inclusive nie znaczy zawsze absolutnie wszystko. Zdarza się na przykład, że są ograniczenia co do napojów alkoholowych i w ofercie all inclusive są tylko lokalne. Może też być tak, że oferta będzie ograniczona czasowo. Mieliśmy zastrzeżenia na przykład do pewnego biura podróży, które deklarowało, że napoje w barze będą do północy, a według klientów serwowano je do 23:30. Czasami pojawiają się określenia typu „soft” albo „light all inclusive”, więc diabeł tkwi w szczegółach. Lepiej dokładnie przeczytać, żeby później nie być rozczarowanym albo nie dopłacać gigantycznych sum za napoje czy posiłki, o których myśleliśmy, że będą za darmo - powiedziała Luiza Chmielewska.
W przeszłości skargi dotyczyły nie tylko źle działającej klimatyzacji czy hotelowej kuchni... Pojawiały się także reklamacje dotyczące na przykład zbyt głośnych dzieci, braku widoku morza za oknem czy hałasów z pobliskiego placu budowy.