Prawie połowa mieszkańców Włocławka nie podała, czym się ogrzewa. Będą kary?
Do końca czerwca obywatele mieli czas na składanie deklaracji w sprawie tak zwanego źródła emisyjności w swoich domach. W praktyce chodziło o to, czym ogrzewamy domy i mieszkania. Dane przetwarza teraz specjalny program opracowany przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego. We Włocławku pojawiły się spore kłopoty...
– Mieliśmy na terenie Włocławka 14300 punktów adresowych, czyli przynajmniej tyle deklaracji powinno do urzędu wpłynąć, a jest ich ponad 8900. Na ten moment jest to 62 procent wszystkich deklaracji, które powinny wpłynąć do ratusza – mówi Domicela Kopaczewska, wiceprezydent Włocławka.
– Jakie są konsekwencje tego zaniechania? Pierwsza konsekwencja wynikająca z ustawy jest taka, że na osobę, która nie złożyła tej deklaracji może być nałożona kara do 5 tys. złotych. Druga konsekwencja jest taka, że nie będzie można zakupić opału węgla, ekogroszku. Jak uniknąć kary? Przede wszystkim należy wyrazić „czynny żal”, czyli bierzemy deklarację, wypełniamy ją i przynosimy do wydziału środowiska. Oczywiście ten „czynny żal” będzie skutkował do momentu, kiedy organ do tego powołany nie rozpocznie procedury egzekucyjnej (...). Kto jest organem, który miałby wszcząć procedurę egzekucyjną? Na ten moment ustawa nie określa tego dokładnie, mamy nadzieję, że znowu nie samorząd będzie powołany do egzekwowania tych kar (...).
W trakcie spotkania przedstawiciele włocławskiego ratusza stwierdzili, że system komputerowy, opracowany przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego, nie umożliwia wychwycenia budynków, ogrzewanych tak zwanymi kopciuchami. Tymczasem rzeczniczka głównego urzędu, Joanna Niedźwiecka, utrzymuje, że system działa poprawnie, a jedynie włocławscy urzędnicy nie potrafią z niego korzystać.
Więcej w materiale Marka Ledwosińskiego.