Strajk MZK na sesji: kierowcy mówią o biedzie, prezydent o odpowiedzialności
Od piątku w Bydgoszczy trwa protest pracowników MZK. O tym, i o kondycji finansowej miejskiej spółki dyskutowano na dzisiejszej sesji bydgoskiej Rady Miasta. Prezydent wspomniał o możliwości ogłoszenia upadłości przez bydgoskie MZK...
W imieniu pracowników głos zabrał Andrzej Arndt - przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w MZK. Mówił m.in. o braku pieniędzy w spółce oraz niskich zarobkach. Zadeklarował też chęć rozmów, które mają poprawić sytuację kierowców i motorniczych:
- Przesuwamy się do najniższej krajowej i tak wygląda dzisiaj 2022 rok - mówi Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w MZK.
- Czy tak mamy dbać o komunikację miejską? No proszę państwa, jak długo możemy tak funkcjonować? Kto to może wytrzymać? Wreszcie, w którymś momencie coś w załodze, niestety, pękło. Przykro, że tak się stało, że taka forma. Dzisiaj, zamiast rozmawiać z nami, usiąść jak najszybciej, bierze pan nas prawdopodobnie na wytrwałość. Straszy prokuratorem. Nie musi pan szukać nieznanych sprawców. My wiemy, kto jest sprawcą tego, że komunikacja nie jeździ: to my jesteśmy (oklaski). Nadal wierzę, że w interesie całego naszego społeczeństwa podejmie pan z nami rozmowy. I dojdziemy do porozumienia tak, abyśmy jak najszybciej wyjechali na linię. I na pewno tego tematu nie odpuścimy, choćbyś mieli wychodzić na kolanach i żebrać o pieniądze, żebyśmy mieli na utrzymanie rodziny...
W odpowiedzi, w blisko godzinnym wystąpieniu prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski wyjaśniał m.in. dlaczego strajk jest nielegalny (bo nie spełnia warunków ustawy o sporach zbiorowych), mówił o zasadach i finansowaniu komunikacji w mieście, o tańszej konkurencji, a także o tym, czym skutkowałoby spełnienie postulatu o podwyżkach w wysokości tysiąca złotych
- Oczekiwania państwa kompletnie się rozmijają z sytuacją finansową spółki, która od was tylko powinna zależeć. Zachęcam pracowników do bezzwłocznego podjęcia pracy, do przestrzegania przepisów prawa, wypełnienia porozumienie ugodowego z 6 września 2021 roku i poczucia się odpowiedzialnymi za sytuację spółki. To jest wasza spółka - mówił Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy. Wspomniał też, co się może wydarzyć w przypadku kontynuowania protestu. Jego zdaniem, Zarząd MZK może złożyć wniosek o upadłość spółki.
Kiedy protest pracowników MZK się zakończy? Tego nie wiadomo. Protestujący chcą po raz kolejny spotkać się z prezydentem miasta by spróbować ustalić, czy są szanse na rozwiązanie sporu. Powołanie komisji doraźnej oceniają pozytywnie. Ma ona m.in. przeanalizować funkcjonowanie komunikacyjnej spółki i poszukać możliwości usprawnienia jej działania oraz szukania oszczędności.
Więcej w materiale Macieja Wilkowskiego.