„Wspólna lista wyborcza daje szansę zwycięstwa”. Kidawa-Błońska w Bydgoszczy
– Najbezpieczniejsza będzie wspólna lista wyborcza opozycji – oceniła we wtorek w Bydgoszczy wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO). Przyznała, że na takim rozwiązaniu najbardziej straci PO, bo będzie musiała zrobić miejsce dla innych ugrupowań w koalicji.
– Wszystko co się w Polsce wydarzy zależy od tego, jak my Polacy się zachowamy, jakie decyzje podejmiemy – czy będziemy obojętni, czy nie, czy będziemy odważni, czy będziemy nazywać kłamstwo kłamstwem, czy będziemy upominać się o najsłabszych – mówiła wicemarszałek Sejmu podczas spotkania z mieszkańcami Bydgoszczy. – Wierzę, że Polacy mają jedną niezwykłą cechę: w czasach bardzo trudnych potrafimy robić rzeczy wyjątkowe. Chyba przed nami kolejny taki czas. Wierzę, że w dniu wyborów wszyscy się zjednoczymy, cała opozycja demokratyczna. Wierzę, że to będzie wspólny ruch, zatrzyma to co się dzieje, dokonamy zmiany - dodała.
Według Kidawy-Błońskiej, żeby Polska się zmieniła trzeba to zrobić pokojowo, ale jednocześnie nikogo nie wykluczać. – Na ulicy słyszymy, że ludzie chcą, aby opozycja się zjednoczyła. Ludzie chcą mieć pewność, że te wybory będą wygrane. Cel jest taki, żeby ta lista była szeroka, każdy znajdzie na niej kogoś, kto mu odpowiada, kto reprezentuje jego poglądy, do kogo ma zaufanie, a wtedy jest szansa żeby wykorzystać D'Hondta (metodę przeliczania głosów na mandaty). Jeżeli każdy pójdzie osobno, to może będzie miał partię na poziomie 5-6 procent, tylko to niczego w Polsce nie zmieni. Chodzi przecież o to, żeby to zatrzymać i nie tylko naprawić to co się wydarzyło, ale także pomyśleć o przyszłości. Trzeba się rozwijać, a nie tylko odbudowywać – podkreśliła wicemarszałek.
Jak zaznaczyła, jeśli nawet członkowie Platformy mają inne zdanie, to przez rok do wyborów zrozumieją, jak to jest ważne i że wróg jest gdzie indziej. Wicemarszałek podkreśliła, że PiS ma 32-33 procent stałego elektoratu i z tego można zabrać 1 procent, więc „nie należy myśleć o tych 30 procentach, ale trzeba myśleć o reszcie – 70 procent ludzi w kraju”.
Kidawa-Błońska wskazała, że wspólna lista opozycji jest „najbezpieczniejsza”. – Do wyborów jeszcze rok i nie wymagajcie od Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołowni i innych liderów, że nagle powiedzą idziemy wspólnie, oni chcą budować swój elektorat, przyciągać do siebie ludzi. Ale wszyscy mówią, że wybiorą ten wariant, który daje szansę zwycięstwa – mówiła.
Wicemarszałek zwróciła uwagę, że ugrupowaniem, które najbardziej będzie traciło na wspólnej liście będzie Platforma Obywatelska. – To my jesteśmy najwięksi, najsilniejsi i to my musimy się posunąć, żeby stworzyć koalicję i żeby wszyscy się pomieścili, wszyscy na tej liście mogli być – argumentowała wicemarszałek.