Wigilia dla ubogich w bydgoskiej Bazylice, czyli u Pana Boga za piecem
28 mężczyzn z ogrzewalni u Miecia w bydgoskiej Bazylice i 12 kobiet z domu przy Nasypowej spotka się dziś na wspólnej Wigilii. Przy innych stołach, z różnych powodów, nie było dla nich miejsca...
Pod dachem księży misjonarzy żyją ludzie, którym los nie szczędził ciosów, czy to zadanych przez bliskich, czy to będących skutkiem własnych, błędnych decyzji. Czasem w tle są narkotyki, alkohol, przemoc domowa, a nawet wyrzucenie z domu przez dorosłe dzieci.
- Spotkamy się dziś o 19.00 - mówi proboszcz bazyliki ksiądz Sławomir Bar. - Będziemy z księżmi razem z naszymi podopiecznymi. Chcemy razem, rodzinnie rozpocząć te święta i odkryć w sobie to, co jest takie boże, takie dobre, normalne, takie ludzkie. Ci ludzie biedni, skrzywdzeni, poranieni pragną drugiego człowieka, chcą, by ich zauważyć, dostrzec. Boją się upokorzenia, boją się wstydu. To są momenty, gdy ci biedni poranieni, schorowani są razem, jeden obok drugiego. Inaczej patrzą na własne cierpienie. Widzą, że może ktoś inny cierpi bardziej (...).
Jak dodaje ksiądz Bar, gdy otoczeni szacunkiem i pomocą ludzie widzą, że ktoś walczy o ich lepsze życie, sami zaczynają o nie walczyć.
W minioną sobotę w bazylice zorganizowano spotkanie wigilijne na 500 osób.