Sami wznieśli namioty i zbudowali prycze z drewna. Obóz harcerski w Gołuniu [zdjęcia]
Dzięki solarom można ładować komórki. W kuchni są urządzenia do gotowania i smażenia. Ale namioty i prycze harcerze muszą zbudować sobie sami. Tak jest na obozie w Gołuniu, który odwiedziliśmy.
Jak wyglądają współczesne obozy harcerskie? Najczęściej - podobnie jak kiedyś - usytuowane są w lesie. Obozowisko budują harcerze, pełnią nocne warty, samodzielnie sprzątają i pomagają w pracach kuchennych. Ale współczesne obozowiska są już wyposażone w solary czy też posiadają lodówki podłączone do gazu. Taki jest obóz w Gołuniu w woj. pomorskim, gdzie przebywają harcerze z okręgu kujawsko-pomorskiego.
- Mamy tu osiem drużyn – z Bydgoszczy, Torunia i jedną z Gdyni, łącznie 150 uczestników i kilkanaście osób kadry – mówi podharcmistrz Remigiusz Wandziński, komendant obozu. - Gdy zaczynałem moją karierę w 2012 roku na małych obozach była już zaawansowana hydraulika, a ładowanie telefonu właściwie możliwe było tylko wtedy, kiedy pompa wyciągała wodę ze studni. Dzisiaj mamy solary, gdzie możemy ładować komórki, a hydraulika jest czymś normalnym. W kuchni są specjalne urządzenia do smażenia, gotowania i krojenia, więc cała infrastruktura się zmieniła. Tylko metodyka oczywiście jest niezmienna od ponad 100 lat.
Jak podkreśla komendant, komórki ładuje tylko kadra, bo uczestnicy albo ich nie mają, albo są dla nich dostępne tylko w określonych godzinach. - Tym razem mamy na obozie więcej dziewcząt i to wymaga od nas trochę innego podejścia. Dziewczyny potrzebowały męskiej pomocy, bo drewno, z którego budujemy sobie prycze, było dla nich za ciężkie. Natomiast całą konstrukcję stworzyły już same – analizowały i tworzyły tak, żeby w namiotach zmieściło się po pięć osób, a także półki. Żebyśmy mogli spędzić te trzy tygodnie w bezpiecznych i jak najbardziej puszczańskich warunkach – tłumaczy zastępczyni komendanta.
Same harcerki są dumne z tego, co zbudowały. - Mamy na naszym obozie dwa namioty 10-osobowe oraz dwa domki, które wybudowałyśmy samodzielnie – opowiada Justyna Zaucha. - Tak się urządziłyśmy, żebyśmy mogły poczuć się jak w domu.
Komendant obozu dba też o bezpieczeństwo harcerzy. Regularnie organizowane są tutaj ćwiczenia ewakuacji. Ta umiejętność przydała się harcerzom, którzy w nocy z 14 na 15 lipca w związku z trudną sytuacją pogodową, zostali ewakuowani do pobliskiego hotelu.