Relacje z piekła na ziemi. Byli dziećmi, dziś opowiadają, jak im się żyło w gettcie

2021-11-28, 19:57  Magdalena Gill
Książka „Dzieci getta" Magdy Łucyan/fot. mg

Książka „Dzieci getta" Magdy Łucyan/fot. mg

Pięć przerażających historii, do których – na wielką prośbę autorki – powrócili ci, którym udało się przeżyć – składa się na książkę Magdy Łucyan „Dzieci getta. Ostatni świadkowie zagłady” wydaną przez krakowski Znak Horyzont.

To książka bardzo ważna, a jednocześnie niezwykle bolesna i trudna, której nie da się czytać bez przerw - bez odpoczynku od opisywanego ogromu cierpień i koszmarnych wydarzeń, które przeżywa się chyba jeszcze intensywniej, kiedy wiemy, że dotyczą kilkuletnich dzieci.

Nic tu nie jest fikcją
Jak pisze sama autorka: „Niestety nic z tego, co zostało tu opisane nie jest fikcją. Wszystko wydarzyło się naprawdę i nadal żyje w głowach i sercach tych, którym udało się przeżyć. (…) Ta książka nie jest łatwa, ani przyjemna. Składa się z relacji z piekła na ziemi, bo granice getta był granicami życia i śmierci. Opisuje niewyobrażalne okrucieństwo, pokazuje, do czego zdolny jest człowiek”.

Bohaterowie książki bardzo nie chcieli wracać do wspomnień z dzieciństwa. Długo trzeba było ich namawiać, a byli też tacy, którzy choć już się zgodzili, czasem w ostatniej chwili zmieniali zdanie i wycofywali się z wywiadu. Już pierwsze zdania pierwszej historii uderzają w czytelnika z ogromną siłą na długo pozostając w pamięci. Krystyna Budnicka trafiła do warszawskiego getta jako ośmiolatka w 1940tym roku, zaraz po jego utworzeniu. Spędziła za murami trzy i pół roku, w tym dziewięć miesięcy w kanałach pod ziemią. Jak wspomina w książce: - Nigdy nie płakałam. Do dziś nie płaczę. Nie mam łez. Gdy kanałami uciekaliśmy z bunkra, ktoś powiedział: „ten stary już nie żyje”. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że chodziło o mojego tatę… Uderzyło mnie to, ale nawet wtedy nie zapłakałam. Nie miałam na to czasu. Ciągle w kryjówkach, wciąż uciekając. Myślałam – za chwilę ja. Będę następna. I byłam na to gotowa. Krystyna Budnicka była tylko małą dziewczynką, gdy nieszczęścia spadały na nią jedno za drugim. Z 10-osobowej rodziny przeżyła tylko ona.

Piękne życie skończyło się w jednej chwili
Opisy koszmarnych przeżyć mocno kontrastują z fotografiami zamieszczonymi w książce. Większość zdjęć pochodzi sprzed wojny i pokazuje pięknych, radosnych i szczęśliwych ludzi. Takie było też dzieciństwo każdej z pięciu opisywanych w książce osób. Jak wspomina Józef Lipman: - Mój ojciec był inżynierem budowlanym. Dzięki jego ciężkiej pracy rodzinie bardzo dobrze się powodziło. Mama – Etka Lipman – nie musiała pracować. Zajmowała się domem i oczywiście mną. Jako jedynak byłem jej oczkiem w głowie. Mieliśmy spory kawałek ziemi i naprawdę duży dom. Mieliśmy swoją grządkę z warzywami, drzewa owocowe. Pamiętam, że zapraszałem kolegów na czereśnie.

Jak dodaje kilka zdań dalej, jego piękne życie skończyło się w jednej chwili w 1939tym roku. Miał wtedy tylko osiem lat i to był koniec jego dzieciństwa. Tak wspomina jeden z koszmarów, które przeżył: - Któregoś dnia, bardzo wcześnie rano, około piątej, obudziły nas przeraźliwe krzyki i płacz. Zaraz potem padło niemieckie: „Szybko! Przeklęci Żydzi. Szybciej, żydowskie świnie”. Bez chwili namysłu pobiegliśmy do naszego schronu. To był początek czwartego pogromu. Trwał tydzień. I dokładnie tyle spędziliśmy na strychu bez jedzenia i picia.

Zanim głodny człowiek okrutnie schudnie, to puchnie
Wszechogarniający, okropny głód to przeżycie, o którym opowiada każdy z rozmówców Magdy Łucyan. Zofia Lubińska-Rosset, która spędziła w gettcie jako kilkuletnia dziewczynka ponad cztery lata wspomina, że razem z przyjacielem Jurkiem często bawili się w sklep spożywczy. Za jedzenie służyły im kawałeczki papieru w różnych kolorach. - Wzajemnie je sobie sprzedawaliśmy, a później zjadaliśmy. Głód powoduje, że człowiek non stop myśli o jedzeniu, jest wręcz opętany tymi myślami. I dlatego z Jurkiem zjadaliśmy całe papierowe zeszyty udając, że jemy normalny obiad.

Marian Kalwary, który jako dziecko za murami spędził blisko dwa lata, opowiada: - Chwytający za serce widok, który został ze mną na całe życie to żebracy. Całe tłumy, tysiące żebraków. Dla większości charakterystyczne było to, że licząc na litość, pokazywali publicznie swoje dolegliwości. Przeważnie była to opuchlizna głodowa. Bo zanim człowiek tak okrutnie schudnie, że zostaje sam szkielet, to puchnie. Zaczyna się od stóp, które się wybrzuszają, są okrągłe i nabrzmiałe, jak balony pełne wody. Potem przenosi się to na kostki i wyżej.

Ci, którzy żyli w gettcie musieli przyzwyczaić się do wielu takich strasznych widoków. Katarzyna Meloch do dziś pamięta leżące trupy na ulicach, przykryte papierem. - W pewnym momencie stały się niestety stałym elementem krajobrazu, a ja z czasem przestałam się temu dziwić – opowiada. - Z widokiem umarłych dość szybko trzeba było się oswoić – potwierdza Krystyna Budnicka. - Przybywało ich w tak zastraszającym tempie, że służby nie nadążały z wywózką. Choć codziennie rano przyjeżdżał po nie wózek, zdarzało się, że niektóre ciała leżały po kilka dni. Na wózek wrzucano je jak worki z piachem. Potem wywożono i zrzucano do wielkiego, wykopanego w ziemi dołu. Bezimiennego masowego grobu.

Holocaust nie wziął się znikąd

Na koniec swojej książki Magda Łucyan, podobnie jak Marian Turski w niezwykle wzruszającym przemówieniu na 75. rocznicę wyzwolenia obozu w Auschwitz przypomina, że Holocaust nie wziął się znikąd. „Jak każde zło, zaczynał się od małych – wydawałoby się niewinnych – kroków. Wytykanie palcami, zakaz korzystania z niektórych miejsc kultury, parków czy pływalni, możliwość robienia zakupów tylko po godz. 17.00, powolne odbieranie praw i odczłowieczanie” - koniec cytatu. Zofia Lubińska-Rosset w przesłaniu dla młodych na koniec wywiadu dodaje, że najważniejsze jest, by nie myśleć tylko o sobie, ale o innych ludziach – w kontekście zwykłych, codziennych spraw, a także by nigdy nie dzielić ludzi. - Nie wolno dyskryminować mniejszości, wytykać palcem, pozwalać, by ktoś uważał innych za gorszych – przypomina. - Inaczej skutki mogą być tragiczne.

Recenzja ukazała się w audycji „Dwie Strony Sztuki” – więcej o książkach w Polskim Radiu PiK w każdy czwartek po godz. 20.00

Kultura

Cztery wystawy fotografii w toruńskiej Wozowni. Zaczyna się przegląd PreFka

Cztery wystawy fotografii w toruńskiej „Wozowni”. Zaczyna się przegląd „PreFka”

2024-12-06, 17:11
Zmarł Stanisław Tym, aktor, reżyser i satyryk najbardziej znany z filmów Miś czy Rejs [wideo]

Zmarł Stanisław Tym, aktor, reżyser i satyryk najbardziej znany z filmów „Miś" czy „Rejs" [wideo]

2024-12-06, 10:38
O dwóch zakochanych i dzielnych liskach polarnych. Film Kina i Yuk w kinach [zwiastun]

O dwóch zakochanych i dzielnych liskach polarnych. Film „Kina i Yuk” w kinach [zwiastun]

2024-12-06, 09:10
Prawykonania utworów Zygmunta Krauzego i Joanny Wnuk-Nazarowej na Festiwalu Art Mintaka [program]

Prawykonania utworów Zygmunta Krauzego i Joanny Wnuk-Nazarowej na Festiwalu Art Mintaka [program]

2024-12-05, 08:45
Warsztaty, wystawa, ścieżka edukacyjna i film. Przy ulicy Karpackiej czeka projekt Pozytyw

Warsztaty, wystawa, ścieżka edukacyjna i film. Przy ulicy Karpackiej czeka projekt „Pozytyw"

2024-12-03, 20:24
Przedstawiciele Miast Muzyki UNESCO z całego świata spotkali się w Bydgoszczy

Przedstawiciele Miast Muzyki UNESCO z całego świata spotkali się w Bydgoszczy

2024-12-03, 18:00
W swojej twórczości bada własne lęki i traumy. Wystawa prac Marty Szulc w Bydgoszczy

W swojej twórczości bada własne lęki i traumy. Wystawa prac Marty Szulc w Bydgoszczy

2024-12-03, 15:39
Gwiazdy musicalu Matylda w Polskim Radiu PiK Premiera piosenki świątecznej [posłuchaj]

Gwiazdy musicalu „Matylda" w Polskim Radiu PiK! Premiera piosenki świątecznej [posłuchaj!]

2024-12-03, 10:50
Dzielili się ciepłem, doświadczeniem i radami. Dzieci i seniorzy w integracyjnym projekcie

Dzielili się ciepłem, doświadczeniem i radami. Dzieci i seniorzy w integracyjnym projekcie

2024-12-03, 07:00
Skarb był ukryty pod kilkoma warstwami farby. Rewelacja w toruńskiej kaplicy

Skarb był ukryty pod kilkoma warstwami farby. Rewelacja w toruńskiej kaplicy

2024-12-02, 15:00
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę