Tylko maniacy zdobywają świat. Bydgoska książka o Jerzym Maksymiuku [wywiad]

2021-11-25, 08:30  Magdalena Gill
Jerzy Maksymiuk podczas koncertu w Bydgoszczy/fot. materiały Filharmonii Pomorskiej

Jerzy Maksymiuk podczas koncertu w Bydgoszczy/fot. materiały Filharmonii Pomorskiej

Książka „Maestro w Bydgoszczy" to najnowsze wydawnictwo Filharmonii Pomorskiej/fot. materiały FP

Książka „Maestro w Bydgoszczy" to najnowsze wydawnictwo Filharmonii Pomorskiej/fot. materiały FP

- Lubię wracać do Bydgoszczy. W sali koncertowej Filharmonii Pomorskiej wspaniale się gra, orkiestra za mną podąża, z dyrektorami instytucji od lat się przyjaźnię, a po próbach i koncertach zdarza mi się usiąść do fortepianu w hotelu Pod Orłem i coś skomponować – opowiada maestro Jerzy Maksymiuk w książce „Maestro w Bydgoszczy".

Nowe wydawnictwo bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej ukazało się z okazji wręczenia dyrygentowi tytułu doktora honoris causa Akademii Muzycznej. Miało swoją premierę 19 listopada podczas uroczystości. Oto fragment wywiadu, który się znalazł w książce:

Magdalena Gill: Młody pianista Jerzy Maksymiuk przyjechał w 1961 r. do Bydgoszczy. I wygrał pierwszy Ogólnopolski Konkurs Pianistyczny im. Paderewskiego. Pamięta Pan to wydarzenie?
Maestro Jerzy Maksymiuk: Jak mógłbym nie pamiętać? Nawet wiem, jakim utworem zaczynałem swój występ na bydgoskim Konkursie – to było Preludium i Fuga C-dur Bacha. Żeby jednak dojechać do Bydgoszczy, przedtem trzeba było bardzo dużo pracy włożyć i czegoś się nauczyć. Pamiętam, że w przygotowaniach pomagał mi kolega z Bydgoszczy – potem wieloletni koncertmistrz Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej, wiolonczelista Mieczysław Powideł. Mieszkaliśmy w dziekance w Warszawie i ćwiczyliśmy po wiele godzin. Pamiętam, że szedłem gdzieś na strych, bo nie można było jednocześnie grać w jednym pokoju na fortepianie i wiolonczeli. Dziś wiem, że nie trzeba aż tyle ćwiczyć, ale wtedy myśleliśmy, że im więcej godzin spędzimy przy instrumentach, tym bliżej będzie do celu.

Teraz po wielu latach wraca Pan do Bydgoszczy, by odebrać tytuł Doktora Honoris Causa Akademii Muzycznej. To dla Pana ważne wyróżnienie?
- Bardzo mnie cieszy, choć to już trzeci doktorat, który dostanę. Proszę teraz do mnie mówić „Panie doktorze”, a nie „Panie dyrygencie” czy „Panie maestro” (śmiech).
Jestem wdzięczny, że w ramach tej uroczystości podczas koncertu w Filharmonii będę dyrygował trzecią Symfonię „Eroica” Beethovena (koncert odbył się już 20 listopada - przyp.red.). Mamy czerwiec, a ja już teraz analizuję nuty. Uparłem się, że będę to znał nie gorzej niż sam Beethoven. Człowiek, który komponuje utwór, wcale potem nie pamięta wszystkiego. Zapomina, bo przecież pracuje nad kolejnym. W genialnych kompozycjach można ciągle odkrywać coś nowego. W przypadku Symfonii „Eroica” ciągle nie doszedłem do wszystkiego, co jest w nutach.

Ale to nie przeszkadza, by utworem dyrygować?
- Wie pani, nie ma takiego dyrygenta, który by zapisał choć jedną stronę partytury z dokładnością co do jednej nuty. Znamy melodię, harmonię, rytm, pewne kontrapunkty, ale nie znamy na pamięć wszystkich nut, nawet instrumentacji. To bardzo dużo, choć to tylko część tego, co zapisane. Czasami wystarczy znać tylko 12 proc. utworu, czasami to stanowczo za mało. Teraz moja żona Ewa powiedziałaby na pewno: „Jureczku, czemu degradujesz swój zawód?” (śmiech), przecież ludzie nie zdają sobie sprawy, że to wymaga tyle umiejętności i pracy?
No tak, ale zdarza się, ze musimy zadyrygować nagle, zastępując kogoś. Miałem też takie zdarzenie - z BBC Scottish Symphony Orchestra mieliśmy zagrać ostatni Koncert Promenadowy, na którym, na koniec wykonuje się słynny Marsz Radetzky’ego, napisany przez Johanna Straussa ojca. Na marginesie - to chyba najbardziej lubiany utwór na świecie - bardziej niż wszystkie symfonie Beethovena (śmiech). Repertuar był zaplanowany, ale zmarł słynny kompozytor Alfred Schnittke (rosyjski kompozytor, zmarł w 1998 r. – przyp. red.). Dyrekcja BBC doszła wniosku, że trzeba uczcić zmarłego kompozytora, wykonując jego utwór. Miałem biały strój na ten letni koncert, przynieśli mi na zmianę czarną marynarkę i do tego nuty utworu, którego ani ja, ani orkiestra nigdy nie graliśmy. Musieliśmy bardzo się skoncentrować i zagrać. To wykonalne, ale trudne.
Trochę jeszcze żartując z mojego zawodu – skrzypek gra 20 nut, a ja robię jeden ruch. W tym samym czasie grają też np. puzony i flety, trzeba zapisać spory kawałek papieru, a ja ciągle mam jeden ruch – kilka centymetrów pałeczki do dołu i do góry. Ale muszę, to wszystko co w partyturze napisane, wiedzieć. Moja niewiedza i nieuwaga mogłaby doprowadzić do „rozsypania się” orkiestry.

Pan podobno bywał „katem” dla orkiestry.
- Tylko to, co w moim życiu było maniactwem, odniosło niezwykły rezultat – w przypadku Polskiej Orkiestry Kameralnej było to doprowadzenie do nieprawdopodobnego poziomu, który wydawał się niemożliwy do osiągnięcia. Dziś czasami mam taką refleksję, czy było warto aż takim kosztem? I wiem, że tak. Bo przypominam sobie białą salę w Chicago, pełną rozentuzjazmowanych ludzi i Jerzego Klocka, wiolonczelistę, który gra koncert Haydna, albo kolejne występy w Los Angeles, Carnegie Hall w Nowym Jorku, w Londynie. Zapraszali nas tam, gdzie występowali najwięksi, a każdy artysta o tym marzy. Taki zespół jak Polska Orkiestra Kameralna pojawia się tylko raz...

Lubi Pan wracać do Bydgoszczy?
- Bardzo! Filharmonia Pomorska ma bardzo przytulną, sympatyczną salę o dobrej akustyce. Wspaniale się tu gra, a ponadto w Bydgoszczy pracuje ambitna Orkiestra, która jako pierwsza nagrała Symfonię h-moll „Polonia” Paderewskiego. Dla mnie to bardzo ważny utwór. Odkrył go Bohdan Wodiczko – niezwykły dyrygent, kreator, który jak się pojawiał, to wokół niego zmieniał się świat muzyczny (Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Pomorskiej pod dyrekcją Bohdana Wodiczki dokonała premierowej rejestracji Symfonii Paderewskiego w 1974 r. – przyp. red.).
Ale wracając do Paderewskiego - urodził się w tym samym czasie, co Mahler i Debussy, kilka lat zaledwie było między nimi różnicy. Mógł tak pisać jak Mahler, ale nie pisał. Nasuwa się przykre pytanie – komponował gorzej czy lepiej? Pytanie jest niestety istotne, ponieważ Mahlera grają obecnie wszędzie, a Paderewskiego nie. Napisałem 100 stron, by udowodnić, że symfonie Paderewskiego i Mahlera są równoznaczne. Jak wiadomo należę do osób lubiących przesadzać, ale chwała Orkiestrze bydgoskiej Filharmonii za to, że zagrała ciekawy utwór wielkiego artysty i wielkiego patrioty. Na pewno „Polonia” zasługuje na wykonywanie, a Paderewski na stałe miejsce w naszej świadomości.

Cały wywiad z maestro Jerzym Maksymiukiem przeczytać można w książce „Maestro w Bydgoszczy”, która dostępna jest w kasie bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej.
Mecenasem Filharmonii jest „Enea".

Kultura

Dla kogo Nagroda Artystyczna Miasta Torunia To wszechstronna artystka

Dla kogo Nagroda Artystyczna Miasta Torunia? To wszechstronna artystka!

2021-11-25, 21:19
September Songs, czyli Brecht i Weill w Teatrze Muzycznym w Toruniu

„September Songs”, czyli Brecht i Weill w Teatrze Muzycznym w Toruniu

2021-11-24, 20:20
Firma Alstal będzie wspierać kulturę. Podpisano już umowę o współpracy

Firma Alstal będzie wspierać kulturę. Podpisano już umowę o współpracy

2021-11-23, 19:03
Prace malarzy Stanisława Baja i Rafała Borcza na wystawie w BWA. Co je łączy

Prace malarzy Stanisława Baja i Rafała Borcza na wystawie w BWA. Co je łączy?

2021-11-23, 08:00
Polski kandydat do Oscara na ekranach w Nowym Jorku i Los Angeles

Polski kandydat do Oscara na ekranach w Nowym Jorku i Los Angeles

2021-11-22, 10:00
Panny mego dziadka przyniosły śląskiemu maturzyście wokalne laury w Bydgoszczy

„Panny mego dziadka” przyniosły śląskiemu maturzyście wokalne laury w Bydgoszczy

2021-11-21, 12:44
Jeszcze bardziej muzyczna niż Warszawa O takiej Bydgoszczy jest ten film

Jeszcze bardziej muzyczna niż Warszawa! O takiej Bydgoszczy jest ten film

2021-11-21, 09:31
Studenci z Bydgoszczy wygrali Konkurs Wokalny im. Paprockiego

Studenci z Bydgoszczy wygrali Konkurs Wokalny im. Paprockiego

2021-11-21, 02:06
Żaby wyskoczyły w świat Finał 29. Festiwalu Filmowego EnergaCamerimage

Żaby wyskoczyły w świat! Finał 29. Festiwalu Filmowego EnergaCamerimage!

2021-11-20, 22:27
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę