Krakowski dyrygent: Sześć lat mieszkałem na drugim piętrze filharmonii
- Łazienki własnej nie mieliśmy. Trzeba było schodzić na parter do wspólnej, przeznaczonej również dla muzyków. Jak był koncert, to były dodatkowe trudności, bo przecież do filharmonii przychodzili rozmaici ludzie – opowiada Stanisław Gałoński, pierwszy szef Capelli Bydgostiensis, który w latach 1960-66 mieszkał w gmachu bydgoskiej filharmonii.
Magdalena Gill: Był Pan jednym z tych artystów, którzy zdecydowali się na pracę w Bydgoszczy, skuszeni przez dyrektora Szwalbego otrzymaniem mieszkania?
Stanisław Gałoński: Mieszkałem w Krakowie, w trudnych warunkach. Przez 12 lat pracowałem jako organista przy kościele św. Barbary, gdzie miałem swój pokój. To był klasztor jezuitów, obowiązywała tam klauzura, kobietom nie wolno było wchodzić. Dopóki byłem kawalerem nie było problemu, jednak jak się ożeniłem, musieliśmy gdzieś z żoną mieszkać. Tułaliśmy się więc po Krakowie i pod Krakowem przez rok. Było bardzo ciężko.
Wtedy usłyszałem audycję w radiu, nadawaną na żywo z koncertu w Bydgoszczy. To była inauguracja działalności sali kameralnej. Spiker zapowiedział, że instytucja wiąże z tą salą wielkie nadzieje, że to będzie nowe miejsce wykonywania muzyki kameralnej i poszukiwany jest dyrygent, który poprowadziłby koncerty. Była sugestia, że wraz z pracą otrzyma mieszkanie.
Od razu zdecydowaliście się z żoną przeprowadzić do Bydgoszczy?
- Mieszkaliśmy wtedy w pokoiku o wymiarach 9 metrów kw., na łasce jakichś ludzi. Napisałem do dyrektora Szwalbego, a ten odpisał, że mam przyjechać. Po rozmowie zdecydowałem się zostać w Bydgoszczy, choć – jak się okazało - warunki mieszkaniowe też były bardzo trudne. Po przyjściu do Bydgoszczy przez 6 lat mieszkałem w filharmonii. Mieliśmy z żoną pokoik na drugim piętrze, od strony parkingu i bazyliki. Miał wielkość 8 metrów kw.
Jak się mieszkało w filharmonii?
- Luksusów nie było. Każdego dnia o godz. 5.00 przychodziła sprzątaczka i waliła odkurzaczem w nasze drzwi, bo sprzątała korytarz. Zaraz potem zaczynali przychodzić muzycy i ćwiczyć - na skrzypcach, puzonach, waltorniach..., bo tuż obok znajdowały się pokoje dla orkiestry. Łazienki własnej nie mieliśmy. Trzeba było schodzić na parter do wspólnej, przeznaczonej również dla muzyków. Jak był koncert, to były dodatkowe trudności, bo przecież do filharmonii przychodzili rozmaici ludzie (...).
Stanisław Gałoński - dyrygent i muzykolog, współorganizator i pierwszy szef artystyczny Capelli Bydgostiensis w latach 1961-1970; współtwórca i wieloletni dyrektor orkiestry Capella Cracoviensis oraz festiwalu „Muzyka w Starym Krakowie ”
NARÓD SOBIE. 60 LAT FILHARMONII POMORSKIEJ
Filharmonia Pomorska 16 listopada 2018 świętuje 60-lecie swojego gmachu. Z tej okazji instytucja wydaje jubileuszową publikację pt. „Naród sobie”, której współautorką jest dziennikarka Polskiego Radia PiK Magdalena Gill. Fragmenty jej wywiadów prezentujemy także na antenie PR PiK oraz na naszej stronie.
Koncert z okazji 60-lecia gmachu filharmonii odbędzie się 16 listopada o godz. 19.00. Wystąpią: Julia Kociuban - fortepian, Agata Szymczewska - skrzypce, Tomasz Warmijak - tenor, Orkiestra Symfoniczna FP i Chór Opery Nova, pod dyrekcją Antoniego Wita. Repertuar będzie taki sam, jak podczas koncertu inaugurującego nowy gmach, który odbył się 16 listopada 1958 roku. Znajdą się w nim: Uwertura do opery „Halka” Moniuszki, Fantazja polska Paderewskiego, Koncert skrzypcowy A-dur Karłowicza i Harnasie Szymanowskiego.
Inne teksty z cyklu: 60 lat temu temu Bydgoszcz budowała filharmonię