Rafał Blechacz: Koncert przypomniał mi powitanie po Konkursie Chopinowskim
- Kameralistyka to jest taka płaszczyzna, na której każdy muzyk musi się sprawdzić – mówił wybitny pianista Rafał Blechacz po koncercie podczas 56. Bydgoskiego Festiwalu Muzycznego.
Ewa Dąbska: Pierwszy raz po Konkursie Chopinowskim został Pan zaproszony do Filharmonii Pomorskiej. Minęło 13 lat. Trwające kilkanaście minut owacje na stojąco, nie kończące się bisy. Miłość publiczności jest chyba piękna?
Rafał Blechacz: Tak. Przypomniało mi się moje powitanie, które zostało tutaj zorganizowane po Konkursie Chopinowskim, jesienią 2005 roku. To był duży koncert. Od tego czasu rzeczywiście miałem przerwę z Filharmonią Pomorską, ale nie miałem przerwy z Bydgoszczą, dlatego że jakieś trzy lata temu był zorganizowany koncert w Fordonie w Bazylice Mniejszej i też bardzo miło wspominam ten recital.
Magda Jasińska: Tym razem zaprezentował Pan razem ze skrzypaczką Bomsori Kim repertuar kameralny.
- Kameralistyka to jest taka płaszczyzna, na której każdy muzyk musi się sprawdzić. To jest coś wspaniałego dlatego, że wymaga to od artysty całkowitego stopienia się z frazą drugiego muzyka. Bardzo ważną kwestią jest, aby wybrać takiego artystę, z którym to porozumienie jest idealne. Mogą spotkać się dwie indywidualności, dwóch wspaniałych artystów, ale gdy trochę inaczej rozumieją frazę, inaczej układają pewne schematy muzyczne, rytmiczne, wtedy jest pewien zgrzyt. Potrzeba więcej prób i ten efekt nie zawsze jest taki, jak byśmy sobie wymarzyli. Dlatego cieszę się, że mam idealną partnerkę, bo podobnie rozumiemy muzykę.
MJ: W Bydgoszczy zaprezentowaliście wszechstronny program - Mozart, Fauré, Debussy oraz Szymanowski. To, jak rozumiem, Pana wybór. Które z was jest większą osobowością?
- Jesteśmy duetem i tak na to należy patrzeć. Program konstruowaliśmy wspólnie. Oczywiście bardzo chciałem zagrać Szymanowskiego, połączyć go z Debussy'm. Mozarta właściwie też zasugerowałem, bo grałem go już wcześniej. Sonata Fauré to był pomysł samej Bomsori, bowykonywała ten utwór na konkursie Wieniawskiego i chciała go w repertuarze.
MJ: Jak zaczęła się Wasza współpraca?
- Rok 2016 był dla mnie wolny od koncertów, miałem czas żeby śledzić konkurs Wieniawskiego w październiku. Bomsori Kim była moją faworytką. Byłem bardzo zafascynowany jej dźwiękiem, wrażliwością - dalej historia się potoczyła.