Urszula Dudziak obchodzi 70. urodziny
Znana i lubiana wokalistka jazzowa Urszula Dudziak obchodzi we wtorek 22 października swoje 70. urodziny. Artystka jest w swojej najwyższej formie - powiedział PAP Paweł Brodowski, redaktor naczelny „Jazz Forum”.
Urszula Dudziak jest – zdaniem krytyków muzycznych – czołową postacią polskiej wokalistyki jazzowej. Nagrała ponad 50 albumów. Występowała lub nagrywała wspólnie z takimi muzykami, jak m.in.: Krzysztof Komeda, Adam Makowicz, Michał Urbaniak, Bobby McFerrin, Herbie Hancock, Jaco Pastorius, Ron Carter, Michael Brecker, Flora Purim, Nina Simone, Carmen McRae, Dee Dee Bridgewater, Sting czy Lionel Hampton.
Koncertowała niemalże we wszystkich krajach Europy, Azji i obu Ameryk, w tym w słynnej nowojorskiej Carnegie Hall oraz podczas Newport Jazz Festival. W 1972 roku prestiżowy amerykański magazyn "Down Beat" przyznał jej albumowi "Newborn Light" maksymalną ocenę pięciu gwiazdek. W 1979 roku "Los Angeles Times" mianował Urszulę Dudziak Piosenkarką Roku. Jej utwór „PAPAYA” stał się światowym hitem. Na 45. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 2008 r. przyznano jej tytuł „Artysta bez granic”.
Artystka dysponuje niezwykłą skalą głosu; porównywano ją do Ymy Sumac, peruwiańskiej śpiewaczki, mającej skalę 5-oktawową. Swoboda i perfekcja intonacji oraz technika wokalna zyskały jej opinię artystki oryginalnej i kreatywnej. Znana jest ze stosowania klasycznej techniki wokalnej zwanej „scatem”. Jest mistrzynią tego, popularnego w jazzie, sposobu śpiewania, polegającego na naśladownictwie dźwięków instrumentów.
Urszula Dudziak urodziła się 22 października 1943 r. w niewielkiej górskiej wsi Straconka; dziś jest to dzielnica Bielska-Białej. W dzieciństwie uczyła się grać na fortepianie. Śpiewać zaczęła w czasach licealnych pod wpływem płyt Elli Fitzgerald. Śpiewała przede wszystkim jazzowe standardy i przebojowe "evergreeny”.
"Jedną z pierwszych piosenek jazzowych, jakie śpiewałam, była amerykańska ballada +Again+ - wspomina w swej autobiografii Dudziak. - Ten utwór ma tak piękną melodię, że zapamiętałam go w okamgnieniu, nie rozumiejąc tekstu(...). Nie znałam wtedy angielskiego.(...) Byłam pewna, że słowo +Again+ to nic innego jak amerykańskie imię męskie. Wynikało to ewidentnie z tekstu. Planowałam wtedy, że jak będę miała rodzinę i urodzę syna, dam mu na imię Again. Wyobrażacie sobie imię i nazwisko: Again Urbaniak?! Na szczęście mam dwie córki".
Nobilitacją dla młodej wokalistki było zaproszenie w 1958 r. do współpracy z zespołem Krzysztofa Komedy. Już wtedy śpiewała i nagrywała z orkiestrą Edwarda Czernego.
"W granatowym szkolnym mundurku z białym kołnierzykiem poleciałam do Piastowskiej. Przy pianinie siedział Krzysiu, obok stała jego żona Zosia. +Co chcesz zaśpiewać?+ – zapytał. Wymieniłam moje trzy ulubione standardy z repertuaru Elli Fitzgerald: +Stompin’ At The Savoy+, +Goody Goody+ i +A Foggy Day+. Zaśpiewałam wszystkie. Chwila ciszy... Krzysiu powoli podniósł głowę znad klawiatury i zapytał: +Jakie masz plany na wakacje?+. Zaniemówiłam. +Przyjedź do Warszawy i zaśpiewaj z moim zespołem w piwnicy jazzowej Pod Hybrydami+ – dodał. W ogóle nie pamiętam, co powiedziałam. Wiem jedno – byłam najszczęśliwszą osobą na świecie" - wspomina Dudziak pierwsze spotkanie z Komedą.
Kolejnym przełomem w karierze było nawiązanie w 1964 r. współpracy z Michałem Urbaniakiem. W ciągu kilku lat stała się jedną z najpopularniejszych postaci polskiego jazzu. Już w latach 60. dokonali pierwszych wspólnych nagrań płytowych. Za namową Urbaniaka w 1971 r. zrezygnowała z konwencjonalnego śpiewu, zmieniła stylistykę.
W roku 1973 zamieszkali w Nowym Jorku. Jako wokalistka jazzowa przebojem zdobyła nowojorską scenę. I razem z ówczesnym mężem skrzypkiem, kompozytorem i aranżerem Michałem Urbaniakiem utrzymywała się z powodzeniem na tej scenie przez blisko 20 lat.
Od 1981 r. współpracowała z międzynarodową grupą wokalistek jazzowych Vocal Summit. Koncertowała i nagrywała z orkiestrą Gila Evansa i zespołem Archie'go Sheepa. Z programem autorskim "Future Talk" przygotowanym we współpracy z Jerzym Kosińskim, koncertowała niemal we wszystkich krajach Europy, obu Ameryk i Azji. Prezentowała również spektakl "The Nature Is Leaving Us" z własną muzyką.
Wielki powrót polskiej wokalistki miał miejsce w 1985 r., kiedy wystąpiła na festiwalu Jazz Jamboree '85 wspólnie z Bobbym McFerrinem. Od tego czasu wiele występuje w kraju i nagrywa. W ostatnich latach najczęściej towarzyszy jej zespół w składzie: Jan Smoczyński, pianista, multiinstrumentalista, Łukasz Poprawski - saksofon, Robert Cichy – gitary, Krzysztof Pacan – gitara basowa oraz Artur Lipiński grający na perkusji.
Koncertuje także z córkami: Miką i do niedawna z Kasią. Po tych wspólnych występach pisano o "Dudziak Sisters", na scenie wyglądały przecież jak siostry. Podczas koncertów artystka nawiązuje serdeczny bezpośredni kontakt z publicznością, opowiada o swoim życiu, o córkach, o muzyce i muzykach. Podczas jednego z ostatnich występów podobno zapowiedziała swoje kolejne zaręczyny.
„Trudno uwierzyć w Ulę Dudziak siedemdziesięciolatkę. Wokalistka jest w swojej najwyższej formie - powiedział PAP Paweł Brodowski, redaktor naczelny „Jazz Forum”. - „Wydała niedawno swój kolejny album i jest to płyta rewelacyjna: oryginalny materiał, nagrany ze świetnymi muzykami. To że Dudziak jest w znakomitej dyspozycji było też widoczne podczas jej występu na sierpniowym koncercie Bobby McFerrin podczas tegorocznego festiwalu Solidarity of Arts w Gdańsku" – dodał.
Jak powiedział Brodowski, trzeba mieć nadzieję, że ani opublikowana w ubiegłym roku książka Dudziak „Wyśpiewam wam wszystko”, ani wydana ostatnio płyta „Wszystko gra” nie zamykają jej twórczej biografii, lecz są sygnałem, że właśnie wszystko jest w porządku i jeszcze wiele zdarzyć się może.
Artystka postrzegana jest jako osoba sympatyczna, otwarta, promienna. Zapytana przez PAP jak się osiąga taką harmonię w życiu, i o to, co robić, aby na 70. urodziny być twórczym i w dobrej kondycji, odpowiedziała: „Trzeba wypielęgnować swój optymizm na przekór wszelkim trudnym doświadczeniom. Uważam, że można swoim życiem pokierować fantastycznie. Można przywiązać się albo do wiecznego czarnowidztwa, mendzenia, albo do jasności, do serdecznego spojrzenia na wszystko: na swoją rodzinę, na swoje podwórko, miasto, kraj, na zwierzęta, na przyrodę. Należy dbać o dobre, czyste myśli, szanować życie, emanować dobrą energią, bo to wraca ze zdwojoną siłą. Na tym to wszystko polega.
Anna Bernat (PAP)