Nie żyje Roger Moore, odtwórca roli Jamesa Bonda
Brytyjski aktor Roger Moore, najlepiej znany miłośnikom kina jako odtwórca roli Jamesa Bonda, zmarł we wtorek w Szwajcarii po krótkiej walce z chorobą nowotworową - poinformowała jego rodzina. Miał 89 lat.
W krótkim oświadczeniu, zamieszczonym przez dzieci aktora na jego oficjalnym koncie na Twitterze, poinformowano o jego "krótkiej, lecz mężnej walce z rakiem". "Dzięki, Tato, za to, że byłeś sobą i że dla tak wielu osób byłeś tak wyjątkowy" - podkreślono.
Pod oświadczeniem szybko zaczęły się pojawiać wpisy zasmuconych fanów. "Odszedł, by dołączyć do +Świętych+" - napisał jeden z nich, podczas gdy ktoś inny dziękował Moore'owi: "nauczył mnie pewności siebie, kiedy byłem młody". "Jego Bond zawsze będzie moim ulubieńcem - twardy, kompetentny, elegancki, błyskotliwy, a do tego dżentelmen" - podkreśla inny użytkownik.
Sławę i fortunę zapewniła Moore'owi najpierw telewizja i seriale takie jak "Święty" czy "Partnerzy", a później łącznie siedem filmów, w których wcielił się w agenta Jej Królewskiej Mości, Jamesa Bonda. Od 1991 roku działał jako ambasador UNICEF; w 2003 roku za swoją działalność humanitarną został nagrodzony przez królową Elżbietę II tytułem szlacheckim.
Roger Moore urodził się w niezamożnej londyńskiej rodzinie w 1927 roku. Na początku lat 50. pracował jako model, później poświęcił się aktorstwu. "Na początku kariery powtarzano mi, że do odniesienia sukcesu potrzeba w równej mierze osobowości, talentu i szczęścia. Nie zgadzam się z tym. W moim przypadku było to 99 proc. szczęścia" - mówił kilka lat temu, z właściwą sobie skromnością, w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Guardian".
Po kilku filmach kinowych, które przeszły bez większego echa, zwrócił się ku telewizji i to tam zaczął święcić pierwsze triumfy dzięki serialom takim jako "Ivanhoe", "Maverick" czy popularny także w Polsce "Święty".
Rolę Jamesa Bonda przyjął dopiero po kilku próbach producentów; wcześniej nie pozwalały na to problemy z uzgodnieniem terminów. Rolę agenta 007 przejął po Seanie Connerym. Pierwszy film z bondowskiej serii z jego udziałem - "Żyj i pozwól umrzeć" - wszedł na ekrany w 1973 roku i spotkał się z dobrym przyjęciem. Potem Moore grał Bonda jeszcze sześć razy, po raz ostatni w 1985 roku ("Zabójczy widok"). Zapytany kilka lat temu przez magazyn "Time", kto jego zdaniem był najlepszym odtwórcą Bonda, wahał się między Connerym a Danielem Craigiem, by ostatecznie wskazać tego drugiego.
Zrobił sobie przerwę od filmu, która trwała do 1990 roku, a później grał coraz rzadziej i raczej pomniejsze role.
Powtarzał, że największą dumą napawa go praca humanitarna. Decyzję o zaangażowaniu się w działalność Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF) podjął pod wpływem przyjaciółki, aktorki Audrey Hepburn, która również współpracowała z tą organizacją.
Napisał cztery książki - dwie o graniu Bonda i dwie autobiografie. Mimo zaawansowanego wieku pozostawał aktywny - na krótko przed swoimi 85. urodzinami brał udział jako pomocnik licytatora w aukcji memorabiliów z filmów o Bondzie.
Był czterokrotnie żonaty.
Pogrzeb aktora odbędzie się zgodnie z jego życzeniem w Monako i weźmie w nim udział tylko rodzina. Roger Moore pozostawił żonę Kristinę Tholstrup i troje dzieci. (PAP)