Zmarł Tadeusz Konwicki

2015-01-08, 06:46  Polska Agencja Prasowa, Ewa Dąbska, IAR
W środę wieczorem w Warszawie zmarł wybitny pisarz i reżyser Tadeusz Konwicki. Zdjęcie archiwalne. Fot. PAP/Leszek Szymański

W środę wieczorem w Warszawie zmarł wybitny pisarz i reżyser Tadeusz Konwicki. Zdjęcie archiwalne. Fot. PAP/Leszek Szymański

W środę wieczorem w Warszawie zmarł wybitny pisarz i reżyser Tadeusz Konwicki. Autor książkowej "Małej Apokalipsy" i filmowego "Ostatniego dnia lata" zmarł w swym warszawskim mieszkaniu. Miał 88 lat.

"Ja jestem ostatni, co pamięta początek XX wieku" - mawiał Konwicki, który był zarówno partyzantem antysowieckiego podziemia, jak i zaangażowanym marksistą, wreszcie - sceptycznym obserwatorem dziejów.

"Mam w sobie pewne mechanizmy, które decydują o moim życiu. Moim osobistym zjawiskiem wewnętrznym jest poczucie obcości. Miałem je przez całe życie, ale nigdy sobie tego nie uświadamiałem. Dopiero teraz, na starość, nagle zrozumiałem, że decydowało to w jakiś sposób o moim postępowaniu. Krótko mówiąc, zawsze się czułem wrzucony do jakiejś rzeki, która mnie niesie. Właściwie wszystko działo się wbrew mojej woli. Nie wiem, czy to ułomność, czy może po prostu obiektywna sytuacja, ale ja się zawsze czułem obco. Tak jak jeden z moich bohaterów, czasem powtarzam w różnych sytuacjach życiowych: +Co ja tu robię?+" - mówił Konwicki sam o sobie kilka lat temu.

Urodził się 22 czerwca 1926 roku w Nowej Wilejce. Liceum ukończył na tajnych kompletach. W 1944 roku przyłączył się do Ósmej Brygady AK, zwanej Oszmiańską. W partyzantce antysowieckiej pozostał do kwietnia 1945 roku. Potem, wraz z kolegami, przedostał się do Polski, rozpoczął studia na polonistyce Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaczął pisywać w "Odrodzeniu".

Debiutancka powieść Konwickiego - "Rojsty" - w której nawiązywał do doświadczeń partyzanckich, przedstawiając zderzenie patriotycznego idealizmu z rzeczywistością wojny, została w 1948 roku zatrzymana przez cenzurę, ukazała się dopiero w 1956 roku. Pierwszym opublikowanym dziełem Konwickiego stało się więc socrealistyczne opowiadanie "Przy budowie" (1950) opisujące doświadczenia autora w brygadzie kopaczy w Nowej Hucie, gdzie spędził pięć miesięcy 1949 roku. "Szukałem swego miejsca na ziemi" - wspominał po latach. "Przy przekonaniu, że głupi świat doprowadził do wojennej hekatomby wydawało mi się, że receptą na wydobycie się z tej całej katastrofy, również moralnej, jest utopia socjalistyczna" - tłumaczył się Konwicki po latach z okresu, gdy był jednym z "pryszczatych" - zaangażowanych, bezkompromisowych głosicieli socjalistycznej ideologii, publikującym reportaże i felietony m.in. w "Nowej Kulturze" i "Sztandarze Młodych". Po latach Konwicki napisał, że tych tekstów "nie da się usprawiedliwić".

W 1953 roku Konwicki został przyjęty do PZPR, w tym czasie pracował nad "Władzą", polityczną powieścią o trudnościach z wdrażaniem nowego ustroju na prowincji. Potem ukazały się "Godzina smutku" oraz "Z oblężonego miasta". O flircie z komunizmem Konwicki powie po latach w wywiadzie przeprowadzanym przez Stanisława Beresia: "Nie tylko nic nie zyskałem, ale i straciłem. Mogę na to przytoczyć dowód: pięć moich nieudałych, wadliwych, ułomnych i chorych książek to właśnie straty spowodowane moim lekkomyślnym przyłączeniem się do marksizmu".

Październik'56 roku był dla Konwickiego wstrząsem. "Ja miałbym powiedzieć: pomyliłem się, przepraszam i już jestem świeżutki, inny? Runęła moja nadpiłowana gałąź, a ja razem z nią" - wspominał w "Kalendarzu i klepsydrze". "Ci, którzy mnie w jakiś sposób urabiali ideologicznie, którzy mnie pouczali, którzy stosowali wobec mnie jakąś pedagogikę(...) - ci wszyscy ludzie nagle pewnego dnia powiedzieli mi: to ty, frajerze, w to wierzyłeś? To ty byłeś naiwny do tego stopnia?" ("Cień obcych wojsk", w tomie "Wiatr i pył"). Na pewien czas Konwicki odszedł od literatury w stronę twórczości filmowej. Został kierownikiem literackim zespołu Kadr. Sam także reżyserował m.in. takie filmy jak"Ostatni dzień lata","Salto", "Jak daleko stąd, jak blisko", "Zaduszki", "Dolina Issy" (wg powieści Czesława Miłosza) czy "Lawa" (wg "Dziadów" Adama Mickiewicza).

W 1963 roku ukazuje się "Sennik współczesny", jedna z najważniejszych książek polskiej literatury powojennej, szkatułkowa opowieść o przeżyciach pokolenia dojrzewającego w czasie wojny i próbującego się znaleźć w czasach powojennych. Trzy lata później - w 1966 roku - Konwicki rzucił legitymację partyjną po usunięciu z PZPR Leszka Kołakowskiego. Rok później ukazało się "Wniebowstąpienie" - rozchwytywana przez czytelników powieść, uznana przez władze za "wypadek przy pracy" cenzorów. To także panorama losów pokolenia, które wchodziło w życie po wojnie, podobnie kolejna książka "Nic albo nic".

"Kalendarz i klepsydra" (1976) napisany w formie para-dziennika, jest zbiorem obserwacji, anegdot, wspomnień, relacji z podróży, portretów przyjaciół m.in. Słonimskiego, Dygata, Holoubka, Łapickiego oraz sławnego kota Iwana. "Kalendarz..." wyszedł nakładem Czytelnika, ale "Kompleks polski" (1977) już trafił do drugiego obiegu, podobnie jak "Mała Apokalipsa" (1979), najsłynniejsza powieść Konwickiego - obraz gospodarczego, politycznego i obyczajowego rozkładu PRL-u końca dekady Gierkowskiej, ale także rozrachunek z PRL-owską opozycją.

"Jesteście wydzieliną tego systemu, żebrem z ciała tej tyranii. Wy jesteście z +Biesów+ Dostojewskiego, a nie z opowiadań Żeromskiego czy Struga" - mówi w jednej ze scen powieści jej narrator, Tadeusz K. Karnawałowi Solidarności Konwicki przyglądał się sceptycznym okiem. W książce "Lawina i kamienie" wspomina, że po doświadczeniach młodości nie kusiły go już żadne ideologie, także ta solidarnościowa. Bohater "Rzeki podziemnej, podziemnych ptaków" - powieści o grudniu 1981 roku, zauważa: "Kłopoty to się dopiero zaczną, jak odzyskamy niepodległość".

Każda kolejna książka Konwickiego wywoływała dyskusje. Sam o swoich dokonaniach literackich mówił z sarkazmem, a siebie samego zwykł określać jako "ohydną hybrydę na pograniczu dwóch światów: polskiego i rosyjskiego". Dla jego stylu, zwłaszcza gdy pisze "od siebie", najbardziej charakterystyczna jest jadowita ironia i dystans wobec opisywanej rzeczywistości. Bohaterem książek Konwickiego bywa "zgniły inteligent znad Wisły" czy "warszawski hydraulik od prowincjonalnej epiki". Konwicki żongluje nastrojami, wątkami oraz konwencjami: "Zwierzoczłekoupiór" ma konwencję książki dla dzieci, "Nic albo nic" - kryminału z dreszczykiem, a "Kronika wypadków miłosnych" - romansidła.

"Pamflet na siebie" (1995) to pożegnanie Konwickiego z pisaniem.W telewizyjnej wypowiedzi dla Stanisława Beresia Konwicki opowiadając o tej książce przedstawiał ją, jako zamknięcie swojej kariery pisarskiej. "Nieoczekiwanie dopadła mnie starość. Jestem znudzony i zniechęcony. (...) Czuję, że w ogóle niepotrzebnie pisałem i że z ulgą odłożyłem pióro (chyba na zawsze)". (PAP)

------------------------------------------------------------------------------------------

Tadeusz Konwicki - wielki mag polskiej prozy

Wybitny pisarz i reżyser Tadeusz Konwicki, autor książkowej "Małej Apokalipsy" i filmowego "Ostatniego dnia lata" zmarł w swym warszawskim mieszkaniu środę wieczorem. Miał 88 lat.

"Ja jestem ostatni, co pamięta początek XX wieku" - mawiał Konwicki, który był zarówno partyzantem antysowieckiego podziemia, jak i zaangażowanym marksistą, wreszcie - sceptycznym obserwatorem dziejów.

"Mam w sobie pewne mechanizmy, które decydują o moim życiu. Moim osobistym zjawiskiem wewnętrznym jest poczucie obcości. Miałem je przez całe życie, ale nigdy sobie tego nie uświadamiałem. Dopiero teraz, na starość, nagle zrozumiałem, że decydowało to w jakiś sposób o moim postępowaniu. Krótko mówiąc, zawsze się czułem wrzucony do jakiejś rzeki, która mnie niesie. Właściwie wszystko działo się wbrew mojej woli. Nie wiem, czy to ułomność, czy może po prostu obiektywna sytuacja, ale ja się zawsze czułem obco. Tak jak jeden z moich bohaterów, czasem powtarzam w różnych sytuacjach życiowych: +Co ja tu robię?+" - mówił Konwicki sam o sobie kilka lat temu.

Urodził się 22 czerwca 1926 roku w Nowej Wilejce. Liceum ukończył na tajnych kompletach. W 1944 roku przyłączył się do Ósmej Brygady AK, zwanej Oszmiańską. W partyzantce antysowieckiej pozostał do kwietnia 1945 roku. Potem, wraz z kolegami, przedostał się do Polski, rozpoczął studia na polonistyce Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Konwicki debiutował w 1946 r. jako reportażysta tekstem pt. "Szkice z Wybrzeża" (w dodatku literackim do "Dziennika Polskiego"). Od 1946 r. pracował w tygodniku "Odrodzenie" jako korektor i redaktor techniczny, publikując tam jednocześnie recenzje literackie. W tym czasie pisywał też w innych pismach m.in. "Dzienniku Literackim", "Nurcie", "Pokoleniu", "Wsi", "Walce młodych", "Życiu Warszawy". Niektóre z artykułów pisanych w tym okresie uznał po latach za teksty, których "nie da się usprawiedliwić", w "Kalendarzu i klepsydrze" wyznał otwarcie, że wstydzi się właśnie swej ideologicznej publicystyki.

Debiutancka powieść Konwickiego - "Rojsty" - w której nawiązywał do doświadczeń partyzanckich, przedstawiając zderzenie patriotycznego idealizmu z rzeczywistością wojny, została w 1948 roku zatrzymana przez cenzurę, ukazała się dopiero w 1956 roku. Pierwszym opublikowanym dziełem Konwickiego stało się więc socrealistyczne opowiadanie "Przy budowie" (1950) opisujące doświadczenia autora w brygadzie kopaczy w Nowej Hucie, gdzie spędził pięć miesięcy 1949 roku. "Szukałem swego miejsca na ziemi" - wspominał po latach. "Przy przekonaniu, że głupi świat doprowadził do wojennej hekatomby wydawało mi się, że receptą na wydobycie się z tej całej katastrofy, również moralnej, jest utopia socjalistyczna" - tłumaczył się Konwicki po latach z okresu, gdy był jednym z "pryszczatych" - zaangażowanych, bezkompromisowych głosicieli socjalistycznej ideologii, publikującym reportaże i felietony m.in. w "Nowej Kulturze" i "Sztandarze Młodych".

W 1953 roku Konwicki został przyjęty do PZPR, w tym czasie pracował nad "Władzą", polityczną powieścią o trudnościach z wdrażaniem nowego ustroju na prowincji. Potem ukazały się „Godzina smutku" oraz "Z oblężonego miasta". O flircie z komunizmem Konwicki powie po latach w wywiadzie przeprowadzanym przez Stanisława Beresia: "Nie tylko nic nie zyskałem, ale i straciłem. Mogę na to przytoczyć dowód: pięć moich nieudałych, wadliwych, ułomnych i chorych książek to właśnie straty spowodowane moim lekkomyślnym przyłączeniem się do marksizmu".

Październik'56 roku był dla Konwickiego wstrząsem. "Ja miałbym powiedzieć: pomyliłem się, przepraszam i już jestem świeżutki, inny? Runęła moja nadpiłowana gałąź, a ja razem z nią" - wspominał w "Kalendarzu i klepsydrze". "Ci, którzy mnie w jakiś sposób urabiali ideologicznie, którzy mnie pouczali, którzy stosowali wobec mnie jakąś pedagogikę (...) - ci wszyscy ludzie nagle pewnego dnia powiedzieli mi: to ty, frajerze, w to wierzyłeś? To ty byłeś naiwny do tego stopnia?" ("Cień obcych wojsk", w tomie "Wiatr i pył").

Na pewien czas Konwicki odszedł od literatury w stronę twórczości filmowej. Został kierownikiem literackim zespołu Kadr. Sam także reżyserował. Debiut reżyserski Konwickiego - "Ostatni dzień lata" (1958), nakręcony z nieliczną ekipą, wyprzedzał francuską Nową Falę tonacją osobistej wypowiedzi twórcy i nowoczesną formą (wyłącznie plener, dwuosobowa obsada aktorska). Kolejne filmy: "Zaduszki", "Salto", "Jak daleko stąd, jak blisko", "Dolina Issy" (wg powieści Czesława Miłosza), Opowieść o "Dziadach" Adama Mickiewicza "Lawa" potwierdziły niepowtarzalny charakter kina Konwickiego, który uważany jest za współtwórcę Polskiej Szkoły Filmowej i kina autorskiego. Był scenarzystą "Zimowego zmierzchu", "Matki Joanny od Aniołów", "Faraona", "Jowity", "Austerii", "Kroniki wypadków miłosnych".

Prof. Tadeusz Lubelski mówił o nim: "Tadeusz Konwicki - pierwszy pisarz, który zaczął u nas reżyserować - bynajmniej nie wprowadził do naszego kina fałszywie rozumianej literackości. Wprowadził za to nowoczesne rozumienie autora - jako tego, kto odpowiada za ogół decyzji artystycznych podjętych w filmie. Jego własne, autorskie filmy zawsze były wywrotowe wobec konwencji stosowanych w kinie wcześniejszym. Także kiedy sam zaczął adaptować klasykę literacką, czynił to w sposób przekorny, sobie tylko właściwy".

W 1963 roku ukazał się "Sennik współczesny", jedna z najważniejszych książek polskiej literatury powojennej, szkatułkowa opowieść o przeżyciach pokolenia dojrzewającego w czasie wojny i próbującego się znaleźć w czasach powojennych. Trzy lata później - w 1966 roku - Konwicki rzucił legitymację partyjną po usunięciu z PZPR Leszka Kołakowskiego. Rok później ukazało się "Wniebowstąpienie" - rozchwytywana przez czytelników powieść, uznana przez władze za "wypadek przy pracy" cenzorów. To także panorama losów pokolenia, które wchodziło w życie po wojnie, podobnie kolejna książka „Nic albo nic".

"Kalendarz i klepsydra" (1976) napisany w formie para-dziennika, jest zbiorem obserwacji, anegdot, wspomnień, relacji z podróży, portretów przyjaciół m.in. Słonimskiego, Dygata, Holoubka, Łapickiego oraz sławnego kota Iwana.

Kalendarz..." wyszedł nakładem Czytelnika, ale "Kompleks polski" (1977) już trafił do drugiego obiegu, podobnie jak "Mała Apokalipsa" (1979), najsłynniejsza powieść Konwickiego - obraz gospodarczego, politycznego i obyczajowego rozkładu PRL-u końca dekady Gierkowskiej, ale także rozrachunek z PRL-owską opozycją.

Po 1976 r. Konwicki publikował w wydawnictwach II obiegu (jego książki ukazywały się nakładem podziemnych wydawnictw "NOWa" i "Zapis"). W 1982 r. był współautorem apelu intelektualistów, będącego protestem przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce.

"Jesteście wydzieliną tego systemu, żebrem z ciała tej tyranii. Wy jesteście z +Biesów+ Dostojewskiego, a nie z opowiadań Żeromskiego czy Struga" - mówi w jednej ze scen powieści jej narrator, Tadeusz K.

Karnawałowi Solidarności Konwicki przyglądał się sceptycznym okiem. W książce "Lawina i kamienie" wspomina, że po doświadczeniach młodości nie kusiły go już żadne ideologie, także ta solidarnościowa. Bohater "Rzeki podziemnej, podziemnych ptaków" - powieści o grudniu 1981 roku, zauważał: "Kłopoty to się dopiero zaczną, jak odzyskamy niepodległość".

Każda kolejna książka Konwickiego wywoływała dyskusje. Sam o swoich dokonaniach literackich mówił z sarkazmem, a siebie samego zwykł określać jako "ohydną hybrydę na pograniczu dwóch światów: polskiego i rosyjskiego". Dla jego stylu, zwłaszcza gdy pisze "od siebie", najbardziej charakterystyczna jest jadowita ironia i dystans wobec opisywanej rzeczywistości. Bohaterem książek Konwickiego bywał "zgniły inteligent znad Wisły" czy "warszawski hydraulik od prowincjonalnej epiki". Konwicki żonglował nastrojami, wątkami oraz konwencjami: "Zwierzoczłekoupiór" ma konwencję książki dla dzieci, "Nic albo nic" - kryminału z dreszczykiem, a "Kronika wypadków miłosnych" - romansidła.

"Pamflet na siebie" (1995) był pożegnaniem Konwickiego z pisaniem. W telewizyjnej wypowiedzi dla Stanisława Beresia Konwicki opowiadając o tej książce przedstawiał ją jako zamknięcie swojej kariery pisarskiej. "Nieoczekiwanie dopadła mnie starość. Jestem znudzony i zniechęcony. (...) Czuję, że w ogóle niepotrzebnie pisałem i że z ulgą odłożyłem pióro (chyba na zawsze)". Od tamtej pory Konwicki nie opublikował żadnej nowej książki. (PAP)

(Śniadanie z Muzami) wspomnienie przygotowane przez Ewę Dąbską

Kultura

W Inowrocławiu książki dostaną skrzydeł - dosłownie Ulotne warsztaty w bibliotece

W Inowrocławiu książki dostaną skrzydeł - dosłownie! Ulotne warsztaty w bibliotece

2024-11-20, 07:59
Dzieła sztuki bez tajemnic. Bydgoskie muzeum kupiło sprzęt najwyższej klasy [zdjęcia]

Dzieła sztuki bez tajemnic. Bydgoskie muzeum kupiło sprzęt najwyższej klasy [zdjęcia]

2024-11-19, 17:00
Wydobyty z Wisły miecz z X wieku trafił na wystawę stałą do muzeum we Włocławku

Wydobyty z Wisły miecz z X wieku trafił na wystawę stałą do muzeum we Włocławku

2024-11-19, 09:50
Cate Blanchett w Toruniu: Praca nad Manifesto to najszczęśliwsze dni mojego życia

Cate Blanchett w Toruniu: Praca nad „Manifesto" to najszczęśliwsze dni mojego życia

2024-11-18, 14:00
Po konkursie mówców w Golubiu-Dobrzyniu. W czasach komórek oni pięknie opowiadają

Po konkursie mówców w Golubiu-Dobrzyniu. „W czasach komórek oni pięknie opowiadają"

2024-11-17, 21:00
Czwórka współczesnych polskich artystów na wystawie w bwa. Kluczem jest Dobrowolność

Czwórka współczesnych polskich artystów na wystawie w bwa. Kluczem jest „Dobrowolność”

2024-11-17, 17:35
Wielki sukces Orfeusza i Eurydyki Po premierze opery Glucka w Operze Nova

Wielki sukces „Orfeusza i Eurydyki"! Po premierze opery Glucka w Operze Nova

2024-11-17, 11:20
W Toruniu rozpoczęło się święto zdjęć filmowych. EnergaCamerimage potrwa osiem dni

W Toruniu rozpoczęło się święto zdjęć filmowych. EnergaCamerimage potrwa osiem dni

2024-11-16, 21:48
Wędrówka po podświadomości w Operze Nova. W sobotę premiera Orfeusza i Eurydyki

Wędrówka po podświadomości w Operze Nova. W sobotę premiera „Orfeusza i Eurydyki”

2024-11-15, 09:51
Na scenie widać było radość Niepełnosprawni twórcy z laurami w Bydgoszczy [zdjęcia]

Na scenie widać było radość! Niepełnosprawni twórcy z laurami w Bydgoszczy [zdjęcia]

2024-11-15, 06:45
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę