Powrót do młodzieńczej miłości – „Moje stare” na Festiwalu Filmowym Tofifest w Toruniu
„Moje stare” jest wydarzeniem festiwalowym, trwającego w Toruniu 21. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest. Reżyserką krótkometrażowego obrazu jest Natasza Parzymies.
W konkursie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest w Toruniu prezentowane są debiuty i filmy drugie, ale aby je zrealizować, najpierw trzeba zrobić krótki metraż. Festiwalowym wydarzeniem był pokaz filmu „Moje stare” o spóźnionej miłości dwóch kobiet, które wracają do siebie po wielu latach. Występują Dorota Pomykała i Dorota Stalińska. Takich duetów na dużym ekranie praktycznie nie ma.
– W ogóle w polskim kinie jest problem od lat z rolami dla aktorek dojrzałych. Przy tej kontroli widzę, jak Natasza pracuje. Namawiam ją serdecznie, mówię „tak bym chciała z Tobą pracować. Napisz film o miłości ludzi dojrzałych” i to zrobiła. Jak przeczytałam, to nie miałam wątpliwości, że to będzie fantastyczny pomysł. To jest świetnie skonstruowane. Natasza powiedziała, że mogę wybrać sobie postać, ale obie wiedziałyśmy, że Zosia to jest moja postać. Było pytanie, kto może zagrać drugą? Do tanga trzeba dwojga. Chwila skupienia... Dorota, jest zdolna, ma warunki fizyczne, które by tu pasowały. Musimy być bardzo różne, bo ma swoją niezwykłą delikatność, wpisaną w siebie – powiedziała Dorota Stalińska.
Z kolei Dorota Pomykała podkreśla, że bardzo istotny jest fakt, że ta historia została napisana przez kobietę. – Wcześniej zrobiłam film „Kobieta na dachu”, też bardzo emocjonalna, wzruszająca historia, którą zrobiły kobiety. Z tego wypływa wniosek, nie wiem, kiedy się zaczyna, bo u Nataszy się właśnie już zaczyna, czyli po dwudziestce. Nam się trochę później. Widać, że kobiety dochodzą do głosu, takiego silnego głosu, że robią świetne rzeczy. Krzyczą głośno „hej, my tu jesteśmy”. Emma Thompson i tak dalej, zrobiło się kilka takich filmów na świecie. Też Nomadland, gdzie my kobiety chcemy gadać. Mamy ciekawe historie do opowiedzenia i niekoniecznie musimy już epatować ciałem, bo w nas jest dużo namiętności wewnątrz, o których chcemy powiedzieć i widać, że ta historia chwyta.
Więcej w relacji Iwony Muszytowskiej-Rzeszotek.