W roli głównej: Leon Dziemaszkiewicz. Po premierze filmu bydgoskiego reżysera
„Leon" - to tytuł filmu dokumentalnego, którego bydgoska premiera odbyła się w piątek w kinie Orzeł, podczas bydgoskiej odsłony Festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Reżyserem dokumentu jest bydgoszczanin Wojciech Gostomczyk, a autorem zdjęć jest znakomity filmowiec Marcin Sauter.
Tytułowy bohater Leon Dziemaszkiewicz to artysta-performer, a przedstawiona w filmie historia to opowieść o pasji, przemijaniu, stracie, ale przede wszystkim o miłości. Zdjęcia kręcone były przez kilka lat: w Berlinie, Amsterdamie, Paryżu, Hamburgu i w Polsce.
- Pomysł na ten film narodził się już, albo aż - gdy byłem w szkole filmowej na pierwszym roku. Wiedziałem, że żeby zdać i skończyć szkołę, to trzeba będzie sfinalizować tę naukę jakimś albo filmem, albo scenariuszem. Już wtedy szukałem bohatera, który będzie nietuzinkowy, prawdziwy (...). Słyszałem masę historii od różnych znajomych, od Marcina Szpaka, od Henia Cześnika z Trójmiasta, że Leon jest tam po prostu jednostką wybitną, że robi niesamowite rzeczy. Umówiłem się z Leonem, pojechałem do Trójmiasta i właściwie już na pierwszym spotkaniu wiedzieliśmy, że jest chemia (...) - mówi reżyser Wojciech Gostomczyk.
Więcej w relacji Bogumiły Wresiło.
Dodajmy, że w mijającym tygodniu, podczas warszawskiej odsłony Festiwalu Millenium Docs Against Gravity, Wojciech Gostomczyk otrzymał wyróżnienie za najlepszy debiut reżyserski.
W sobotę (20 maja) w kinie Orzeł ostatnie pokazy w ramach bydgoskiej odsłony Milllennium Docs Against Gravity. Szczegóły na www.mdag.pl
„Leon Dziemaszkiewicz to artysta-performer, którego barwny, a czasem niebezpieczny, styl życia stawia go w konflikcie ze społeczeństwem. Jedyną osobą, która wydaje się go w pełni rozumieć jest jego partner – Manfred Thierry Mugler, światowej sławy projektant mody. Sławny i bogaty Thierry staje się dla Leona niedoścignionym wzorcem spełnionego artysty, odnoszącym sukcesy na arenie międzynarodowej. Zachęcany przez miłość swojego życia Leon postanawia stworzyć swoje wielkie dzieło sceniczne, swoiste opus magnum twórczości. Ostatni show ma być lekarstwem na kryzys wieku średniego i kryzys twórczy. Dzięki pomocy oddanej trupy przyjaciół artystów Leon wyrusza w emocjonalną wyprawę, której finału nie da się przewidzieć. „Leon” to nie tylko intymny portret artysty, ale także film o pasji i miłości. A przede wszystkim opowieść o akceptacji swoich porażek i biegu życia, którego nie da się już zmienić." (źr. mdag.pl)