Premiera filmu dokumentalnego, kręconego w domu. To tylko jedna z atrakcji w Ciechocinku
„Wielki jazz w małym Ciechocinku” – pod tym hasłem już od jutra do niedzieli muzyczne i filmowe wydarzenie. Bohaterem spotkań będzie perkusista jazzowy Adam Jędrzejowski, który grał jazz z Urbaniakiem, Namysłowskim, Trzaskowskim. Muzyk nie tylko wystąpi na scenie, ale także odsłoni swoją gwiazdę w Ciechocińskiej Alei Sław.
Wydarzeniu towarzyszyć będzie projekcja filmu dokumentalnego „Jazz Outsider” w reżyserii Janusza Majewskiego. Film pokazywany był na festiwalu Tofifest w Toruniu w ubiegłym roku.
– Trudno było nie przyjąć (propozycji Janusza Majewskiego – przyp.), że jeżeli ktoś taki jak Janusz składa propozycję, więc nie wahałem się ani chwili. Powiedziałem „okej, bardzo proszę, rób film, człowieku”. Zresztą od razu zapowiedział, że to będzie film nie o mnie, tylko o muzyce, ale to mniej więcej to samo, bo ja jestem związany z tą muzyką – powiedział Adam Jędrzejowski.
Co warte podkreślenia film powstał w miejscu zamieszkania muzyka, czyli w Ciechocinku. – Mnie to się podobało głównie dlatego, że liczyłem na jakiś oddźwięk u władz miejskich Ciechocinka. Początki były bardzo miłe, robiliśmy muzykę, ale potem zrezygnowali i w związku z tym musiałem się jakoś im przypomnieć. Dlatego pomyślałem sobie, że może ten film to przypomni.
– Jestem człowiek gościnny, więc powiedziałem „rób u mnie ten film”. Mam u siebie studio o powierzchni mniej więcej 50 metrów kwadratowych, może 60, a tam było chyba z 25 osób. Można policzyć, jak była ciasna, ale sympatyczna atmosfera, bardzo przyjacielska. Znakomici operatorzy pocili się strasznie, było gorąco tak jak dzisiaj. To wszystko jakoś się udało, potem przeszliśmy zeszyt do innego pomieszczenia, mam ich kilka, które są przygotowane dla mojej rodziny ze Szwecji jak i Holandii.
Na potrzeby tego filmu stworzono swojego rodzaju klub, ponieważ nie wszystkim było dane zobaczyć premierę. Jak zaznaczył Adam Jędrzejowski, trzeba było wspomnieć m.in. Wojciecha Karolaka, który zmarł w 2021 roku. Zadedykowano mu marsz, który często grano w Nowym Orleanie. Sam Jędrzejowski, jak sam mówi, był bliski od tego, żeby „pójść daleko stąd”.
Więcej w rozmowie Iwony Muszytowskiej-Rzeszotek z Adamem Jędrzejowskim.