Miłość jest źródłem życia. Ks. Józef Tischner uczy nas, jak kochać [książka]
- Życie i miłość są ściśle związane. Z miłości płynie życie, a z życia, jako największy i najcenniejszy owoc, bierze się miłość – słowa ks. Józefa Tichnera przywołuje jedna z najnowszych książek wydawnictwa „Znak” - „Miłość i inne wydarzenia”, w opracowaniu Wojciecha Bonowicza.
Jak informuje wydawca, to mocno zmieniona wersja wyboru tekstów ks. Tischnera, który ukazał się dwukrotnie pod tytułem „Miłość nas rozumie. Rok liturgiczny z księdzem Tischnerem” najpierw w 2000, a potem w 2011 roku. Choć kapłan i filozof, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej - nie żyje już od prawie 23 lat, jego teksty ciągle są aktualne i cieszą się ogromną popularnością, a chętnych na jego książki nadal nie brakuje.
Jesteście cenniejsi niż wiele wróbli
Filozofia ks. Tischnera skierowana była w stronę człowieka, niosąc mu nadzieję i pokazując, „na co warto w życiu postawić, a czego trzeba się wyrzec”. Już we wstępie książki „Miłość i inne wydarzenia” wydawca sięga do jednego z tekstów, w którym kapłan twierdzi, że każdy człowiek w jakimś sensie nie potrafi pogodzić się ze swoim życiem. Że zawsze jest coś, co mu się nie podoba, co mogłoby być inne, lepsze, bardziej szczęśliwe i „że szybciej człowiek uwierzy Bogu, niż życiu”, zwłaszcza po rozmaitych dramatach i nieszczęściach, które go spotykają.
Tutaj kapłan na sam początek przywołuje Jezusa i Jego znamienne słowa z Ewangelii: „Jesteście cenniejsi niż wiele wróbli”. Jak tłumaczy ks. Tischner: „Skoro jesteście cenniejsi, powinniście mieć zaufanie do życia. Kiedy Jezus mówił o miłości, o tym, co w człowieku jest najgłębsze, najmocniejsze, to także zwracał uwagę na to, że jest to źródło życia. Życie i miłość są ściśle związane. Z miłości płynie życie, a z życia, jako największy i najcenniejszy owoc, bierze się miłość”.
Na czym polega miłość?
Ta tytułowa „miłość” przewija się przez całą najnowszą książkę ks. Tischnera – i nie chodzi tu o uczucie romantyczne, ale o miłość do drugiego człowieka w ogóle. Na czym polega? Filozof twierdzi, że z miłością zawsze wiąże się jakieś napięcie i to jest cały jej dramat. Jako przykład podaje niespodziewaną wizytę człowieka, który wydaje mu się niesympatyczny. Choć gospodarz uśmiecha się do niego i mówi „dzień dobry”, to chętnie zamknąłby przed nim swoje drzwi. W ten sposób powstaje w nim napięcie. Kiedy udaje mu się je przezwyciężyć, z radością zaprasza tego trudnego człowieka do swojego domu. - I na tym właśnie polega miłość – pisze ks. Tischner.
Teksty wybrane do książki powstawały przy różnych okazjach, ale w dużej części ułożone są zgodnie z wydarzeniami roku liturgicznego w Kościele. Stąd też tytuły kolejnych rozdziałów: „Adwentowe krajobrazy”, „Noc zdziwienia”, „Przyszedł dobrze czyniąc” czy „Świt wielkiej nadziei”. W rozważaniach adwentowych ks. Tischner prowadzi „spór o nadzieję”. Jak twierdzi, przeciwieństwem nadziei nie jest wcale rozpacz, ale jakiś rodzaj beznadziei, czy może pozór nadziei. Objawem tego ma być „ociężałość ducha”, czyli choroba woli. „Wola nie chce chcieć. Lepiej jest człowiekowi nie chcieć, niż chcieć” – tłumaczy ks. Tischner. „Ociężałość taka jest grzechem głównym – jest grzechem przeciwko wszystkiemu, co przychodzi ku nam i chciałoby być chciane”. Tym samym, jak twierdzi kapłan, człowiek w takim stanie nie chce dobra, szczęścia i miłości. Zamiast tego, wystarczą mu chwilowe rozrywki. „W ostateczności można napić się wódki” – pisze ks. Tischner.
Ważne dla kogo i za kogo się umiera
Zupełnie czymś innym jest nowa nadzieja, którą przynosi nam nowonarodzony Chrystus. Dla tej nowej nadziei wielu jest w stanie oddać życie. Ksiądz Tischner przytacza tu historię z Ewangelii i urodzinowy bal u Heroda, podczas którego córka Herodiady dla kaprysu matki zażyczyła sobie głowę Jana Chrzciciela podaną na srebrnej tacy. Tak ks. Tischner pisze o tym wydarzeniu: „Wyłaniają się horyzonty nowej nadziei, która wszystko zmieni. Dla nowej nadziei nie to jest ważne, przez kogo się umiera i gdzie. Ważne dla kogo i za kogo. (…) Ewangeliczne budowanie nadziei polega na tym, by pokazać człowiekowi Tego, w kim może złożyć swe nadzieje”.
Nie brakuje w rozważaniach ks. Tischnera tematów bardzo trudnych, do takich należy m.in. temat związany ze śmiercią, o którym wielu ludzi nawet boi się myśleć czy rozmawiać. Filozof opisuje, że człowiek leci wtedy w tajemniczą przepaść, powoli zapada się, ale zanim jeszcze spadnie na dno, powie: „W ręce Twoje oddaję ducha mojego”. Co to znaczy? „Człowiek podejmuje w życiu wiele wyborów. Ten ma być jego ostatnim. I ten wybór jest także ratunkiem dla człowieka. Więc kiedy już człowiek zapadnie w tę przepaść, nadzieja jego oczekuje, że po drugiej stronie przepaści będą ręce Ojca. Że trafi w Jego objęcia”.
Ks. Tischner przepięknie pisze także o „przedziwnej logice dobra”, o tym, że ono „nie ulega rozkładowi, nie umiera, ani nie ożywa, ale rządzi bytem jak jakieś światło. Dobro zapala się od innego dobra, jak suchy knot nadmiernie zbliżony do płomienia lampy. Przy takim płomieniu każdy znajduje światełko dla siebie. Człowiek nie potrafi powiedzieć, jak i kiedy stał się dobry. Jest przekonany, że taki, jaki właśnie jest, był od zawsze. Spotkanie z tym, kto wymaga miłosierdzia, uświadamia mu, jakie ma serce”.
Recenzja ukazał się w audycji „Dwie Strony Sztuki" w Polskim Radiu PiK - program w każdy czwartek o godz. 20.00.