Analitycy: raty kredytów mogą wzrosnąć nawet o 15 proc.
Raty kredytów, w wyniku kolejnych podwyżek stóp procentowych, mogą wzrosnąć o kolejne 10-15 proc. względem bieżącej sytuacji - prognozują analitycy HRE Investments.
Według HRE Investments podwyżka stóp procentowych w lutym jest niemal pewna. „Większość obserwatorów spodziewa się ruchu w górę o 0,5 pkt. proc. Jest to też zbieżne z sugestiami prezesa NBP, według których Rada powinna takie właśnie tempo zastosować w najbliższych miesiącach” - wskazano.
Jak zwrócił uwagę główny analityk HRE Investments Bartosz Turek, cytowany w poniedziałkowej informacji firmy, dotychczas rosnące koszty pieniądza w Polsce spowodowały, że osoby posiadające złotowy kredyt mieszkaniowy albo mają już o 1/3 wyższą ratę, albo niebawem dostaną informację o takiej podwyżce. Dodał, że jeszcze kilka kwartałów temu zmiany takie były uznawane za mało prawdopodobne nawet w horyzoncie kilku lat. „W praktyce wystarczyło 5 miesięcy, aby RPP wyraźnie zaostrzyła politykę monetarną” - stwierdził.
Według HRE Investments prognozy sugerują, że to nie koniec podwyżek - oczekuje się, że docelowo podstawowa stopa procentowa zwiększy się do ok. 4 - 4,5 proc. „W efekcie raty, w wyniku kolejnych podwyżek stóp procentowych, mogą wzrosnąć o kolejne 10-15 proc. względem bieżącej sytuacji” - ocenił Turek. Dodał, że jeśli te prognozy się sprawdzą, to za kilka miesięcy raty kredytów złotowych będą nawet ok. połowę wyższe niż jeszcze we wrześniu 2021 r.
Konsekwencją rosnących rat jest „topniejąca zdolność kredytowa” - wyjaśnił. Dał przykład, że trzyosobowa rodzina, która ma do dyspozycji dwie średnie krajowe, nie może już pożyczyć 700 tys. zł na zakup mieszkania (jak we wrześniu), a ok. 150-180 tys. złotych mniej. „Jeśli zmaterializują się przewidywania, zgodnie z którymi Rada Polityki Pieniężnej dalej będzie podwyższać stopy procentowe, to dalej topnieć może też zdolność kredytowa rodaków” - stwierdził Turek. W przypadku przykładowej rodziny z wyjściowych (wrześniowych) 700 tys. zł, może spaść ona łącznie o 200-250 tys. zł - dodał.
Jak podkreślił, z punktu widzenia kredytobiorców oznacza to, że przynajmniej do końca maja trudniej będzie o kredyt. „Wynagrodzenia będą rosnąć, a banki będą próbowały uatrakcyjnić swoje oferty (np. obniżając marże), ale i tak rosnące stopy procentowe będą górą i to one będą powodowały, że siła nabywcza potencjalnych kupujących będzie stopniowo topniała” - wyjaśnił.
Zwrócił uwagę, że pod koniec maja, gdy uruchomiony zostanie program kredytów bez wkładu własnego, wiele osób może zdecydować się na zakup swojego pierwszego mieszkania. „Powodzenie programu w dużej mierze zależy od tego, na ile atrakcyjne będą kredyty oferowane przez banki w ramach rządowego programu” - stwierdził. To, że banki będą przez najbliższe miesiące sprzedawały mniej „hipotek” daje nadzieję na to, że oferta będzie godna rozważenia - podsumował.