Podwyżek nie widać, kierowcy MPK mówią o strajku. Konflikt w Inowrocławiu
Kierowcy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Inowrocławiu w sporze zbiorowym z pracodawcą. - Trwające od zeszłego roku rozmowy nie przyniosły oczekiwanych przez pracowników podwyżek – tłumaczą.
- Zaproponowaliśmy 150 zł podwyżki brutto dla każdego pracownika plus o stopień inflacji, a także by co roku automatycznie pracownicy dostawali podwyżkę. Pan prezes powiedział, że w dalszym ciągu nie ma pieniędzy, miasto żadnych subwencji większych nie chce dać – tłumaczy Piotr Althaus, przewodniczący KZ NSZZ „Solidarność". - Od przyszłego roku najniższa krajowa ma wynieść 3 tys. zł, a świeży kierowca w tej chwili w MPK dostaje w granicach 3,1 tys. zł. Żaden kierowca, który wyda 14 czy 15 tys. zł na prawo jazdy nie przyjdzie za takie pieniądze tu pracować, w związku z tym brakuje u nas ludzi i zatrudnia się na emerytów, a kierowcy robią nadgodziny. Nie wiem, czy pan prezydent sobie zdaje z tego sprawę, jaka jest sytuacja w firmie?
W poniedziałek prezes MPK ma wydać oświadczenie. - Ustalanie wysokości wynagrodzeń pracowników mieści się w wyłącznej kompetencji pracodawcy – mówi Adriana Szymanowska, rzecznik prezydenta Inowrocławia. - Takie decyzje podejmuje zarząd firmy, kierując się posiadanymi możliwościami finansowymi.
W sporze uczestniczą też organizacje związkowe NSZZ Kierowców oraz Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP. Trwa wybór mediatora. Jeżeli negocjacje nie dadzą porozumienia, kierowcy zapowiadają strajk.