Nowy samochód? Nie tak szybko! Ile trzeba czekać na odbiór?
Średni czas oczekiwania na odbiór auta wynosi obecnie 5 miesięcy i wydłuża się z miesiąca na miesiąc - informuje platforma Carsmile i dodaje, że w stosunku do kwietnia tego roku okres oczekiwania wydłużył się o 1-2 miesiące.
Jak podaje Carsmile, skrajne wartości, czyli najkrótszy i najdłuższy notowany w tej chwili na rynku czas oczekiwania, sięgają od 2 do 8 miesięcy.
„Coraz dłuższe terminy oczekiwania na nowy samochód, puste place dealerskie, brak możliwości zamówienia niektórych modeli - tak obecnie wygląda sytuacja na rynku motoryzacyjnym. To efekt pandemii, która z jednej strony spowodowała duże ograniczenia w produkcji, a z drugiej przyniosła wzrost popytu na auta” - uważają analitycy Carsmile.
Przypominają, że w pierwszym półroczu br. zarejestrowano w Polsce ponad 243 tys. nowych samochodów osobowych, o 35 proc. więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem.
Według Carsmile, ożywiony popyt napotyka jednak na bariery po stronie podażowej, spowodowane głównie ograniczeniami w dostępie do podzespołów.
„Kupując nowy samochód musimy uzbroić się w cierpliwość i wykazać dość elastycznym podejściem, jeśli chodzi o model pojazdu czy wersję wyposażenia. Czasem jeden element wyposażenia może wydłużyć czas oczekiwania na auto o kilka miesięcy” - ostrzega koordynator ds. zamówień samochodów w Carsmile Sylwester Łagowski.
Według Carsmile mamy obecnie skrajnie nietypową sytuację, bowiem jeśli chcemy pojechać nowym autem na święta Bożego Narodzenia lub ferie zimowe, właśnie mamy ostatni moment, aby takie auto zamówić.
Jak wskazują analitycy, o ile w kwietniu problem ograniczonej dostępności samochodów dotyczył wybranych marek i części modeli, to obecnie dotyka on już całego rynku.
„Wydłużenie terminów obserwujemy zarówno w przypadku najbardziej popularnych w Polsce marek, a więc Toyoty, Skody, KIA czy Hyundaia, jak też marek premium, jak BMW czy Mercedes” - wylicza koordynator ds. zamówień w Carsmile.
„Cały rynek, niezależnie od skali obecności danej marki w Polsce, boryka się z tymi samymi problemami w dostępie do chipów, które pojawiły się w następstwie pandemii i ogromnego wzrostu popytu na sprzęt elektroniczny na świecie” - podkreśla Łagowski.
Zauważa, że w przeciętnym samochodzie wykorzystuje się od 50 do 150 chipów, a nowe wymogi nakładane na producentów powodują konieczność instalacji w pojazdach coraz bardziej zaawansowanych systemów elektronicznych.