Alkoholu nie sprzedają, ale koncesję wykupić muszą. Będzie jednak zniżka
Projekty były dwa: pierwszy - autorstwa radnych klubu PiS - zakładał całkowite zwolnienie firm gastronomicznych z opłaty koncesyjnej za alkohol. Drugi - prezydencki - zmniejszał tę opłatę do jednej trzeciej całej kwoty. I właśnie ten drugi wybrali bydgoscy radni. Dlaczego?
Prezydent Rafał Bruski zarzucił autorom projekt klubu PiS, że ich dokument był niewłaściwie napisany.
- Żebyście umieli to napisać uczciwie, że to zwolnienie kosztuje kwotę x. Jak trzeba, to bym wam pomógł, i że związku z tym mniej pieniędzy będzie miała BORPA. Rozumiem, że wtedy byście mieli odwagę powiedzieć: będzie mniej przychodów, będzie mniej wydatków. Wy tylko byście chcieli rozdawać, a zmartwienie skąd finansować, to wszystko zostawiacie oczywiście mnie. Ten ruch, który jest wykonany i przedstawiony, jest ruchem uczciwym. Też zrozumiałem, choć nie musieliśmy tego robić, że byłoby to nieetyczne pobierać od kogoś opłatę, choć decyzjami rządu gastronomia jest zamknięta - argumentował Rafał Bruski.
- Nie rozumiem zarzutu pana prezydenta, który twierdzi, iż unikamy powiedzenia skąd te pieniądze. Tymczasem ja pół swojego wystąpienia poświęciłem właśnie na rozmowę o BORP-ie. Uważam, że działania BORP-y siłą rzeczy będą ograniczone. Nie kwestionuję ich zasadności, natomiast no nie da się ukryć, że części z tych programów i tak się nie da zrealizować, a uszczerbek rzędu 10 procent nie wydaje się w tej mierze jakiś kosmiczny - mówił radny Paweł Bokiej (PiS).
Decyzja o usunięciu projektu PiS z projektu obrad zapadła po burzliwej dyskusji. Rafał Bruski zapowiedział, że jeżeli lockdown w branży gastronomicznej się utrzyma, w kwietniu włodarze miasta wrócą do tematu.