Protest bydgoskich przedsiębiorców. We własnej sprawie i w sprawie kobiet [wideo]
Na sprawiedliwe wsparcie różnych branż cierpiących z powodu pandemii koronawirusa liczą uczestnicy sobotniego protestu w Bydgoszczy. Przez miasto przejechało kilka oflagowanych aut.
Wraz z przedstawicielami Lewicy Razem, uczestniczącymi w Strajku Kobiet, przedsiębiorcy protestują również przeciwko ograniczaniu wolności i praw człowieka. Wspólnie upamiętnili też 102. rocznicę ustanowienia praw wyborczych dla kobiet w Polsce.
- Kobiety nie uzyskały tych praw, one je sobie wywalczyły. Dzisiaj też jesteśmy tutaj, żeby walczyć o nasze podstawowe prawa - powiedziała Marta Gracz z Lewicy Razem.
- Od września o 80 proc. spadła klientela we wszystkich warsztatach. Jeżeli busy nie jeżdżą, to się nie psują. Jeżeli ludzie się nie przemieszczają, auta również się nie psują - powiedział Andrzej Mikrut, prowadzący firmę mechaniki samochodowej.
- Chcielibyśmy, żeby pomoc udzielona została wszystkim przedsiębiorcom, a nie tylko grupom wybranym przez rząd. Pandemia zniszczyła nasze firmy. Chcielibyśmy otrzymać zwolnienia z ZUS, dopłat z PFR. Chcielibyśmy, żeby pomoc dzielona była sprawiedliwie według branż, a nie że są lepsze i gorsze. Od rządu otrzymałem jedynie 5 tys. zł z jednej tarczy w czerwcu, a tak nie dostałem nic. Moje przedsiębiorstwo w listopadzie nie wystawiło ani jednej faktury. Chciałem podziękować panu prezydentowi za zorganizowanie spotkania z przedstawicielami branży leasingowych. Dzięki temu mamy szansę nie stracić swoich autokarów - powiedział Krystian Wiśniewski, przewoźnik autobusowy.
Protestujący opowiadali o firmie, w której z jedenastu autobusów został tylko jeden autokar. Resztę przejęły firmy leasingowe.