Protest: "Jeśli upadną przewoźnicy, pociągną ze sobą inne firmy" [wideo]
W Bydgoszczy kilkadziesiąt autokarów zablokowało ulice w centrum miasta. To odpowiedź na dramatyczną sytuację w branży w czasie pandemii i, jak podkreślają przewoźnicy, brak zainteresowania ze strony rządu.
Mówi organizator protestu, Krystian Wiśniewski:
- Żądamy dopłaty, ze strony rządu, w wysokości 50 procent wynagrodzenia do pensji pracownika, plus zamrożenia płatności składek ZUS, i jeszcze umorzenia leasingów do czerwca, lipca przyszłego roku. Tu jest list do pana premiera, tu list do wojewody złożony dwa tygodnie temu. Niestety, brak odpowiedzi
Jak podkreślił Tomasz Sobieszczański, jeden z uczestników strajku, kryzys dotyka nie tylko przewoźników zagranicznych, ale także linii międzygminnych a wydatki są ogromne:
- Spadki na liniach są nawet ponad 90 - procentowe. Nie mamy kogo wozić, nie mamy z czego utrzymywać firm, pracowników, opłacić nawet połowy ZUS - ów. Jesteśmy jedną z najbardziej obciążonych podatkami branż. Wnioskowałem nawet o tak drobne kwoty, jak odpuszczenie kwot za zatrzymywanie się na przystankach. Gminy nawet na to nie chcą przystać. Jeśli nasza branża klęknie, to upadną też kooperatorzy...