Małe i średnie firmy budzą się do życia
Po pięciu latach od wybuchu kryzysu, w tym roku, sektor małych i średnich firm (SME) zaczyna wychodzić nad kreskę – podała Komisja Europejska. W Polsce ich sytuacja jest także coraz lepsza, choć na razie nie radzą sobie z podbojem rynków zagranicznych.
Według unijnej metodologii, SME (lub MIŚ-ie), to firmy zatrudniające od 10 do 249 osób. Eurostat podaje, że w całej Unii jest ich 22 miliony, w 2012 roku wytworzyły towary i usługi o wartości 3,44 biliona euro. Zatrudniają 38 proc. wszystkich pracujących w prywatnym sektorze niefinansowym. Mikroprzedsiębiorstwa (do 9 osób) zatrudniają 30 proc. pracujących tym sektorze, a wielkie firmy – 32 proc.
Jeszcze w 2012 roku sektor się kurczył. W SME pracę straciło 610 tys. osób. Ten rok będzie prawdopodobnie pierwszym, w którym statystyki pokażą poprawę – twierdzi Komisja Europejska.
Jej oznaki widać już niemal w całej Unii. Liderem w wychodzeniu z kryzysu są Niemcy. Od 2008 roku liczba małych i średnich firm wzrosła tam o 15 proc., zatrudnienie – o 17 proc., a wytwarzana przez nie wartość dodana – o 12 proc. Żaden inny kraj nie uzyskał podobnych wyników, choć Niemcom po pietach depcze Belgia, w której sytuacja wygląda tylko nieznacznie słabiej. Sektor małych i średnich firm w Holandii, Szwecji, Francji i Austrii także odrobił lub niemal odrobił pięć straconych lat i kryzys ma za sobą.
Nietrudno zgadnąć, gdzie jest najgorzej. Oczywiście w Grecji, gdzie liczba SME i zatrudnienie w tym sektorze spadło od 2008 roku o ponad jedną trzecią, a wytwarzana wartość dodana wynosiła w zeszłym roku zaledwie 75 proc. tej, co przed kryzysem.
Hiszpania, Rumunia, Łotwa, Litwa i Irlandia zanotowały spadki od 15 do 25 proc. w stosunku do 2008 roku, natomiast włoski sektor małych i średnich firm, choć poobijany przez kryzys i niemogący odzyskać sił sprzed pięciu lat, wciąż sobie radzi i KE prognozuje, że w 2014 roku lekko urośnie.
Co ciekawe, sytuacja wcale nie wyglądała dramatycznie ani w zeszłym, ani w tym roku na Cyprze, gdzie liczba przedsiębiorstw niemal nie zmniejszyła się od wybuchu kryzysu, a zatrudnienie tylko nieznacznie spadło. Ale prognozy nie są dobre, Cypr to drugi obok Grecji kraj UE, gdzie w ciągu najbliższych lat spadki mogą przekroczyć nawet 10 proc. Dla wszystkich innych, KE przewiduje przynajmniej niewielki, a dla części – w tym dla Polski – dość przyzwoity wzrost.
Jak podaje unijne biuro statystyczne Eurostat, w Polsce jest prawie 1,5 mln małych i średnich firm, zatrudniają blisko 6 mln pracowników, czyli 68 proc. osób pracujących w prywatnym sektorze niefinansowym. Kryzys uderzył w nie mocno, w 2009 roku zostały niemal zdziesiątkowane. W 2012 roku pod względem liczby było ich mniej o 4 proc. niż przed kryzysem, ale zatrudniały już tyle samo ludzi, co oznacza, że powstało wiele nowych, a te, które przetrwały – urosły.
Komisja Europejska ocenia, że nasze MIŚ-ie nadal nie mają siły przebicia w eksporcie, zarówno na rynki Unii, jak i światowe. Ale tu z pomocą przychodzą gwarancje rządowe de minimis na kredyty obrotowe. Udziela ich Bank Gospodarstwa Krajowego. Do listopada z gwarancji na ponad 5 mld zł skorzystało już ponad 26 tys. firm zaciągając kredyty obrotowe na 9 mld zł. To naszym MIŚ-iom powinno pomóc w rozpychaniu się także na rynkach zagranicznych.
Co więcej, na podobnych zasadach (gwarancja do 3,5 mln zł i do 60 proc. wysokości kredytu) rząd uruchomił w listopadzie program gwarancji na kredyty inwestycyjne. Te dwie zmiany mogą spowodować, że wzrost małych i średnich firm w Polsce przyspieszy bardziej, niż przewiduje to KE.
Do małych i średnich firm Komisja Europejska przywiązuje szczególną wagę. Unia prowadzi wobec nich jedyną wspólną politykę sektorową, zapisaną w Small Business Act (SBA). Co roku podsumowuje jej realizację. Ostatnio w na przełomie listopada i grudnia w czasie „Tygodnia SME” w Brukseli.
Co więcej, ta polityka znajduje się odzwierciedlenie nawet w nowych regulacjach bankowych wchodzących w życie od początku 2014 roku. Otóż w rozporządzeniu CRR zapisano, że na kredyt do 1,5 mln euro udzielany małej lub średniej firmie bank może odkładać mniej kapitału niż wynikałoby to z ryzyka takiego kredytu. Kapitał, który będzie wymagany, ma być pomnożony przez wskaźnik 0,7619. To kolejny impuls, który może zdecydowanie zachęcić banki do udzielania kredytów MIŚ-iom.
Jacek Ramotowski (PAP)