Francja/ Zapowiedź kolejnych kroków przeciw pracownikom delegowanym

2018-02-13, 19:19  Polska Agencja Prasowa

Zapowiedziany przez francuską minister pracy Muriel Penicaud dekret zaostrzający kontrolę zatrudniania pracowników delegowanych będzie mało skuteczny, stworzy niedogodności i jest wynikiem pobudek politycznych - oceniają we wtorek francuskie media.

Po wywiadzie Penicaud, w którym zapowiedziała ona dekret, w mediach we Francji pojawiły się liczne reportaże. Niemal w każdym pokazywano polskich pracowników, ale żaden nie pracował "na czarno".

Zapowiedziany dekret ma wprowadzić zasadnicze zmiany - m.in. podwyższenie kar dla przedsiębiorstw przyłapanych na nieprzepisowym zatrudnianiu pracowników delegowanych, zwiększenie liczby kontroli (do 1500 miesięcznie), wprowadzenie współpracy w tej sprawie między różnymi instytucjami oraz danie władzom prefektur możliwości zaostrzenia sankcji wobec firm, z pozbawieniem prawa do działalności gospodarczej włącznie.

Inna kara, "name and shame" (czyli "nazwij i zawstydź), która przewiduje umieszczenie firmy na czarnej liście, to zdaniem występujących w radiu i telewizji ekonomistów "krok o znaczeniu raczej symbolicznym; tym bardziej, że możliwość takiego postępowania już istnieje". "Branie tego teraz na tapetę to część inscenizacji mającej pokazać, że rząd do sprawy podchodzi twardo i z wolą sukcesu" – powiedział cytowany w dzienniku "Le Figaro" badacz z paryskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS) Remi Bourgeot.

Według statystyk, na które powoływała się minister pracy, we Francji liczba pracowników delegowanych wyniosła w ub.r. ponad pół miliona, czyli o prawie 50 proc. więcej niż w roku 2016. Penicaud przyznała jednak, że ten wzrost wynika przede wszystkim ze zmiany przepisów i z uregulowania sytuacji przez liczne firmy.

Wbrew powszechnej, promowanej przez media opinii najwięcej pracowników delegowanych nie jest zatrudnionych w rolnictwie ani na budowach, ale w przemyśle i na pierwszym miejscu wśród nich nie ma Polaków, bo wyprzedzają ich Niemcy, Hiszpanie, Portugalczycy i Belgowie – napisał w strasburskim dzienniku "DNA" Francis Brochet.

Pod koniec października ub.r. Rada Unii Europejskiej (skupiająca kraje członkowskie) przyjęła stanowisko w sprawie pracowników delegowanych, przy sprzeciwie m.in. Polski i Węgier. Propozycja nowelizacji dyrektywy w tej sprawie przewiduje wypłatę takiego samego wynagrodzenia pracownikowi delegowanemu jak w przypadku pracownika lokalnego. Jest ona niekorzystna z punktu widzenia gospodarczych interesów Polski, która deleguje najwięcej pracowników do innych krajów unijnych. Rada jednak większością zdecydowała, że techniczne szczegóły dotyczące transportu drogowego, na czym zależało Paryżowi, znajdą się w kolejnych dyrektywach.
"Tym razem prezydent (Francji Emmanuel) Macron musiał pokazać, że coś robi" – powiedziała PAP specjalistka od prawa pracy i długoletnia prezes Polskiej Izby Handlowo-Przemysłowej we Francji, mecenas Hania Goutierre.

Jej zdaniem zapowiedziane przez francuski rząd zaostrzenia "uderzą tylko w firmy starające się przestrzegać przepisów". Mecenas Goutierre przypomniała, że we Francji wprowadzono właśnie "prawo do pomyłki", czyli niekaranie w przypadku gdy podatnikowi lub przedsiębiorstwu po raz pierwszy zdarzy się błąd administracyjny.

Adwokat uznała za uchybienie fakt, że przepis nie dotyczy firm zagranicznych, które "nieobeznane z francuskimi przepisami i kulturą administracyjną bardziej od miejscowych narażone są na takie pomyłki". Pani Goutierre sądzi, że to "niedopatrzenie" wynika z pobudek politycznych i chęci zapełniania kasy.

Tępienie "pracy delegowanej odbywa się pod znakiem zwalczania nieuczciwej konkurencji", ale - jak zwraca uwagę mecenas Goutierre - "chodzi o to, by pozbyć się pracowników z innych krajów UE".

Kilka miesięcy temu przewodniczący rady regionu Owernia-Rodan-Alpy Laurent Wauquiez, a obecnie również przewodniczący partii Republikanie, powiedział, że jego celem jest, by w regionie nie było w ogóle pracowników delegowanych – przypomina rozmówczyni PAP.

Minister Penicaud przyznała jednak, że liczne francuskie przedsiębiorstwa nie znajdują koniecznej znajomości fachu wśród francuskich pracowników i dlatego korzystają z pomocy pracowników delegowanych.

Specjalista ds. ekonomii i wydawca dziennika "L’Opinion" Nicolas Beytout napisał we wtorek: "Nasz kraj jest idealnym miejscem dla tego rodzaju pracowników. Mimo masowego bezrobocia mamy całe morze pozostających bez odpowiedzi ofert zatrudnienia, gdyż dla większości francuskich bezrobotnych proponowana praca nie jest wystarczająco pociągająca albo wymaga zbyt wysokich kwalifikacji czy zbytniego wyspecjalizowania".

Dziennikarz podsumował: "Słaba +zatrudnialność+ licznych bezrobotnych i przesadny koszt pracy to przyczyny tej epidemii. (...) Rząd może, jeśli mu się to podoba, odnawiać walkę z ekscesami pracy delegowanej, ale nie zwalczy jej, jeśli nie weźmie się za głębokie przyczyny choroby".

Jednocześnie mecenas Goutierre zwróciła uwagę, że minister zapowiedziała przeciwdziałanie tym przyczynom poprzez szkolenie zawodowe. "Takie działanie, aby przyniosło skutki, wymaga co najmniej dziesięciu lat" - powiedziała.

"Jeśli jednak przed opracowaniem takiej reformy na krótką metę zwalczać się będzie przedsiębiorstwa wykorzystujące znajomość fachu pracowników delegowanych, to nie ma szans na powodzenie takich kroków" – zauważa polsko-francuska prawniczka.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)

Biznes

Bittel: Luxtorpeda na torach nawet za 4-5 lat

2018-02-21, 18:15

Prezes włocławskiego Anwilu odwołany

2018-02-21, 15:48

ZUS wysyła listy do przedsiębiorców mających zaległości w składkach

2018-02-21, 11:33

Rząd przyjął projekt rozszerzający SSE na całą Polskę

2018-02-20, 13:22

KAS: Od 1 marca zatrzymano 24 tys. nielegalnych automatów do gier

2018-02-18, 10:45

Lewandowski: Będziemy świadkami kolejnych wzrostów wynagrodzeń w najbliższych miesiącach

2018-02-16, 17:35

Anwil z grupy PKN Orlen w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Nawozowym

2018-02-16, 13:31

PESA Bydgoszcz dostarczy 15 nowych tramwajów dla Gdańska

2018-02-15, 18:52

GUS: inflacja w styczniu wyniosła 1,9% w ujęciu rocznym, a w miesięcznym 0,3%

2018-02-15, 11:32

Ponad 2,5 mln tys. Polaków nie radziło sobie w 2017 r. ze spłatą kredytów w terminie

2018-02-15, 08:14
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę