Doradcy emerytalni w oddziałach ZUS-u
Od dziś w oddziałach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych dyżurują doradcy emerytalni. W całym kraju jest ich prawie 600, w Kujawsko-Pomorskiem 25. Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska oraz prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska zainaugurowały II etap przygotowań do obniżenia wieku emerytalnego od 1 października.
Od 1 października kobiety uzyskają prawo do emerytury od 60. roku życia, a mężczyźni od 65. Obecnie ustawowy wiek emerytalny wynosi 67 lat.
Doradcy wyjaśnią potencjalnym emerytom od czego zależy wysokość emerytury. Pomogą również wyliczyć prognozowane świadczenie w zależności od momentu, w którym chcemy na nie przejść. W Bydgoszczy pierwsi zainteresowani już się pojawili.
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej powiedziała w Warszawie, iż ma nadzieje, że doradcy będą oblegani przez osoby, które chcą zdecydować czy przejść na emeryturę od 1 października, czy też przełożyć tę decyzję na później.
Minister przypominała, że wiek emerytalny oznacza prawo do emerytury, a nie obowiązek przejścia na nią. "Najważniejsze, żeby te osoby otrzymały sprawną, kompetentną, kompleksową, prawdziwą i wiarygodną informację" - powiedziała. Według niej, prawie 600 doradców gwarantuje taką informację.
Podkreśliła, że mają oni do dyspozycji zaawansowany kalkulator emerytalny, który pozwala każdemu ubezpieczonemu dokładnie prześledzić, co dzieje się z jego emeryturą z każdym miesiącem pracy powyżej wieku uprawniającego do emerytury.
Prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przypominała, że z prostego kalkulatora można też skorzystać na stronie internetowej ZUS. Pytana o to, jakie problemy najczęściej zgłaszały osoby, które objął pilotaż doradztwa w dwóch oddziałach ZUS, mówiła o generalnej zasadzie, na jakiej obliczana jest emerytura i o kapitale początkowym.
"Niektóre osoby pierwszy raz zetknęły się z zasadami obliczania emerytur, więc doradcy tłumaczyli im generalną zasadę - emerytura to zgromadzone składki podzielone przez przeciętną - wynikającą z tabel długość życia. Im większa kwota w liczniku, czyli im dłużej pracujemy i przekazujemy składkę, i im mniejsza liczba w mianowniku, tym wyższe miesięczne świadczenie" - tłumaczyła.
Prof. Uścińska podkreśliła, że do ustalenia kapitału początkowego potrzebny jest wniosek ubezpieczonego - przyszłego emeryta. Zaznaczyła, że można to zrobić w każdym momencie, ale apelowała, by nie zwlekać i zwrócić się z wnioskiem, jeśli takiego kapitału potencjalny przyszły emeryt jeszcze nie ma.
Minister Rafalska zaznaczyła, że szacunkowa liczba 331 tys. osób uprawnionych nie jest równoznaczna, że wszystkie one skorzystają z uprawnień. "Jest tam duży margines bezpieczeństwa" - powiedziała. Zapewniła jednak, że Fundusz Ubezpieczeń Społecznych ma środki na to, by wypłacić świadczenia, nawet jeśli wszystkie uprawnione osoby zdecydują od razu o przejściu na emeryturę w wieku 60/65 lat.
Zapewniła, że zna problemy związane z wynagrodzeniami w ZUS, które trwały przez wszystkie lata poprzedniej koalicji, gdy nie waloryzowano płac w budżetówce. Minister zaznaczyła, że wraz z ZUS będzie się starała, by te pensje rosły.
Uścińska poinformowała, że zarząd ZUS zdecydował o podniesieniu wynagrodzeń najmniej zarabiającym - otrzymującym do tej pory minimalne ustawowe wynagrodzenie za pracę.
Pierwsze wnioski emerytalne wynikające z obniżonego wieku emerytalnego będzie można składać 30 dni wcześniej - od 1 września 2017 r. (PAP i informacje własne)