KE zgadza się na polską prośbę w sprawie wniosków o dopłaty rolnicze
KE zgodziła się na polską prośbę o wydłużenie o miesiąc okresu składania wniosków o unijne płatności dla rolników - poinformowały PAP źródła UE. Na dopłaty w tym roku przewidziano 14 mld zł. Negatywna decyzja KE oznaczałaby, że część puli mogłaby przepaść.
Polska zgłosiła wniosek w tej sprawie w marcu, jednak Komisja Europejska nie spieszyła się z odpowiedzią. Dlatego szef resortu rolnictwa Krzysztof Jurgiel poruszył ten temat na kwietniowym spotkaniu unijnych ministrów rolnictwa w Luksemburgu. Tam Polska dostała wsparcie 12 krajów, w tym Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji.
Mimo tego - według źródeł PAP - urzędnicy KE przygotowali negatywną opinię, która znalazła się na biurku komisarza UE ds. rolnictwa Phila Hogana we wtorek. On sam zresztą sugerował w Luksemburgu, że niechętnie zgodzi się na wydłużenie terminu na składanie wniosków, bo to komplikowałoby sytuację w drugiej połowie roku, podczas drugiej tury płatności.
Trwające do ostatniej chwili polityczne interwencje w gabinecie komisarza, wsparcie innych państw członkowskich, a także europejskiej organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe Copa Cogeca przyniosły jednak pozytywny skutek. "Komisarz rozumie polską specyfikę" - usłyszała PAP w Komisji.
Rząd tłumaczył, że wystąpił o przesunięcie ostatecznego terminu składania wniosków, by dać rolnikom więcej czasu na przyswojenie nowych zasad i poprawne wypełnienie pism.
KE już raz w zeszłym roku zgodziła się na takie odstępstwo, ale wówczas wynikało to z tego, że był to pierwszy rok funkcjonowania nowej zreformowanej Wspólnej Polityki Rolnej.
Teoretycznie rolnicy powinni złożyć wnioski do połowy maja. Jeśli zrobiliby to później, musieliby płacić kary wynoszące 1 proc. dotacji za każdy dzień zwłoki, ale taka możliwość opóźnionego składania wniosku przewidziana jest tylko do 10 czerwca. Dlatego władze w Warszawie starały się o wydłużenie tych terminów o miesiąc i tę zgodę otrzymały.
Co roku wnioski o dopłaty składa ponad 1,3 mln rolników. Z danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wynika, że do 27 kwietnia zrobiło to 429 tys. osób. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że w związku z tym i niepewnością co do decyzji KE w ARiMR zapadła decyzja, by jej powiatowe biura pracowały na dwie zmiany, aby zdążyć obsłużyć jak najwięcej osób.
Zdecydowana większość rolników dostarcza dokumenty o dopłaty bezpośrednie w formie papierowej, ale od kilku lat można je wysyłać przez internet. Na razie e-wnioski nie są popularne - w tym roku złożono ich zaledwie kilkaset.
Na początku roku w agencji zmieniono wszystkich dyrektorów regionalnych oraz większość (ponad 300) kierowników biur powiatowych, którzy akceptują wnioski. Komisja Europejska wiedziała o tych zmianach, ale komisarz Hogan zapewniał, że nie ma to wpływu na jego decyzje.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)