Rostowski: emerytury i renty nie są zagrożone
Wypłaty rent i emerytur nie są zagrożone - zapewnił w środę na posiedzeniu sejmowej komisji finansów minister finansów Jacek Rostowski. Komisja nie zgodziła się, by Sejm wysłuchał informacji rządu nt. stanu finansów publicznych, czego domagało się PiS.
Posiedzenie zostało zwołane w związku z wnioskiem klubu parlamentarnego PiS o przedstawienie na posiedzeniu Sejmu "Informacji Prezesa Rady Ministrów na temat sytuacji finansowej państwa oraz stanu realizacji budżetu państwa". Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zwróciła się do komisji o zaopiniowanie tego wniosku. O stanie polskich finansów publicznych mówili podczas posiedzenia komisji przedstawiciele resortu finansów.
"Nie ma żadnego zagrożenia wypłat emerytur lub rent. ZUS przez wszystkie lata, w demokratycznej Polsce po 1989 r., w okresie Polski komunistycznej i w okresie przedwojennym nigdy nie zaprzestał wypłat emerytur" - mówił Rostowski, pytany przez posłów opozycji, czy świadczenia nie są zagrożone. Zaznaczył, że wypłata emerytur to "absolutnie jeden z najbardziej zasadniczych obowiązków państwa".
Wicepremier mówił, że sytuacja Polski jest m.in. wynikiem największego od 80 lat kryzysu gospodarczego na świecie, który bardzo odbił się na Europie. Wskazał, że system gospodarki światowej jest bardzo powiązany. W efekcie kraj taki jak Polska, którego eksport stanowi ponad 40 proc. PKB, jest "pod gigantycznym wpływem tego, co się dzieje nie tylko w Europie, ale także w pozostałych regionach".
Minister zwrócił też uwagę na politykę monetarną Rady Polityki Pieniężnej. Zaznaczył, że Polska przez cały ubiegły rok miała najwyższe realne stopy procentowe w Europie, co nie ułatwiało rządowi prowadzenia polityki gospodarczej. Powiedział, że skutki tego są ewidentne. Rostowski zaznaczył, że jego zdaniem RPP może nadal luzować politykę monetarną.
Wiceminister finansów Janusz Cichoń przypomniał, że wzrost PKB w I kwartale br. wyniósł tylko 0,5 proc., niemniej polska gospodarka rozwija się w tempie jednym z najszybszych w UE. Jego zdaniem perspektywy wzrostu gospodarczego w UE nie napawają optymizmem, jednak w drugiej połowie roku można oczekiwać poprawy.
Wiceminister Hanna Majszczyk mówiła, że konsekwencją niskiego wzrostu PKB są niższe dochody budżetu w pierwszym półroczu 2013 r. Najbardziej jest to odczuwane po stronie dochodów z VAT, których wykonanie jest niższe prawie o 10 proc. wobec analogicznego okresu w 2012 r. Zaznaczyła, że gdyby nie zmiany dotyczące zaliczania zwrotów VAT dla firm, to dochody z tego podatku byłyby niższe o 6,2 proc. Wiceminister poinformowała, że na ocenę wpływów podatkowych od działalności gospodarczej trzeba poczekać do końca lipca. Z obserwacji MF wynika jednak, że mogą być one niższe o ok. 16 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Wzrosły natomiast dochody z PIT o ok. 4,4 proc.
Komisja negatywnie zaopiniowała wniosek PiS, by informację na temat stanu finansów publicznych rząd przedstawił na posiedzeniu Sejmu. Zdaniem wnioskodawców dzięki temu informacje te dotarłyby do większej liczby posłów i opinii publicznej. Przedstawiciele PO argumentowali, że na posiedzenie komisji mógł przyjść każdy poseł i zadawać pytania. Poza tym informacje na ten temat przekazano podczas wtorkowej debaty w Sejmie dotyczącej nowelizacji ustawy o finansach publicznych oraz we środę podczas debaty o wykonaniu budżetu w 2012 r.
Premier Donald Tusk poinformował w ubiegłym tygodniu, że deficyt budżetowy w 2013 r. będzie większy o 16 mld zł, a resorty mają obciąć wydatki o 8,5-8,6 mld zł. W sierpniu zostanie przedstawiony projekt nowelizacji budżetu. Według premiera nowelizacja jest konieczna w związku z niższymi dochodami, jakie Polska odnotowała w pierwszym półroczu. W sumie brakuje około 24 mld zł. Ubytek ten będzie można pokryć z oszczędności i przez zwiększenie deficytu. Zawieszenie pierwszego progu ostrożnościowego jest konieczne, aby rząd mógł zwiększyć tegoroczny deficyt budżetowy. (PAP)