Nazwy produktów nie zawsze odpowiadają sposobom ich wytwarzania
- Sprawdzajmy skład produktów, nie dajmy się zwieźć reklamowym hasłom - mówi Marek Szczygielski dyrektor Kujawsko-Pomorskiej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Wiele z nich ma w nazwie określenie "babuni" czy "dziadunia", co budzi skojarzenia, że wytwarzane są tradycyjnie. Tymczasem...
- Bardzo rzadko taka nazwa stosowana jest zgodnie z rzeczywistością. Praktyka pokazuje, że w warunkach przemysłowych technologia odbiega zupełnie od tej domowej i sugerowanie, że coś jest "babuni" wprowadza w błąd konsumenta. Mamy przykład "Kurczaka babuni" z dużej fermy. To jest wyraźne sugerowanie, że ten kurczak pochodzi z chowu zagrodowego, a nie z zamkniętej fermy. Ta informacja musi być prawdziwa - mówi Marek Szczygielski.
Inspekcja zapowiada dalsze kontrole. Po lupę bierze też produkty opatrzone hasłami: "domowy" czy "leśny".