Anwil musi ograniczyć zużycie prądu i ogranicza produkcję
Nad Włocławkiem rano pojawiła się chmura żółtego dymu. To efekt wyłączenia w zakładach Anwil linii produkcyjnych, spowodowanego ograniczeniem dostaw energii.
Dym był dla mieszkańców zupełnie niegroźny zapewnia rzeczniczka Anwilu Olga Wieszczek.
- Anwil został zmuszony do ograniczenia poboru mocy do minimum i tym samy do kontrolowanego zatrzymania instalacji produkcyjnych. Zajęli się tym wykwalifikowani technolodzy, nie było zagrożenia dla pracowników firmy oraz na zewnątrz - podkreśla Olga Wieszczek.
- Obecny pobór energii elektrycznej i jej własna produkcja umożliwia utrzymanie procesów niezbędnych do zachowania bezpieczeństwa produkcji. Jedną z zatrzymywanych instalacji była linia produkcyjna kwasu azotowego, co spowodowało, że przez kilkanaście minut z kominów wydobywały się chmury żółtego dymu. Zjawisko było krótkotrwałe i nie było związane z żadnym niebezpieczeństwem - dodaje rzeczniczka Anwilu.
O przywróceniu produkcji zadecyduje Polskie Sieci Energoelektryczne, wtedy włocławianie ponownie zobaczą znajome już żółte dymy,