Traktujemy kanalizację jak śmietnik; rocznie płacimy za to kilkaset mln zł
Wielu Polaków myli sedes ze śmietnikiem, do którego wrzuca niedopałki papierosów, tekstylia czy resztki żywności. Zagraża to skuteczności działania oczyszczalni ścieków - ostrzegają wodociągowcy. Usuwanie awarii rocznie kosztuje nas nawet kilkaset mln zł.
Zadaniem sieci kanalizacyjnej jest odprowadzanie nieczystości sanitarnych i papieru toaletowego, tymczasem jak zwraca uwagę Izba Gospodarcza Wodociągi Polskie do sieci trafia zdecydowanie więcej. Polacy wyrzucają np. do sedesów artykuły higieniczne (np. patyczki do uszu, podpaski, watę, prezerwatywy), stałe resztki żywności, pliki kartek papieru czy nakrętki butelek.
"Niewłaściwe zachowania wielu użytkowników sieci kanalizacyjnej piętrzą problemy przed polskim systemem odprowadzania i oczyszczania ścieków. Powodują zatory w sieci oraz zagrażają skuteczności działania oczyszczalni i tym samym zwiększają koszty ich funkcjonowania, co przekłada się na wzrost ceny ich usług, którą płacą wszyscy użytkownicy" - wyjaśnia organizacja.
Według IGWP w ekstremalnych przypadkach zatory mogą prowadzić nawet do wylewania się cofających się ścieków na ulice miast. Częściej jednak śmieci w ściekach mogą prowadzić do automatycznego wyłączania się z eksploatacji przepompowni ścieków i awarii urządzeń w oczyszczalni. To powoduje wielogodzinne prace przy ich likwidacji i zwiększa koszty oczyszczania ścieków.
Izba wyjaśniła, że szczególnie uciążliwe, lecz często lekceważone, są trafiające do oczyszczalni ścieków tłuszcze pochodzące z punktów gastronomicznych czy zakładów przemysłowych. Organizacja podkreśla, że w tych przypadkach bezpośrednie wylewanie do kanalizacji tłuszczów jest niezgodne z prawem, ponieważ należy stosować odpowiednie separatory. Tłuszcze kiedy znajdą się już w kanalizacji powodują utrudnienia w przepływie i są też trudne do całkowitego usunięcia w procesie oczyszczania ścieków.
Organizacja zwraca ponadto uwagę, że "zabójcami" dla systemów ściekowych są różne drobne skrawki materiałów, czy pozostałości po klejach, fugach i zaprawach używanych do remontu mieszkań. Drobne skrawki materiału wędrując siecią kanalizacyjną są rozdrabniane i tworzą włókna, które utrudniają eksploatację pompowni i oczyszczalni. IGWP dodaje, że jeśli chodzi o pozostałości po materiałach budowlanych jest jeszcze gorzej, ponieważ przedsiębiorstwa wodociągowe muszą frezować odcinki kanalizacji, by usunąć stwardniałe osady.
Należy pamiętać, że takie materiały jak kleje czy fugi trzeba zostawić w Punktach Selektywnej Zbiórki Odpadów (tzw. PSZOK-ach).
Główny specjalista ds. technicznych w IGWP Adam Gołębiewski tłumaczy PAP, że niewłaściwe korzystanie z kanalizacji w konsekwencji uderza w nasze portfele.
Wyjaśnił, że koszt naszej nonszalancji sięga od 50 do 70 gr. w koszcie metra sześc. oczyszczonych ścieków. Rocznie dla przeciętnej rodziny to od 50 do 100 zł. "W Polsce produkowanych jest rocznie 12 mld m sześc. ścieków. Nasze +wygodnictwo+ kosztuje zatem nawet kilkaset mln zł rocznie na usuwanie awarii czy szkód. Płacimy też więcej za odprowadzanie ścieków" - dodał.
Poinformował, że zgodnie z informacjami Izby od przedsiębiorstw kanalizacyjnych, awarii związanych z tym, że do ścieków trafiają m.in. śmieci, jest coraz więcej.
Gołębiewski ocenił, że konieczna jest edukacja. "Wszyscy patrzymy na wodomierz, czy zużyliśmy mniej czy więcej wody, ale nie widzimy co jest po drugiej stronie. Trzeba zacząć o tym mówić jak np. właściwie korzystać z kanalizacji" - zauważył. (PAP)