Polskie firmy kolejowe i budowlane szukają szansy w Turkmenistanie
Polskie przedsiębiorstwa kolejowe i budowlane szukają swojej szansy na inwestycje w Turkmenistanie. To rynek trudny, ale bardzo perspektywiczny, bo w tym azjatyckim kraju powstaną setki kilometrów dróg, nowe linie kolejowe i osiedla.
W ubiegłym tygodniu z misją gospodarczą w Turkmenistanie był wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński. Towarzyszyła mu grupa przedsiębiorców, m.in. z sektora budowlanego, transportowego i przemysłowego. Spotkali się oni z przedstawicielami turkmeńskiego biznesu. Środkowoazjatycki kraj rozwija się w szybkim tempie, intensywnie eksploatując gaz ziemny i ropę. W najbliższych latach planuje duże inwestycje infrastrukturalne.
W misji wziął udział Stefan Bekir Assanowicz z prezydium Krajowej Izby Gospodarczej. Jak mówi, w Turkmenistanie realizowane są duże kontrakty drogowe i kolejowe. "Władze rozpoczęły budowę liczącej ok. 520 km autostrady z Aszchabadu nad Morze Kaspijskie, jak również finalizują budowę linii kolejowej do Iranu i rozpoczynają kolejne w ramach korytarzy transportowych. Trzeba mieć jednak świadomość, że na tym rynku występuje bardzo silna konkurencja firm tureckich i francuskich, realizujących tam największe kontrakty. Polskie firmy chcąc wejść na ten rynek muszą być konkurencyjne, co nie będzie łatwym zadaniem" - powiedział PAP Assanowicz.
Jego zdaniem polskie firmy mogą na tym rynku zaoferować szczególnie usługi inżynierskie i projektowe. Dodał, że rynek może być również perspektywiczny dla firm sprzedających materiały specjalistyczne - szyny, podkłady, rozjazdy, elementy wykończeniowe budynków, czy też materiały izolacyjne i chemię budowlaną. Sprawą szczególnie istotną jest zabezpieczenie płatności za dostawy i usługi, jak również rozliczenie w dewizach wymienialnych.
W Aszchabadzie wraz z innymi polskimi przedsiębiorcami był przedstawiciel firmy Pesa, Dariusz Skotnicki. Jak powiedział, wizytę i spotkania z turkmeńskim biznesem odebrał bardzo optymistycznie. "To element strategii Pesy, czyli ukierunkowania na eksport. Nie mówimy tu tylko o eksporcie do krajów Europy Zachodniej, lecz również Azji Centralnej i Kaukazu" - podkreślił. Dodał, że firma ma doświadczenie w dostarczaniu pojazdów szynowych - kolejowych i tramwajów na rynki wschodnie. "Mamy doświadczenie zarówno w budowie pojazdów, ale wiemy też, jak przeprowadzać homologacje i certyfikacje" - powiedział.
W misji wzięła udział przedstawicielka firmy Darpol Aleksandra Jasińska-Kloska. Przedsiębiorstwo zajmuje się naprawą i produkcją części zamiennych do pociągów. „Przyjechaliśmy do Turkmenistanu z nadzieją, że będziemy mogli zaoferować na tym rynku nasze części zamienne. Po pierwszym rekonesansie widzimy, że tabor w tym kraju tego nie wymaga – jest nowy i jeszcze na gwarancji chińskiego producenta” - powiedziała. Dodała jednak, że szansę na tym rynku wiąże z Pesą. „Jeśli ta firma wejdzie do Turkmenistanu, to nasza firma będzie mogła także, ponieważ dostarczamy dla PESY określone części zamienne” – wyjaśniła.
Prezes firmy budowlanej Unibep Leszek Gołąbiecki podkreśla, że obecnie na rynku rosyjskim trudno liczyć na większy rozwój i dlatego jego firma rozgląda się na rynkach innych krajów rosyjskojęzycznych. "Byliśmy wcześniej m.in. w Kazachstanie. Mam dobrze wrażenia z Turkmenistanu - kraj rozwija się w tempie 10 proc. w skali roku i to rodzi nadzieje na znaczną liczbę inwestycji, szczególnie infrastrukturalnych” – powiedział.
Podkreślił, że rozwój kraju jest widoczny na przykładzie Aszchabadu, w którym bardzo wiele budynków powstało stosunkowo niedawno. „Widać, że są na to fundusze i państwo stawia na rozwój. Pomimo tego, że jest tu już sporo firm chińskich, tureckich i francuskich, myślę, że polskie firmy mogą tutaj znaleźć swoje miejsce. Trzeba ten rynek zbadać” – powiedział.
Dodał, że warto pamiętać o tym, iż zasady działalności gospodarczej na rynkach postradzieckich są podobne do siebie i przypominają zasady obowiązujące w Rosji – trzeba mieć licencję i założyć filę, czy przedstawicielstwo. Podkreślił też, że firma cały czas rozgląda się za możliwościami działania w tym regionie. Wskazał, że takie kraje jak Kazachstan i Azerbejdżan potrzebują też finansowania, która Unibep potrafi zapewnić dzięki współpracy z BGK i KUKE. „Turkmenistan nie potrzebuje tego finansowania, oni mają własne środki" - podsumował.
Szansy na biznes w Turkmenistanie szuka też Piotr Barwinek, dyrektor w firmie Domex, która zajmuje się produkcją armatury przemysłowej. „W tej branży w Turkmenistanie są już obecne firmy tureckie. Perspektywy są, jednak trzeba znaleźć odpowiednią osobę i odpowiednio rozmawiać. Od trzech lat współpracujemy już z Kazachstanem, z roku na roku zwiększamy sprzedaż na tym rynku” – powiedział.
Turkmenistan jest krajem pustynnym, a podstawą jego gospodarki jest intensywna uprawa bawełny oraz eksploatacja surowców mineralnych - gazu ziemnego, ropy naftowej. Kraj rozwija się w szybkim tempie.
Wymiana handlowa Polski z Turkmenistanem w ostatnich latach charakteryzuje się dużym wzrostem, jednak obroty są niewielkie. Nad Wisłę z Turkmenistanu w ostatnich latach importuje się przede wszystkim – poza gazem ziemnym - bawełnę, przędzę i tkaniny bawełniane oraz wyroby przemysłu lekkiego. W polskim eksporcie do tego kraju dominują z kolei wyroby przemysłu elektromaszynowego (40-50 proc.), artykuły rolno-spożywcze (20-30 proc.) i wyroby przemysłu chemicznego (10-15 proc.).
W 2014 r. do Turkmenistanu eksportowały towary 183 firmy z Polski, natomiast importowało stamtąd 20 firm. (PAP)