Polski przemysł chemiczny zaniepokojony umową o wolnym handlu UE-USA
Polscy przedsiębiorcy z branży chemicznej wyrazili w środę na spotkaniu w Warszawie zaniepokojenie negocjowaną między UE a USA umową o wolnym handlu. Ich obawy o konkurencję ze strony firm amerykańskich próbował łagodzić przedstawiciel Komisji Europejskiej.
Zdaniem polskich przedsiębiorców branży chemicznej, którzy uczestniczyli w środę w Ministerstwie Gospodarki w spotkaniu z reprezentującym KE szefem Dyrekcji Generalnej ds. Przedsiębiorstw i Przemysłu Klausem Berendem, porozumienie o Transatlantyckim Partnerstwie Handlowym i Inwestycyjnym (TTIP) postawi polski przemysł w niekorzystnej sytuacji wobec konkurencji ze Stanów Zjednoczonych.
Głównym powodem do niepokoju polskiej branży są niskie ceny energii w USA, wynikające m.in. z wydobycia taniego gazu z łupków. Tymczasem - jak argumentowali przemysłowcy - ceny surowców, energii i koszty produkcji w Unii Europejskiej są zbyt wysokie, by sprostać amerykańskiej konkurencji. Dodatkowe obciążenia ich zdaniem niesie za sobą unijna polityka klimatyczna.
Przedsiębiorców próbował uspokoić Berend, który pełni rolę głównego negocjatora UE w sprawach branży chemicznej w rozmowach z Amerykanami, dotyczących TTIP.
Jak tłumaczył PAP, w obszarze produktów chemicznych umowa o wolnym handlu nie zmieni żadnych przepisów unijnych, szuka się natomiast możliwości współpracy z amerykańską administracją w ramach obowiązującego prawa - zarówno po stronie UE, jak i USA. "Nie prowadzimy negocjacji ws. TTIP, mając w perspektywie zmianę legislacji" - podkreślił.
Zdaniem Berenda najlepszym zabezpieczeniem dla europejskiego przemysłu będzie przygotowanie mocnych zapisów dotyczących energii, zgodnych z mandatem negocjacyjnym przyznanym Komisji Europejskiej, i praca nad niwelowaniem różnic w kosztach energii między USA a UE. "Dotarł do mnie też przekaz o potrzebie ustanowienia okresu przejściowego przy likwidacji opłat celnych dla pewnych produktów - to coś, co zdecydowanie przekażę moim kolegom, pracującym nad tym rozdziałem w negocjacjach" - powiedział.
Marek Kapłucha, wiceprezes zarządu Grupy Azoty zauważył, że cła importowe na większość produktów chemicznych, w tym nawozy, wynoszą obecnie 6,5 proc. i w stosunku do cen energii w USA są bardzo niskie. Zasugerował, że w TTIP, w rozdziale dotyczącym energii, powinien znaleźć się zapis o sposobie monitorowania i ostrzegania branży energochłonnej przed wzrostem importu konkretnych amerykańskich produktów.
Dyrektor ds. rozwoju i restrukturyzacji Grupy Lotos Bogdan Janicki zwrócił natomiast uwagę na kwestie związane z unijną polityką klimatyczno-energetyczną. Jego zdaniem do TTIP należy podejść uniwersalnie, uwzględniając wszystkie problemy przemysłu w UE. "TTIP pokazuje, jaka jest różnica między przemysłem chemicznym w Europie i Stanach Zjednoczonych" - mówił. Wskazał także wymogi dotyczące redukcji emisji CO2 na Starym Kontynencie, które stanowią dodatkowy koszt dla branży.
Komisja Europejska w ub. tygodniu opublikowała dokumenty dotyczące umowy o wolnym handlu między UE a Stanami Zjednoczonymi. Są to m.in. stanowiska negocjacyjne oraz propozycje zapisów do porozumienia. Propozycje zapisów, przedstawiające stanowisko UE, dotyczą takich obszarów jak konkurencja, bezpieczeństwo żywności, cła, bariery techniczne w handlu, małe i średnie przedsiębiorstwa oraz rozstrzyganie sporów między rządami.
Oprócz tego ujawniono również wyjaśnienia dotyczące praw intelektualnych oraz wywołującej największe kontrowersje klauzuli w sprawie rozstrzygania sporów państwo-inwestor (ISDS). KE nie zdecydowała się jednak jeszcze na zamieszczenie propozycji tekstu prawnego w tej sprawie.
Następna, ósma już runda negocjacji ws. TTIP, wyznaczona została na początek lutego. (PAP)