Kopacz chce informacji od szefa KNF ws. ewentualnego umocnienia franka
Szef Rady Gospodarczej Jan Krzysztof Bielecki poinformował w środę, że premier Ewa Kopacz zwróciła się do szefa Komisji Nadzoru Finansowego z pytaniem, jak wyglądałyby ewentualnie stress testy dotyczące reakcji na umocnienie się franka szwajcarskiego.
Bielecki był pytany w środę przez dziennikarzy, czy polscy kredytobiorcy, którzy zaciągali kredyty walutowe we frankach, powinni się obawiać referendum w Szwajcarii, w którym może zapaść decyzja o zwiększeniu do poziomu 20 proc. minimalnych rezerw złota - co może spowodować wzrost cen złota na świecie oraz znacznie umocnić szwajcarską walutę.
"Premier Ewa Kopacz zwróciła się we wtorek do przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego z pytaniem, jak wyglądałyby ewentualnie stress testy dotyczące reakcji na umocnienie się franka i wpływ tego na kredyt hipoteczny, nominowany we franku szwajcarskim na polskim rynku" - powiedział Bielecki.
Jak dodał, Komisja Nadzoru Finansowego robiła już wcześniej takie stress testy. "Na razie chuchajmy na zimne, ale nie panikujmy, bo w interesie rządu szwajcarskiego na pewno nie jest w tej chwili silne umocnienie franka szwajcarskiego, kiedy Szwajcaria - otoczona krajami europejskimi - musi odczuwać stagnację, w której znalazła się Europa Zachodnia" - ocenił szef Rady Gospodarczej.
Pytany, czy premier rozważa wsparcie dla osób, które mają kredyty we frankach, Bielecki powiedział: "Żeby to rozważać, trzeba mieć dobrą informację. Na tym etapie nie jest rozważane". Jak ocenił, polski sektor bankowy "jest bardzo odporny na wszystkie ewentualne szoki, które mogłyby wystąpić w gospodarce europejskiej".
Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) chce zablokować planowane na 30 listopada referendum ws. ściągnięcia z powrotem do kraju rezerw złota z zagranicy i obowiązku pokrycia w kruszcu 20 proc. aktywów banku; według SNB grozi to ograniczeniami w polityce monetarnej.
Jeśli Szwajcarzy opowiedzą się za proponowanymi zmianami, zdaniem analityków będzie to miało olbrzymie skutki dla samej Szwajcarii, wpłynie na ceny złota na świecie, a nawet może odbić się na globalnym systemie walut fiducjarnych, które mocą decyzji władz państwowych są prawnym środkiem płatniczym na ich terytorium i opartych nie na złocie, lecz na zaufaniu do rządów i banków.
Zbliżający się termin referendum zaczyna wywoływać coraz większe zainteresowanie mediów tematem złota i walut fiducjarnych. Przykładem pieniądza fiducjarnego były m.in. asygnaty z czasów rewolucji francuskiej i radziecki rubel, zaś od czasu załamania się w początku lat 70. systemu z Bretton Woods, kursy fiducjarnych walut są płynne. Szwajcaria należała do krajów, które jako ostatnie całkowicie porzuciły oparcie rezerw na złocie.
Referendum ma odbyć się z inicjatywy "Ratujmy szwajcarskie złoto" zgłoszonej przez konserwatywną Szwajcarską Partię Ludową (SVP), która zebrała wymagane 100 tys. głosów. Szwajcarzy mają wypowiedzieć się, czy chcą zakazu sprzedaży złota przez SNB i sprowadzenia szwajcarskiego złota z USA, oraz zobowiązania SNB do zwiększenia rezerw w złocie z ośmiu do przynajmniej 20 procent.
Parlament, jak i władza wykonawcza szwajcarskiej federacji, wzywają naród do głosowania przeciwko inicjatywie SVP. (PAP)