Polskie firmy chwalą możliwości eksportu, narzekają na prawo podatkowe
Po wejściu do Unii Europejskiej polscy przedsiębiorcy uzyskali lepsze możliwości eksportu i dostęp do tańszych pieniędzy; doskwierają im m.in. skomplikowane przepisy podatkowe i niezbyt dobrze działające sądy - mówili uczestnicy wtorkowej debaty w Katowicach.
Zalety i wady wynikające z korzystania z unijnego rynku podsumowali uczestnicy sesji pt. „10 lat przedsiębiorczości bez granic”. To jeden z paneli odbywającego się w Katowicach Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw.
Uczestnicy sesji podkreślali, że choć polskie firmy poczyniły w ostatnich latach olbrzymi postęp, mogłyby osiągnąć znacznie więcej, gdyby stworzyć im lepsze warunki do prowadzenia działalności gospodarczej - chodzi przede wszystkim o bardziej przejrzyste przepisy, nie pozostawiające pola do różnych interpretacji, jak ma to miejsce obecnie. Dziś każdego roku resort finansów wydaje ok. 30 tys. interpretacji podatkowych - wskazał Tomasz Wróblewski, partner zarządzający w firmie Grant Thornton.
Przedstawiciel produkującej okna firmy Fakro z Nowego Sącza wyraził opinię, że w Polsce preferuje się dużych inwestorów zagranicznych, argumentując, że tworzą nowe miejsca pracy, a zapomina o polskich małych i średnich przedsiębiorstwach, które przecież także zatrudniają pracowników i mogłyby ich zatrudniać więcej. „Nie chcemy ulg, preferencji, ale uczciwej gry” - podkreślił inny przedsiębiorca, który zabrał głos w trakcie sesji.
Jeden z wątków dyskusji dotyczył przystąpienia Polski do strefy euro. „To jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach naszego kraju. Nie możemy do tego podchodzić w sposób emocjonalny, bez przygotowania, bez dyskusji, poznania zasad i skutków - na pokolenia” - powiedział prezes zarządu Konspol Holding Kazimierz Pazgan.
Jego zdaniem przed wejściem do strefy euro zarobki w Polsce powinny być zbliżone do płac, jakie są obecnie w krajach „starej” UE, co może nastąpić w perspektywie 10-15 lat. „To powinno być naszym najważniejszym wyzwaniem i celem. Dopiero wtedy powinniśmy się zastanawiać, czy możemy i powinniśmy wejść do strefy euro” - uważa.
Aby kilkakrotnie zwiększyć w Polsce zarobki - przekonywał Pazgan - trzeba dokonać rewolucyjnej zmiany systemu podatkowego. Postuluje przyjęcie rozwiązań niemieckiego systemu podatkowego z lat 50.
„W oparciu o ten system Niemcy zbudowali swą potęgę gospodarczą. Polega on w wielkim skrócie na tym, że w naliczanym podatku dochodowym są ulgi inwestycyjne, które zmuszają każdego z nas do inwestowania, zarówno pracownika, jak i przedsiębiorcę” - wskazał. Prezes przekonywał, że to najlepsza droga do wprowadzania innowacji, poprawy konkurencyjności przedsiębiorstw i tworzenia nowych miejsc pracy. Podkreślił też, że olbrzymie znaczenie w przypadku przyjęcia euro będzie miał kurs wymiany złotego.
Pytany o doświadczenia z euro Daniel Pitonak ze Słowackiej Agencji Biznesowej podkreślał, że kluczowe znaczenie ma czas przyjęcia wspólnej waluty - powinno się to robić podczas wzrostu gospodarczego UE. Słowacja przyjęła europejską walutę w 2009 r.
„W przypadku Słowacji nie był to zbyt udany moment. Euro ma być narzędziem ekspansji na rynki europejskie, jednak gdy nie ma perspektywy wzrostu w UE, wprowadzenie wspólnej waluty skutkuje wzrostem cen i ograniczeniem inwestycji” - powiedział.
Dodał, że w przypadku Słowacji korzyści z przyjęcia euro ograniczył też fakt, że tej waluty nie mają sąsiednie kraje, za wyjątkiem Austrii. Utrudnia to zagraniczną ekspansję, bo eksportuje się przede wszystkim do sąsiadów – wskazał. „Myślę, że wspólna waluta da najlepsze efekty, gdy do strefy euro przystąpią inne kraje Unii” - podsumował.(PAP)