Na embargu Rosji mogą mocno ucierpieć firmy mięsne ze wschodu Polski
Zakłady mięsne ze wschodu Polski mogą najbardziej ucierpieć na rosyjskim embargu - ocenia wiceprezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP Piotr Ziemann.
Zdaniem Ziemanna w szczególnie trudnej sytuacji są przedsiębiorcy ze wschodu kraju. "Jeżeli cały handel ze wschodem będzie zablokowany, to +padnie+ cała Polska wschodnia. Całe przetwórstwo, małe ubojnie, mali producenci, wszystko tam padnie" - ocenił Ziemann.
Ziemann zwrócił też uwagę na złą sytuację przetwórców w obwodzie kaliningradzkim, którzy w zdecydowanej większości sprowadzali surowiec z Polski. "(Oni) nie mają mięsa, nie mają z czego tworzyć, a kupowanie bardzo drogiego mięsa jest dla nich (...) nieopłacalne. Teraz po prostu fabryki tam stoją" - zaznaczył Ziemann.
Ziemann podkreślił, że nie tylko rosyjskie embargo, ale też wcześniejsze ograniczenia w sprzedaży, które nastąpiły po wykryciu w tym roku w Polsce przypadków afrykańskiego pomoru świń (ASF), mocno dotknęły polskie firmy mięsne.
"Połączenie ASF, embarga, brak możliwości uboju rytualnego powoduje, że 80 proc. branży mięsnej jest w bardzo trudnej sytuacji" - ocenił w rozmowie z PAP wiceprezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
Aby zmniejszyć ryzyko działania na rynku rosyjskim, Zakłady Przemysłu Mięsnego Biernacki od lat ograniczały tam swoje zaangażowanie. Prezes firmy Tomasz Kubik powiedział PAP, że strategia ta wynikała z pojawiających się raz na jakiś czas utrudnień w sprzedaży. O ile kilkanaście lat temu do Rosji trafiało około 30 proc. wyrobów Zakładów Przemysłu Mięsnego Biernacki, a teraz poniżej 10 proc. Jak podkreślił Kubik, utrata każdego rynku czy klienta jest bolesna, ale to mniej dotkliwe dla firmy ze zdywersyfikowaną sprzedażą.
Do ostatniej chwili przed wejściem w piątek w życie rosyjskiego embarga wyroby swoim kontrahentom w Rosji wysyłały Zakłady Mięsne Łmeat-Łuków. Jak podkreśliła w rozmowie z PAP Ewa Rak z zakładów żaden z samochodów z towarem nie został zawrócony z rosyjskiej granicy.
Dodała, że teraz firma sprawdza jeszcze w kodach celnych, czy są jakieś rodzaje wyrobów, które nie są objęte embargiem i mógłby zostać przesłane do Rosji.
Paradoksalnie w najlepszej sytuacji są zakłady, którym nie udało się wejść do Rosji. Przykładem takiej firmy są katowickie Zakłady Mięsne Silesia SA, które nie sprzedawały tam swoich podrobów, bo nie dostały odpowiednich certyfikatów.
Dyrektor w dziale eksportu Silesi Tomasz Dziuk powiedział PAP, że jego firma zdecydowaną większość eksportu skierowała na rynek UE, gdzie nie potrzeba dodatkowych certyfikatów. "Gdy staraliśmy się o rosyjskie certyfikaty i nam się nie udało, to było nasze nieszczęście, natomiast obecnie +nie płaczemy+, bo ta sytuacja w nas nie uderzyła" - mówi Dziuk.
Według wstępnych danych ministerstwa rolnictwa w 2013 r. wyeksportowaliśmy do Rosji mięso wieprzowe o wartości 99 mln euro; mięso wołowe o wartości ponad 29 mln euro; drób żywy o wartości 7 mln euro; jadalne podroby wołowe, wieprzowe, baranie i kozie o wartości 6,8 mln euro. Ważną pozycją w eksporcie do Rosji jest też tłuszcz wieprzowy i drobiowy. W ubiegłym roku sprzedaliśmy go tam za ponad 15,5 mln euro. (PAP)