Unia Europejska zakończyła negocjacje umowy o wolnym handlu z Mercosur
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła w piątek w Montevideo, że Unia Europejska i blok państw Ameryki Południowej Mercosur zakończyły negocjowanie umowy o wolnym handlu.
Von der Leyen spotkała się na szczycie z liderami państw Mercosur: Brazylii, Argentyny, Urugwaju, Paragwaju i Boliwii. Umowa była negocjowana od 25 lat. Ma ona otworzyć rynki krajów Ameryki Południowej na europejskie technologie; KE liczy też na to, że z tych krajów będzie można pozyskiwać surowce niezbędne do produkowania czystych technologii, w tym baterii.
Umowa budzi jednak sprzeciw europejskich rolników, którzy obawiają się zalewu unijnego rynku przez tanie produkty rolne z krajów takich Brazylia czy Argentyna.
By weszła w życie, umowa musi zostać ratyfikowana przez UE. O ścieżce jej przyjęcia przez Wspólnotę zdecyduje Komisja Europejska. Możliwe są dwie drogi: albo umowa będzie wymagała ratyfikacji przez wszystkie parlamenty narodowe, albo będą musiały przegłosować ją Parlament Europejski oraz kraje członkowskie w Radzie UE. W drugim scenariuszu państwa decydowałyby większością kwalifikowaną, co oznacza zgodę 15 z 27 krajów reprezentujących co najmniej 65 proc. mieszkańców UE.
Umowie sprzeciwia się Francja, krytyczne są także Polska i Włochy. Natomiast poparcie dla porozumienia z Mercosur wyraził w piątek kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Niezależnie od drogi ratyfikacji, wejście w życie porozumienia jest niepewne.
Co to oznacza dla rolników?
KE uważa, że porozumienie daje możliwości nie tylko przemysłowi europejskiemu, ale także rolnikom, którzy tylko w 2023 r. osiągnęli nadwyżkę w wymianie handlowej w wysokości 70 mld euro. Jak podały unijne źródła w piątek, umowa przewiduje zniesienie lub obniżenie ceł na europejskie napoje spirytusowe, wina i oliwę z oliwek. Znosi również kwoty na niektóre produkty mleczne z Europy, takie jak sery, mleko w proszku i żywność dla niemowląt.
Z drugiej strony, wprowadza ograniczenia importu na towary wrażliwe, takie jak wołowina, drób i cukier. Rocznie do UE będzie mogło trafić z krajów bloku Mercosur jedynie 99 tys. ton wołowiny, co stanowi 1,6 proc. jej całkowitej konsumpcji w UE. Na dodatek cła na wołowinę nie zostaną zniesione, lecz jedynie obniżone – do poziomu 7,5 procenta.
Umowa ma wchodzić w życie stopniowo
Zwolnienia z ceł i kwot na produkty rolne z krajów Mercosur będą wchodzić w życie stopniowo w ciągu siedmiu lat. Umowa przewiduje także mechanizm pozwalający na wstrzymanie importu danych produktów rolnych w przypadku zakłóceń na rynku w UE.
Jak podała KE, tekst porozumienia, nad którym rozmowy zakończyły się w piątek, różni się od tego wynegocjowanego w 2019 r. i na który nie było zgody w UE. Przewiduje on możliwość zawieszenia umowy w przypadku odstąpienia od porozumienia paryskiego, dotyczącego walki ze zmianami klimatycznymi lub „działania w złej wierze”. Wprowadza także pierwsze prawnie wiążące zobowiązania dotyczące zatrzymania wylesiania od 2030 roku.
Tusk: Będę szukał innych rozwiązań, niż mniejszość blokująca
Premier powiedział dziennikarzom w Sejmie, że podpis szefowej KE dopiero uruchomi procedurę ws. tej umowy. Podkreślił, że część tej umowy będzie podlegała tak czy inaczej ratyfikacjom w państwach UE, czyli bez zgody polskiego parlamentu „istotna część tej umowy i tak by nie weszła w życie”. Ale – jak dodał – „to jest za mało”.
– My nie mamy w tej chwili mniejszości blokującej, w tej chwili Polska i Francja są krajami, które mówią twarde „nie” – powiedział Tusk. Dodał, że pozostaje znak zapytania w sprawie postawy Włoch i że „gdybyśmy mieli Włochy po swojej stronie, to prawdopodobnie mielibyśmy tę mniejszość blokującą”.
Zapowiedział jednak, że będzie szukał też jeszcze innych sposobów i będzie dyskusja na posiedzeniu Rady Europejskiej. Premier zaznaczył, że „to nie jest gra taka zero–jedynkowa”, że rolnicy, w tym polscy, mają swoje interesy i obawy, ale są też państwa, które wskazują, że umowa z Mercosur jest w interesie przemysłu. – Ale dla nas priorytetem stała się tu ochrona naszego rynku rolnego – podkreślił premier.
Na uwagę, że mówił kiedyś, iż w UE nikt go nie ogra, Tusk odpowiedział, że „co innego nie mieć większości a co innego być ogranym”. – Ograć nikt mnie nie ogra, natomiast czy uzyskamy wszystko czego Polska chce? Wiadomo, że nie, jest 27 państw, które mają interesy – dodał.