Przewoźnikom grozi upadłość. Jeśli wojewoda im nie pomoże, chcą ruszyć na Warszawę
- Wierzę, że znajdziemy jakieś rozwiązanie - mówi Adam Jędrych, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych w Bydgoszczy. Z takimi oczekiwaniami kierowcy odwiedzą w piątek (26 lipca) Urząd Wojewódzki. Na spotkanie zaprosił ich w wojewoda Michał Sztybel.
To reakcja na organizowane w ostatnim czasie przez przewoźników sobotnie protesty i blokada drogi krajowej nr 25 w Tryszczynie.
Na spotkanie z wojewodą kujawsko-pomorskim wybierze się kilkuosobowa delegacja przewoźników. Jak mówi Adam Jędrych, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych w Bydgoszczy, postulaty są ogólnopolskie.
- Jesteśmy częścią Zrzeszenia Międzynarodowego Przewoźników Drogowych i razem z nim od pół roku występujemy do wojewody z naszymi postulatami. Jeden z naszych najgłówniejszy postulatów: zarządzić obniżkę ZUS-u dla kierowców. Drugi - Unia wprowadziła bez zastanowienia montaż nowych tachografów. Koszt zainstalowania takiego tachografu to jest około 5 tys. zł, a do końca roku te urządzenia muszą być zainstalowane. Zależy nam na tym, by to opóźnić.
Do tego dochodzi konkurencja firm ukraińskich, a to wszystko razem powoduje, że przewoźnikom grozi upadłość - alarmuje Adam Jędrych i liczy na to, że podczas rozmów z wojewodą uda się znaleźć jakieś rozwiązanie. - Myślę że się dogadamy - ma nadzieję Jędrych. - Nie ukrywam, że jeśli nas nie posłuchają, to we wrześniu chcemy jechać na Warszawę.
Więcej w relacji Tatiany Adonis.