Tusk o osłabieniu złotego: obecnie nie ma potrzeby interwencji
Mamy instytucje, które mają narzędzia i instrumenty, by działać w sytuacjach, które wymagają takich działań; w tej chwili chyba takiej potrzeby na szczęście jeszcze nie ma, ale obserwujemy to pilnie - tak premier Donald Tusk odpowiedział na pytanie o osłabienie złotego.
Premier pytany był na sobotniej konferencji prasowej o osłabienie złotego i innych walut rynków wschodzących w ostatnich dniach.
"Kiedy porównujemy sytuację złotówki z innymi rynkami wschodzącymi, szerzej - bo to nie jest tylko ta kategoria, to oczywiście osłabienie złotówki jest na szczęście bez porównania mniejsze niż to, co się dzieje z niektórymi walutami: czy to jest forint, czy turecka waluta, czy rupia indyjska, Argentyna, Brazylia. W różnych miejscach te narodowe waluty słabną" - wskazał Tusk.
"My mamy instytucje, które mają różne narzędzia i instrumenty, by działać w sytuacjach, które wymagają takich działań. W tej chwili chyba takiej potrzeby na szczęście jeszcze nie ma, ale obserwujemy to pilnie" - podkreślił premier.
Zdaniem Tuska na pewno nie ma to żadnego związku z naszą sytuacją. "Zresztą widzieliście państwo, że tego samego dnia nasza giełda potrafi pójść w górę, a złotówka słabnie i wtedy, kiedy mamy do czynienia z takimi wahnięciami w wymiarze globalnym, trzeba być bardzo ostrożnym z interwencją" - dodał.
"Gdybyśmy rozpoznali, że złotówka jest ofiarą spekulacji, działania sfokusowanego konkretnie na naszą walutę, to nieraz reagowaliśmy błyskawicznie i uzyskiwaliśmy efekty. Jeśli polska waluta jest w takim ciągu zdarzeń o charakterze globalnym, to interwencje najzwyczajniej w świecie są obarczone ryzykiem i mogą być nieskuteczne. Na razie chyba nie ma powodu w żadnym wypadku do jakichś niestandardowych reakcji" - podsumował Tusk.
Premier powiedział też, że chce się pochwalić i przypomniał w tym kontekście swoją wypowiedź z września ub. roku z inauguracji XXIII Forum Ekonomicznego w Krynicy, gdy przewidywał, że w IV kwartale 2013 r. wzrost PKB powinien przekroczyć 2 proc., w całym 2013 r. 1,5 proc.
"Jak we wrześniu w Krynicy powiedziałem, że moim zdaniem w czwartym kwartale będzie wyraźnie powyżej 2 proc. i że to da wzrost PKB 1,5 proc. albo więcej, to stałem się obiektem złośliwych komentarzy. I publicznie powiedziałem, że jestem gotów przyjąć zakłady od każdego, kto nie wierzy w tę moją dobrą intuicję. Z wielką satysfakcją stwierdziłem, że miałem rację" - oświadczył premier w sobotę.
Podkreślił jednocześnie, że to oczywiście nie chodzi o jego satysfakcję, tylko jest to naprawdę dobry komunikat, "że kolejny trudny rok i trudny z punktu widzenia ludzi, ale jest kolejnym rokiem, gdzie Polska pokazała, że potrafi sobie radzić lepiej niż inni". "A to, co działo się w czwartym kwartale, mogłoby być lepiej, ale ten wyraźny wzrost jest przede wszystkim znakiem nadziei dla wszystkich na rok 2014" - dodał. (PAP)