IO w Pekinie - W piątek Michalski blisko medalu, Hojnisz-Staręga bez rewelacji
Troje Polaków wystąpiło w piątek w igrzyskach w Pekinie. Panczeniście Piotrowi Michalskiemu do brązowego medalu na 1000 m zabrakło zaledwie 0,08 s. W tej konkurencji Damian Żurek był 13. Monika Hojnisz-Staręga w biathlonie na 12,5 km ze startu wspólnego zajęła 27. miejsce.
Pochodzący z Sanoka 25-letni Michalski urósł do miana bohatera polskiego ekipy olimpijskiej, ale i zarazem największego pechowca. Wcześniej w National Speed Skating Oval w stolicy Chin był piąty na 500 m, a od podium dzieliło go jeszcze mniej, bo 0,03 s.
Polak do ostatniego biegu mógł mieć nadzieje, że tym razem będzie wśród trójki medalistów. Michalski startował w czwartym wyścigu i czasem 1.08,56 objął prowadzenie.
Dopiero startujący w 13. parze Holender Thomas Krol, wicemistrz olimpijski na 1500 m, i Norweg Lorentzen, który na 1000 m zdobył srebro cztery lata temu w Pjongczangu, poprawili osiągnięcie Michalskiego. Emocje sięgały zenitu, gdyż dalej Polak liczył się w walce o podium.
Ostatnia para to równie wybitni zawodnicy - Kanadyjczyk Lauren Dubreuil, który od 0,002 był szybszy od Michalskiego na 500 m, a także Holender Kai Verbij. Ten drugi w trakcie biegu musiał przepuścić rywala i nie liczył się w rywalizacji. Dubreuil samotnie walczył z czasem, ale wysiłek się powiódł, gdyż jego wynik zapewnił mu srebrny medal. Michalski po raz drugi w igrzyskach mógł mocno czuć się zawiedzionym. Drugi z polskich łyżwiarzy w tej konkurencji Żurek zajął 13. pozycję.
Hojnisz-Staręga w biegu na 12,5 km ze startu wspólnego nie odegrała poważniejszej roli. Polka fatalnie strzelała, co przełożyło się na aż osiem karnych rund. Tylko dwie zawodniczki miały pod tym względem gorszy bilans. Hojnisz-Staręga na metę dotarła ze stratą 3.48,6 min do triumfatorki Braisaz-Bouchet. Francuzka udowodniła swoim trenerom, że popełnili błąd nie wystawiając jej do składu sztafety mieszanej. Dla urodzonej w Albertville zawodniczki zwycięstwo jest największym sukcesem w karierze. Za Francuzką kolejne medalowe miejsca zajęły Norweżki - Tiril Eckhoff i Marte Olsbu Roeiseland.
Duże powody do radości mieli Norwegowie również z racji doskonałego występu dwójki ich biathlonistów na 15 km ze startu wspólnego. Wygrał Johannes Thingnes Boe a trzeci był Vetle Sjaastad Christiansen. Na podium przedzielił ich najlepszy strzelec tych zawodów Szwed Martin Ponsiluoma. Złoty medal Boe jest 15. krążkiem z tego kruszcu wywalczonym przez reprezentantów Norwegii na pekińskich igrzyskach. To rekord wszech czasów. Norwegia dotąd rekordowy wynik, wynoszący 14 złotych krążków zdobytych podczas jednych igrzysk, dzieliła z Kanadą i Niemcami.
W czwartek rozdano jeszcze dwa komplety medali. W narciarstwie dowolnym w konkurencji halfpipe triumfowała Chinka Eileen Gu. To już jej trzeci medal olimpijski, wcześniej złoty wywalczyła w big air, a srebrny w konkurencji slopestyle. Kolejne miejsca na podium zajęły Kanadyjki - Cassie Sharpe i Rachael Karker.
W narciarstwie dowolnym w konkurencji ski cross dominowali Szwajcarzy. W finale wygrał debiutujący w imprezie tej rangi Ryan Regez, a drugi był jego rodak Alex Fiva. Na podium trzeci był, tak jak cztery lata temu w Pjongczangu, Siergiej Radzik z Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego.