Energa Basket Liga - Dobry początek nie wystarczył. Astoria przegrywa z Kingiem
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz zaliczyła nieudany powrót na parkiet po blisko miesięcznej przerwie. Asta wygrała co prawda pierwszą kwartę z Kingiem Szczecin, ale w pozostałych dała się zdominować, przegrywając mecz 71:102.
Oba zespoły przystąpił do tego spotkania po długiej przerwie, co było widać w pierwszych minutach meczu. Gra była dość chaotyczna i szarpana, ale lepiej radzili sobie w niej bydgoszczanie. Astoria objęła prowadzenie głównie dzięki dobrej postawie Klavsa Cavarsa. Po akcji Jakuba Nizioła po 10 minutach było 25:20.
Niestety, od tego momentu na parkiecie zaczęli dominować przyjezdni. Drugą kwartę otworzyli serią 10:0, głównie dzięki skuteczności Pawła Kikowskiego. Bydgoszczanie zdążyli jeszcze odrobić pięciopunktową stratę, ale później nie byli w stanie odpowiadać na kolejne trafienia rywali. Drużyna trenera Arkadiusza Miłoszewskiego dzięki skuteczności Dorsey-Walkera i Matczaka odskoczyła na kilka punktów i na przerwę schodziła prowadząc 47:43.
Od początku drugiej połowy przewaga Kinga była już bezdyskusyjna. Skuteczna obrona raz po raz uniemożliwiała bydgoskiemu zespołowi zdobywanie punktów. Wilki Morskie mocno przyśpieszały grę i odjeżdżały z wynikiem. Pod drugim koszem doskonale radził sobie Sherron Dorsey-Walker. Bydgoszczanie nie byli w stanie powstrzymać lidera szczecinian i po trzydziestu minutach przegrywali 57:70.
Rozpędzony King nie miał już zamiaru wypuszczać prowadzenia. Kolejne skuteczne akcje gości i problemy Astorii w ataku przekładały się na coraz wyższe prowadzenie. Thomas Davis bezlitośnie wykorzystywał luki w obronie gospodarzy. Drużyna trenera Artura Gronka nie była w stanie już wrócić do gry i przegrała 71:102.
Szkoleniowcy obu drużyn zgodnie przyznali, że zawodnikom Astorii zabrakło „tlenu” po przymusowej przerwie spowodowanej masowymi zakażeniami wirusem SARS-C0V-2. 10 dni izolacji sporej grupy koszykarzy, brak możliwości przeprowadzania normalnych treningów, a także skutki choroby w wymiarze kondycyjnym - to wszystko spowodowało, że z każdą upływającą minutą mecz przypominał nierówną walkę z rywalami, ale przede wszystkim własnymi słabościami.
- W drugiej połowie zmieniliśmy obronę i lepiej broniliśmy „w pomalowanym”, ale wydaje mi się, że koronawirus bardzo mocno wpłynął na zespół z Bydgoszczy. „Odcięło” ich w po przerwie. Widać było skutki przymusowej kwarantanny - mówił po spotkaniu szkoleniowiec gości Arkadiusz Miłoszewski.
Trener gospodarzy Artur Gronek wskazał, że jego zespół zagrał w środę nieskutecznie i zbyt mało agresywnie.
- Wyglądamy trochę inaczej na treningu niż podczas meczu. To spotkanie nam nie wyszło. Musimy o nim jak najszybciej zapomnieć, bo w poniedziałek gramy kolejny mecz - podkreślił.
Dopytywany o wpływ choroby na dyspozycję swoich zawodników przyznał, że ostatni okres był bardzo trudny dla całej grupy z uwagi na przymusową izolację.
- Nie jesteśmy jednak jedynym zespołem w lidze, który był na kwarantannie. Musimy się pozbierać, agresywniej bronić i lepiej egzekwować, szczególnie z otwartych pozycji - tłumaczył Gronek.
Po tym spotkaniu King ma w lidze bilans 11-9 i zajmuje ósmą lokatę. Astoria przegrała 10 z 19 rozegranych meczów i plasuje się na 11. pozycji.
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - King Szczecin 71:102 (25:20, 18:27, 14:23, 14:32)
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz: Klavs Cavars 14, Mateusz Zębski 11, Jakub Nizioł 9, Alan Herndon 8, Roderick Camphor 7, Andrzej Pluta 6, Michał Chyliński 5, Wesley Washpun 5, Michał Aleksandrowicz 3, Michał Krasuski 3, Patryk Kędel 0.
King Szczecin: Sherron Dorsey-Walker 24, Filip Matczak 14, Jay Threatt 11, Stacey Davis 11, Thomas Davis 11, Jakub Schenk 9, Paweł Kikowski 9, Cyril Langevine 7, Mateusz Bartosz 3, Michał Kroczak 3