Energa Basket Liga - Anwil zdobywa Arenę Toruń!
Koszykarze Anwilu Włocławek, choć przegrywali z Twardymi Piernikami aż 11:30 zdołali odrobić straty w drugiej połowie i wywieźć zwycięstwo z Torunia w derbowym pojedynku na Kujawach (92:84). Główne role odegrali w Anwilu doświadczeni - 38-letni Szymon Szewczyk i 32-letni Kamil Łączyński.
Ten pierwszy uzyskał rekordową zdobycz w sezonie - 20 punktów, miał także siedem zbiórek i dwie asysty. Trafił m.in. dwa kluczowe rzuty zza linii 6,75 m w połowie czwartej kwarty, po których Anwil prowadził 70:67 i tej przewagi nie oddał już do końca. Kapitan Anwilu Łączyński miał natomiast 16 punktów, sześć asyst, pięć zbiórek, trzy przechwyty i dwie straty, co dało mu najwyższy indeks efektywności w obydwu drużynach - 26.
Torunianie świetnie rozpoczęli spotkanie wygrywali 24:11, a nawet 30:11 w 11. minucie spotkania. Już do przerwy przyjezdni, prowadzeni przez trenera Przemysława Frasunkiewicza, zmniejszyli tę przewagę i przegrywali 37:41. Trzecia kwarta należała właśnie do włocławian, którzy zdominowali walkę dzięki twardej defensywie, z którą nie potrafił poradzić sobie m.in. lider Twardych Pierników amerykański rozgrywający Maurice Watson. W całym meczu zdobył tylko 12 punktów mając zaledwie 22 procentową skuteczność rzutów z gry.
- Brakowało nam rytmu w trzeciej i czwartej kwarcie. Nie grałem też dobrze w kluczowych momentach meczu, dawałem za mało wsparcia kolegom, nie trafiałem po prostu rzutów. Jestem zdenerwowany i zły - powiedział po spotkaniu w wywiadzie telewizyjnym Watson, który nie chciał odnosić się do nieoficjalnych informacji o jego odejściu do mocniejszego zagranicznego klubu.
Po 30 minutach Anwil wygrywał 59:51, ale w czwartej kwarcie torunianie rzucili się do odrabiania strat i doprowadzili do remisu (59:59, 62:62, 64:64). Kluczowa dla losów spotkania były jednak akcje Szewczyka i Łączyńskiego, który także trafił z trudnej pozycji, mając przed sobą obrońcę, za trzy punkty, ale przede wszystkim kontrolował tempo akcji zespołu i znakomicie podawał do kolegów. To po rzucie z dystansu kapitana drużyny z Włocławka przyjezdni prowadzili na 100 sekund przed końcem 81:72.
- Cieszę się, że to, co sobie nakreśliliśmy, to realizowaliśmy. Nie zwiesiliśmy głów po pierwszej kwarcie, co pokazuje, że nie tylko mamy talent, ale i charakter - powiedział po spotkaniu Łączyński.
Anwil, który przed tygodniem przegrał w Warszawie z Legią po zaciętym spotkaniu 73:74, tym razem po równie emocjonującym meczu cieszył się z wygranej, która dała mu miejsce w czołówce tabeli.
- Jestem bardzo zadowolony z tego, że dziś nie spuściliśmy głów i nie poddaliśmy się, mimo początkowego, wysokiego prowadzenia zespołu z Torunia. Naprawdę jestem dumny z moich graczy - przez całe starcie wierzyli w zwycięstwo. W ostatnich meczach widać, że zaczynamy się coraz lepiej rozumieć w ataku, egzekwować pewne rzeczy - piłka lepiej zaczęła chodzić - powiedział na konferencji trener Anwilu Przemysław Frasunkiewicz.
Najwięcej punktów dla torunian uzyskali: Amerykanin James Eads III - 20 (oraz sześć zbiórek) i Kanadyjczyk Jahenns Manigat - 17. W Anwilu oprócz Szewczyka i Łączyńskiego skuteczny był też amerykański skrzydłowy Luke Petrasek - 19 pkt. Torunianie przegrali trzecie spotkanie w ekstraklasie i mają identyczny bilans jak prowadzący w tabeli mistrz Polski Stal Ostrów Wlkp. oraz właśnie Anwil (9-3).O jedną przegraną mniej ma beniaminek Grupa Sierleccy Czarni Słupsk, który w niedzielę zmierzy się w stolicy z Legią Warszawa.
Twarde Pierniki Toruń - Anwil Włocławek 84:92 (24:11, 17:26, 10:22, 33:33)
Punkty:
Twarde Pierniki Toruń: James Eads III 20, Jahenns Manigat 17, Trevor Thompson 13, Maurice Watson 12, Bartosz Diduszko 10, Aaron Cel 6, Michał Samsonowicz 6, Szymon Janczak 0, Michał Kołodziej 0.
Anwil Włocławek: Szymon Szewczyk 20, Luke Petrasek 19, Kamil Łączyński 16, James Bell 16, Jonah Mathews 12, Sebastian Kowalczyk 4, Maciej Bojanowski 3, Kavell Bigby-Williams 2, Alex Olesinski 0.