Wioślarka Lotto-Bydgostii kocha przyrodę, gustuje w owocach morza, a kilka lat temu zamieniła Wisłę na Brdę
Dziś opowieść o sympatycznej wioślarce Lotto-Bydgostii, które w czasie swojej kariery sportowej zamieniła Kraków na Bydgoszcz. Wraz z siostrą reprezentuje kraj na najważniejszych imprezach międzynarodowych. Wicemistrzyni świata i Europy - Maria Wierzbowska.
- Akurat jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że mamy dobre miejsce do treningu. Jest to mój rodzinny dom, gdzie w garażu zrobiliśmy sobie salę z ergometrami i rowerami na trenażerach. Wcześniejsze hasło: "sportowcy trenują w stodołach" wchodzi w życie. Najważniejsze jest to, że możemy razem trenować. Sytuacja, w której wspólnie ćwiczą dwaj czy trzej sportowcy zawsze podnosi na duchu i dodaje motywacji - mówi nam wioślarka Lotto-Bydgostii, która wraz z siostrą Anną, zajęła na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro 10. miejsce we wioślarskiej dwójce bez sternika.
- Jestem fanką gotowania i pieczenia, więc odbijam sobie teraz w kuchni ten czas kiedy nie było mnie w domu i nie miałam dostępu do piekarnika (śmiech). Mamy system zmianowy w gotowaniu. Ustalamy, że każdy gotuje w inny dzień. Cały czas jest rywalizacja, kto zrobi coś smaczniejszego. Bardzo lubię owoce morza i krewetki, które są bardzo proste w przygotowaniu. Wrzucam je razem z czosnkiem i chili na patelnię, potem do jakiejś kanapeczki czy zakąski i na pewno będzie smakować - powiedziała nam Maria Wierzbowska.
- Sam klimat tego, że można uprawiać sport na zewnątrz dla mnie jest fascynujący. Zawsze lubiłam przebywać w naturze. Trenowałam wcześniej pływanie, więc byłam zamknięta w budynku. A kiedy zaczęłam przychodzić do starszej siostry Ani na przystań wioślarską i kilka razy zeszłam na wodę jako sterniczka, powiedziałam: "Wow!". Można po Wiśle pływać, brzeg oglądać, zwierzątka podziwiać, bardzo mi się to spodobało i zostało tak do dzisiaj - zachęca do uprawiania wioślarstwa wicemistrzyni świata i Europy z 2017 roku w czwórce bez sternika.
Cała rozmowa z Marią Wierzbowską w dźwięku poniżej!