Lekkoatletyczne MŚ 2019 – Iga Baumgart-Witan: Nogi do góry i odpoczynek
Masaż, leżenie z nogami do góry i okłady z lodem – w ten sposób Iga Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz) będzie przygotowywać się do finału mistrzostw świata w biegu na 400 m w Dausze. Trudno było jej uwierzyć w to, że się do niego dostała.
Wraz z Justyną Święty-Ersetic są pierwszymi Polkami, którym udało się awansować do najlepszej ósemki globu.
Baumgart-Witan w swoim półfinale zajęła trzecie miejsce, ale czas 51,02 dał jej awans. Do samego końca obserwowała na stadionie, co zrobią rywalki, a gdy dowiedziała się, że się udało, nie posiadała się z radości.
„Łydki bolą mnie bardzo, ale na szczęście w środę mam wakacje. Chwilowe. Jednodniowe, ale dużo pomogą. Cieszę się, że jestem ósmą zawodniczką na świecie i każde miejsce wyżej będzie teraz sukcesem” – oceniła.
Jak przyznała, w półfinale zrobiła co mogła. Poprawiła rekord życiowy i… „teoretycznie powinnam podejść teraz do finału na luzie i cieszyć się tym co jest. Ale pewnie będę musiała założyć kolejnego pampersa...”.
Baumgart-Witan miała nadzieję, że udało jej się złamać granicę 51 sekund, ale zabrakło trzech setnych.
„Było mi trochę przykro, bo tak niewiele zabrakło, ale poprawiłam rekord życiowy 51,02, więc jest mega. Myślę, że mogę złamać 51 sekund w finale, choć nie wiem, jak to będzie w turniejowej rywalizacji. Jeszcze nigdy nie startowałam w czterech biegów w tak krótkim czasie” – powiedziała.
Mistrzyni Polski nie ukrywa, że chciałaby wyprzedzić w finale Święty-Ersetic.
„Pomimo że życzę jej jak najlepiej. Na bieżni, gdy stajemy w blokach startowych, jesteśmy rywalkami i każda chce być piętro wyżej” – przyznała.
Podobnie jak Święty-Ersetic wie, że na medal nie ma praktycznie szans. ”Patrzę na to realistycznie i oczywiście staję po to, żeby walczyć, ale wiem na co jestem przygotowana i jakie mam rywalki. Teoretycznie nie liczę nie medal, liczę bardziej na to, że z Justyną będę mogła zawalczyć w zdrowej rywalizacji. Ale fajnie będzie potem połączyć siły w sztafecie i może tam pokażemy innym, że to my jesteśmy potęgą” - zaznaczyła.
To właśnie w biegu rozstawnym Polki liczą na medal. Z takim założeniem przyjechały do Dauhy.
„Małymi krokami patrzymy najpierw na siebie, dopiero potem sztafeta i to jest już bolączka trenera, kogo będzie musiał wystawić w eliminacjach, bo podejrzewam, że z Justyną będziemy musiały odpocząć. Dziś patrzę tylko na swoje nogi, na swoją dyspozycję i na to, żeby pobiec jak najszybciej” – dodała.
A teraz? „Będziemy leżeć do góry nogami, masować się, lodem okładać i odpoczywać. Nie będziemy raczej nigdzie dreptać, żeby nogi miały jak najwięcej odpoczynku” - powiedziała.
Finał 400 m zaplanowany jest w Dausze na czwartek na godzinę 22:50 czasu polskiego. Impreza potrwa do niedzieli. Polska ma na razie w dorobku dwa medale - srebro w rzucie młotem wywalczyła Joanna Fiodorow, a brąz w skoku o tyczce Piotr Lisek.