PŚ w biegach - team Justyny Kowalczyk odlicza dni do inauguracji
W poniedziałek Justyna Kowalczyk przeniesie się z Muonio do Kuusamo, gdzie za tydzień odbędzie się inauguracja Pucharu Świata w biegach narciarskich. "Odliczamy już dni do początku sezonu" - przyznał Rafał Węgrzyn, asystent trenera Aleksandra Wierietielnego.
W Finlandii Kowalczyk i jej dziewięcioosobowy team przebywają od 4 listopada. W miniony weekend Polka startowała w Muonio w zawodach FIS. W sobotę i niedzielę czekają ją również sprawdziany formy, ale nieoficjalne.
"Są z nami w Muonio ekipy m.in. Niemiec i Czech. One planują na sobotę i niedzielę wewnętrzne sprawdziany i być może Justyna dołączy do jednej z nich. Trener Wierietielny uważa, że porządne +przepalenie+ tydzień przed pierwszym startem w PŚ na pewno nie zaszkodzi, choć ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła" - powiedział PAP Węgrzyn.
Przed tygodniem czterokrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli dwukrotnie wygrała, ale w niedzielę - na 10 km techniką dowolną - była 24. W jej ekipie nie wzbudziło to żadnych niepokojów.
"Przeanalizowaliśmy ten start i nie ma powodów do nerwów. Na słabszy wynik wpływ miało nawarstwiające się zmęczenie Justyny ciężkimi treningami, a do tego popełniła ona kilka błędów technicznych, które natychmiast zostały zweryfikowane. Nic złego się jednak nie dzieje. Jest zdrowa, realizuje plan przygotowań i wszyscy jesteśmy dobrej myśli przed inauguracją PŚ, choć oczywiście najwyższa forma ma przyjść na igrzyska w Soczi" - dodał.
Muonio zdążyło się już nieco znudzić najlepszej polskiej biegaczce narciarskiej i jej sztabowi.
"Wszyscy ciężko pracujemy, więc czas leci szybko, ale przyznam, że bardzo cieszymy się na przeprowadzkę do Kuusamo i zmianę otoczenia. Muonio już nam się opatrzyło. Tym bardziej, że już po godz. 14 zapada zmrok, a do tego jest bardzo zimno. Termometry wskazują co prawda ok. minus 10 stopni, ale mocno wieje i odczuwalny chłód jest dużo większy. O słońcu możemy pomarzyć, możemy liczyć co najwyżej na nieco jaśniejszy dzień" - poinformował Węgrzyn.
Ważne, że nie brakuje śniegu i Kowalczyk może trenować w dobrych warunkach.
"Sypało jednak tylko w pierwszych dniach naszego pobytu. Później gospodarze uzupełniają śnieg armatkami. Pokrywa wynosi jednak ok. 30 cm, więc nie ma co narzekać" - zaznaczył Węgrzyn.
W teamie mistrzyni olimpijskiej z Vancouver pracuje obecnie dziewięć osób. W trakcie sezonu do zespołu dołączy też lekarz.
"Wszyscy mają pełne ręce roboty. Justyna ma obecnie do dyspozycji w sumie ponad 100 par nart, z czego ok. 70 służy do testów, a resztę przygotowujemy pod kątem startów. Do sztabu dołączył znowu szwedzki serwismen Ulf Olsson i nieco zmodyfikowaliśmy system pracy, m.in. więcej nart sprawdzamy, zmieniliśmy dostawcę struktur. Mam nadzieję, że to wszystko przełoży się w jakimś stopniu na wyniki Justyny" - zauważył asystent Wierietielnego.
Rozmaity sprzęt, który mieści się w 10 dużych skrzyniach, oraz narty wypełniają w całości jednego busa. Łącznie ekipa ma do dyspozycji trzy samochody.
Podczas inauguracji PŚ w Kuusamo Polkę czekają trzy starty w ramach tzw. Ruka Triple: sprint, 5 km stylem klasycznym i 10 "łyżwą" na dochodzenie. Kowalczyk jest zadowolona z takiego programu, bo zazwyczaj sezon zaczynał się od biegu na 10 km techniką dowolną.
"Wiadomo, że układ biegów na rozpoczęcie Pucharu Świata w tym roku jest dla mnie zdecydowanie lepszy niż poprzednio. Zaczynamy bowiem od dwóch biegów klasykiem w Kuusamo, no i tu pewnie byłabym zdziwiona miejscem w trzeciej dziesiątce. Choć przyznaję, że w przeszłości zdarzały mi się miejsca i poza dziesiątką na początek w klasyku i to nie był problem. Po Kuusamo wystąpimy w Lillehammer i tam też będzie klasyk, więc dobrze dla mnie. No a potem Davos, no i tutaj dopiero zobaczymy, co będzie, bo sprint i 15 km stylem dowolnym to nie do końca moja bajka" – oceniła Kowalczyk na swojej stronie internetowej.
Na zawody w Lillehammer w polskiej ekipie czeka się z równą niecierpliwością, co na inaugurację w Kuusamo.
"Jest szansa, że w drodze z Norwegii do Szwajcarii wpadniemy na chwilę do Polski. Może się uda spotkać rodziną, z którą póki co mamy wyłącznie kontakt telefoniczny lub za pośrednictwem internetu. Nikt jednak nie narzeka. Igrzyska w Soczi wszystkich bardzo mobilizują. To nasz wspólny cel" - podsumował Węgrzyn. (PAP)